Wisła Płock pokazała charakter w debiucie trenera Bartoszka. "To duża sprawa"

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Maciej Bartoszek
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Maciej Bartoszek

W ostatniej akcji Wisła Płock doprowadziła do wyrównania w meczu z Jagiellonią Białystok. Gospodarze przegrywali już 0:2, ale pokazali charakter i ostatecznie zdobyli punkt, który może okazać się bezcenny w kontekście utrzymania w PKO Ekstraklasie.

Niewiele osób stawiało na Wisłę Płock, gdy w 61. minucie niedzielnego meczu Bartosz Bida strzelił gola na 2:0 dla Jagiellonii Białystok. Później jednak gospodarze złapali kontakt po strzale Mateusza Szwocha, a wspomniany remis w ostatniej minucie doliczonego czasu gry zapewnił Wiśle Alan Uryga.

Debiutujący na ławce Wisły Maciej Bartoszek miał po tym spotkaniu mieszane uczucia. - W pierwszej połowie było u nas zbyt dużo nerwowości i niedokładności przy wykończeniu akcji. Musieliśmy też zmienić organizację gry, bo zbyt mocno się otwieraliśmy, przez co narażaliśmy się na kontry ze strony Jagiellonii. Dla mnie najważniejsze jest to, jak zaprezentował się zespół. Pokazaliśmy charakter i do ostatnich sekund walczyliśmy o korzystny rezultat. Z tego miejsca chciałbym za to podziękować drużynie - powiedział trener Bartoszek na konferencji prasowej.

Wisła strzeliła dwa gole, ale w całym spotkaniu wypracowała sobie znacznie więcej dogodnych sytuacji. - Nie ustrzegliśmy się błędów i musimy to jak najszybciej wyeliminować. Chcieliśmy wygrać, stworzyliśmy sobie wiele sytuacji, ale taka jest piłka. Jeśli nie możesz wygrać, to zremisuj. Podnieśliśmy się, odrobiliśmy dwie bramki straty, a to duża sprawa - podkreślił.

Tak jak można chwalić zespół Wisły za walkę i odrobienie strat, tak trzeba skrytykować Jagiellonię, która wygraną miała w zasadzie w kieszeni, ale dała sobie ją wyrwać w samej końcówce.

- Komentarz jest zbędny. Nie ma co za dużo opowiadać. Jesteśmy bardzo niezadowoleni z tego wyniku, bo podarowaliśmy przeciwnikowi dwie bramki. Pierwsza połowa była pod naszą kontrolą, to my utrzymywaliśmy się przy piłce i stwarzaliśmy sytuacje. Po przerwie trochę się to zmieniło i Wisła bardziej napierała. Jesteśmy doświadczonym zespołem i nie możemy sobie pozwolić na stratę bramek w ten sposób. Brak naszego młodego bramkarza sprawił, że napędziliśmy Wisłę. Gdyby nie ta sytuacja, schodzilibyśmy z boiska z trzema punktami, a tak pozostaje ogromny niedosyt - powiedział trener Rafał Grzyb.

CZYTAJ TAKŻE:
Zmiana trenera nie pomogła. Stal Mielec grała lepiej od Zagłębia, ale nie zdobyła punktów
Rewolucja w światowym futbolu! Giganci tworzą swoje rozgrywki

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola dawno nie widzieliśmy

Komentarze (0)