W poniedziałek informacja o powstaniu Superligi rozgrzała do czerwoności piłkarskich kibiców. Dwanaście czołowych klubów postanowiło zorganizować rozgrywki konkurencyjne dla Ligi Mistrzów UEFA.
Władze europejskiej organizacji zapowiedziały surowe sankcje dla zespołów, które wezmą udział w nowo powstałym turnieju. Już teraz mówi się, że przedstawiciele drużyn mogą zrobić krok wstecz.
Manchester City wycofał się z Superligi, podobny ruch rozważają również władze Chelsea, Barcelony i Atletico Madryt. Na czele całego projektu stoi Florentino Perez.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola dawno nie widzieliśmy
Prezes Realu Madryt w dalszym ciągu upiera się przy swoim. - Nie martwię się. Sytuacja jest na tyle poważna, że wszyscy chcą znaleźć rozwiązanie i zrealizować ten projekt. Nikt nie był naciskany - zaznaczył Perez w rozmowie z "L'Equipe".
Od samego początku było wiadomo, że Bayern Monachium i Paris Saint-Germain nie wezmą udziału w Superlidze. - Jestem przekonany, że Bayern i PSG na końcu do nas dołączą. Jeszcze z nimi nie rozmawialiśmy - uzupełnił 74-latek.
Perez odniósł się też do słów Aleksandera Ceferina. - Nie mam wątpliwości, że zagramy. Uważam, że groźby nie są właściwą drogą. Nie będzie żadnych sankcji. Jesteśmy chronieni przez prawo i zdrowy rozsądek - zakończył.
Czytaj także:
Superliga niczym kat? Media donoszą o fali rezygnacji prezesów w wielkich klubach
Rychły koniec Superligi? Wymowne słowa Zbigniewa Bońka