Grzegorz Niciński: To nie ja decyduję

W minionym sezonie doświadczony Grzegorz Niciński był tym zawodnikiem, do którego w Arce po słabej rundzie wiosennej nikt nie miał pretensji. To właśnie jego gole i ogromne zaangażowanie w grę sprawiły, że gdynianie zajęli barażowe miejsce, które po kilku tygodniach okazało się… bezpiecznym.

Michał Piegza
Michał Piegza

W 88 minucie po faulu w polu karnym Krzysztofa Nykiela na szarżującym Przemysławie Trytce sędzia podyktował "jedenastkę". Do rzutu karnego podszedł doświadczony Grzegorz Niciński. Kilka miesięcy temu, w majowym pojedynku obydwu drużyn, Krzysztofa Pilarza pokonał Dariusz Żuraw. Tym razem sztuka nie udała się Nicińskiemu. - Myślałem, że uderzę czysto, ale niestety nie trafiłem dobrze w piłkę. Strzał był bardzo lekki i bramkarz poszedł w ten róg. Szkoda, że zmarnowałem dogodną okazję - żałował po spotkaniu piłkarz, który po pojedynku nie uciekał przed dziennikarzami, ale po męsku potrafił przyznać się do błędu.

Według Grzegorza Nicińskiego Arkę stać było w piątkowy wieczór na co najmniej remis. - Czego do tego zabrakło? Przede wszystkim skuteczności. Ruch strzelił bramkę, miał kilka kolejnych okazji. Po przerwie spotkanie się wyrównało i do samego końca mieliśmy swoje szanse na zdobycie wyrównującego gola - ocenił zawodnik, który po trzeciej z rzędu porażce zdaje sobie sprawę, że nad zespołem i jego szkoleniowcem zbierają się "czarne chmury". - Nie jestem od decydowania czy trener Chojnacki straci pracę. Ja jestem od grania. W spotkaniu z Niebieskimi mi to nie wyszło. Szkoda ciężkiej pracy kolegów, bo zawaliłem mecz, który można było zremisować - zakończył załamany zmiennik, który mógł być bohaterem spotkania.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×