Lech Poznań w miniony weekend przegrał na wyjeździe z Rakowem Częstochowa 1:3. Tym samym efekt nowej miotły w "Kolejorzu" nie zadziałał. Maciej Skorża ponowny debiut w tym klubie zaliczył bez punktów.
Dużo kontrowersji natomiast wzbudził fakt, że Skorża na ławce Lecha mógł zasiąść już tydzień wcześniej podczas starcia z Legią Warszawa. Ten wolał jednak odpuścić "klasyk" PKO Ekstraklasy.
Dariusz Dziekanowski bardzo konkretnie nazwał takie postępowanie 49-letniego szkoleniowca. W swoim felietonie pisze o kalkulowaniem, a porażka w Bełchatowie miała być za to ceną.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska bramkarka niczym Iker Casillas
"Generalnie kalkulowanie nie popłaca. Kiedy zaczynasz kombinować w ten sposób, że z tym rywalem odpuścisz sobie mecz, skupisz się na następnym, to zazwyczaj za takie tanie cwaniactwo przychodzi ci zapłacić wysoką cenę" - pisze w "Przeglądzie Sportowym".
Takie wejście w drużynę w opinii eksperta na pewno nie pomogło Skorży. Po pierwsze jego zdaniem stracił jakiekolwiek argumenty na tłumaczenie przyczyn porażki z Rakowem faktem, że był za krótko w klubie.
Po drugie nowy trener Lecha już na starcie pokazał coś, z czego ciężko będzie mu się teraz wydostać. "Niestety tracisz w oczach kibiców, ale też piłkarzy. Bo jeśli zawodnicy widzą, że się boisz tego czy innego rywala, to nawet najbardziej płomienna przemowa motywacyjna w szatni nie przekona ich później, że jest inaczej" - dodał Dziekanowski.
Ekspert zastanawia się również, jak na takie coś mogli zgodzić się właściciele klubu, którzy szukając opcji na poprawę sytuacji drużyny, pozwolili trenerowi uniknąć tak prestiżowej rywalizacji z Legią.
Zobacz także:
Debiut Macieja Skorży w Lechu wielkim rozczarowaniem
Bramkarz Lecha podsumował porażkę z Rakowem. "To nie do zaakceptowania"