[tag=29720]
Thomas Helmer[/tag] był doskonałym środkowym obrońcą. Rozegrał w sumie 391 meczów w Bundeslidze, w Borussii Dortmund było to 190 spotkań w latach 1986-1992. W Bayernie Monachium 191 meczów (1992-99). Był też wicemistrzem Europy z Niemcami (1992) i mistrzem Starego Kontynentu w 1996.
Obecnie 56-letni Helmer jest w Niemczech cenionym ekspertem telewizyjnym. Jak mogą się potoczyć wtorkowe i środowe rewanże w Champions League? W pierwszych meczach Bayern uległ Paris Saint-Germain 2:3 u siebie, a BVB na wyjeździe przegrała z Manchesterem City 1:2.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Który z pańskich byłych zespołów ma większe szanse na awans?
Thomas Helmer, były gracz BVB i Bayernu, mistrz Europy z Niemcami: Oba zespoły znalazły się w skrajnie niebezpiecznej sytuacji. Myślę jednak, że trudniejsze zadanie stoi przed Bayernem. Z kilku powodów. Nie chodzi mi już tylko o wynik pierwszego meczu, czy o kontuzje, a więc przede wszystkim brak Roberta Lewandowskiego, ale też o potężną siłę ognia rywala. Trudno mi sobie wyobrazić, że PSG nie strzeli u siebie gola, mając Kyliana Mbappe i Neymara. A to oznacza, że Bayern będzie musiał trafić co najmniej trzy razy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłka leciała, leciała i leciała. Gol z 90 metrów!
Wracając do pierwszego meczu. To było świetne widowisko, choć wynik daleki od satysfakcjonującego dla Bayernu. Monachijczycy przegrali bardziej przez słabą obronę czy nieskuteczny atak?
Myślę, że przez słabą obronę. To największy problem Bayernu w tym sezonie. Natomiast pewnie zgodzimy się, że Bayern zagrał naprawdę dobry mecz przeciwko PSG. I w tym widzę nadzieję przed rewanżem. Pomimo braku Lewandowskiego sytuacji podbramkowych nie brakowało, Bayern mógł zdobyć więcej goli.
Thomas Mueller powiedział nawet, że w tym meczu Bayernowi zabrakło instynktu kilera, bo równie dobrze mogło być 6:3 dla gospodarzy. Wiemy, jak wielką stratą jest nieobecność Lewandowskiego. Ale czy da się ją wyrazić w procentach?
Moim zdaniem nieobecność Roberta osłabia Bayern co najmniej o 50 proc. Bo tu nie chodzi tylko o jego gole, mimo że Lewandowski strzela je praktycznie w każdym meczu. Ale nawet w tych momentach, gdy nie strzela, to paraliżuje rywali. Gdy jest na boisku, przeciwnik musi być cały czas niezwykle skoncentrowany, z reguły posyła do walki z Lewandowskim nie jednego, a co najmniej dwóch piłkarzy. Mówimy tu o graczu, który w poprzednim sezonie był najlepszy na świecie. Dla mnie jego nieobecność osłabia Bayern o połowę.
A czy nie jest tak, że, z całym szacunkiem dla Erica Choupo-Motinga, różnica między pierwszym a drugim napastnikiem Bayernu jest zbyt duża?
Na pewno ich poziom jest inny, ale dla mnie Choupo-Mouting zagrał z PSG nieźle, generalnie jest OK. Po prostu nie jest łatwo w tak ważnym momencie sezonu wejść do gry i zastąpić Roberta. Jakimś problemem jest to, że nikt nie spodziewał się kontuzji Polaka, bo Lewandowski niemal nigdy nie jest kontuzjowany.
I każdy, również w Bayernie, myślał, że tak będzie zawsze. Ta strata jest ogromna, ale na szczęście Bayern ma innych graczy w ofensywie, którzy mogą trafić PSG. Coman, Sane, Mueller... Muszą tylko zagrać skuteczniej, a wtedy cud może się zdarzyć.
Użył pan słowa "cud". Czyli awans Bayernu byłby właśnie cudem?
W pewnym sensie tak, choć z drugiej strony, jeśli ktoś ma odrobić straty w takim meczu, grając bez najlepszego piłkarza, to chyba właśnie Bayern. Presja? Nie jest dla nich problemem, Bayern jest do niej przyzwyczajony. I pamiętajmy, że w tych chorych czasach to właśnie Bayern jest tym zespołem spośród wielkich w swoich krajach, który wciąż trzyma się u siebie na szczycie. Juventus FC nie jest liderem w lidze, PSG też nie, Liverpool FC spadł niżej, Real Madryt to samo. A Bayern w Bundeslidze wciąż nie ma sobie równych. Dlatego pewności siebie i wiary monachijczykom nie zabraknie nigdy.
Ostatnio jednak przegrali z PSG i tylko zremisowali z 1.FC Union Berlin. Możemy mówić o kryzysie?
Na pewno jest tam trochę nerwowo. Myślę że problemem Bayernu jest to, że wprawdzie mają 15-16 doskonałych piłkarzy, ale zaplecze jest już słabsze. Kilku graczy, jak choćby Roca, których Bayern ma obecnie w kadrze, nie prezentuje poziomu wymaganego w tym klubie. A żelazna 15-16 też się kruszy, bo przecież dochodzą kontuzje. I wtedy zaczyna się problem.
Do tego dochodzą spięcia na linii trener Hansi Flick - dyrektor Hasan Salihamidzić.
To prawda, jest konflikt, a szczerze mówiąc nie bardzo wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Ale nie ma co ukrywać - pojawiło się napięcie i być może któryś z nich będzie musiał odejść. Swoją drogą, skonfliktować się z trenerem, który w jednym sezonie zdobył sześć trofeów... Ciekawe.
Bez Lewandowskiego będzie w Paryżu trudno, ale prędzej czy później Robert wróci. Wierzy pan, że mimo przerwy pobije w tym sezonie rekord Gerda Muellera?
Myślę, że przed tym sezonem mało kto w to wierzył. A ostatnio z kolei mało kto nie wierzył, że to się stanie. 40 goli Muellera było mocno zagrożone i moim zdaniem wciąż jest. Robert ma 35 bramek, nie wiemy jeszcze dokładnie, na ile meczów wróci, ale nawet jeśli tylko na trzy ostatnie i musiałby strzelić w nich sześć goli, to wierzę, że jest w stanie to zrobić.
Ale wcześniej, bo już w środę, Borussia Dortmund, z którą też był pan związany przez lata, będzie próbowała odrobić straty z pierwszego meczu w Manchesterze. Uda się?
Borussia zagrała na wyjeździe naprawdę dobrze, ale jak to bywa na takim poziomie, o jej porażce zadecydowała jedna akcja. Pół żartem, pół serio, my tu w Niemczech, w gronie ekspertów, uważamy, że główna nadzieja Borussii to Pep Guardiola.
Guardiola?
No tak! Pep lubi czasem zamieszać, zmienić ustawienie czy piłkarzy. Czasem tak rotuje, że nie każdy za nim nadąża. Dyskutując więc o rewanżu w Niemczech, w tym widzimy nadzieję. Że Guardiola nie trafi w jakimś elemencie ustawienia zespołu na ten mecz.
Nadzieja BVB również chyba w Erlingu Haalandzie? Co pan sądzi o tym graczu? Piłkarski świat się nim zachwyca.
To maszyna. Wysoki, a przy tym piekielnie szybki, co bardzo rzadko idzie w parze. Ma 20 lat, a już jest najważniejszym piłkarzem Borussii. To też o czymś świadczy. Lubię też jego charakter. Jest taki…
Zimny, chłodny?
Tak! To dobre słowa. Zimny człowiek północy.
Myśli pan, że to jego ostatni sezon w Dortmundzie?
Zewsząd słychać, że tak może być, zwłaszcza gdyby Borussia nie zakwalifikowała się do Champions League w przyszłym sezonie, a takie niebezpieczeństwo jest całkiem realne. Wystarczy rzucić okiem na ich pozycję w tabeli. W takim przypadku odejście Haalanda jest możliwe, choć nie jestem za takim rozwiązaniem.
Nawet bez Ligi Mistrzów według mnie mógłby jeszcze rok zostać w Bundeslidze. Gdybym był jego ojcem albo Mino Raiolą czyli agentem Erlinga, to dokładnie tak bym mu doradził. "Zostań jeszcze rok, nabierz doświadczenia, wielkie zespoły poczekają na ciebie. Masz dużo czasu, jesteś bardzo młody" - tak bym mu poradził.
Niektórzy uważają, że faworytem do wygrania Ligi Mistrzów w tym sezonie jest właśnie Manchester City. A Pan ma swojego kandydata?
Do niedawna powiedziałbym bez wątpienia, że Bayern. Wynik pierwszego meczu z PSG sprawił jednak, że w tym momencie trudno mi obronić tę tezę. Natomiast in plus zaskoczył mnie ostatnio Real Madryt. Mówię zarówno o meczu z Liverpoolem, jak i o El Clasico.
Wspominaliśmy dwa mecze, które dotyczą czterech świetnych piłkarzy. Lewandowski, Neymar, Mbappe i Haaland. Który z nich jest pana ulubionym albo który według pana jest najlepszy?
Tak całościowo to byłoby nie fair ich porównywać, bo są w bardzo różnym wieku, na różnym etapie kariery. Haaland ma 20 lat, Mbappe 22, Neymar 29, a Lewandowski 32. Natomiast w tym momencie najlepszy z nich jest Lewandowski.
Nigdy wcześniej nie widziałem tak wspaniale przygotowanego, tak doskonale funkcjonującego piłkarza w tym wieku. Rozmawiałem jakiś czas temu z Uli Hoenessem. Mówił, że według niego decydującym momentem było przedłużenie umowy przez Lewandowskiego. Od tamtego czasu stał się niezwykle zespołowym piłkarzem. Wcześniej w wielu sytuacjach nie podałby koledze. A potem to się bardzo zmieniło. Dzięki temu stał się graczem kompletnym.
Na koniec może pokusi się pan o wytypowanie wyników meczów swoich byłych klubów?
Trudno zadanie, ale powiem tak: dwa razy 3:1. I dla Bayernu, i dla Borussii. Te wyniki by mi pasowały!
Czytaj także: Kabaret w obronie Liverpoolu. Real Madryt dobrze się bawił
Czytaj także: Marco Reus wyprzedził Roberta Lewandowskiego