PKO Ekstraklasa. Stal Mielec uciekła spod topora! Skuteczny stoper nie wystarczył Jagiellonii

Newspix / MACIEJ GILEWSKI / 058sport.pl / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: MAKUSZEWSKI MACIEJ
Newspix / MACIEJ GILEWSKI / 058sport.pl / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: MAKUSZEWSKI MACIEJ

Co to była za końcówka! Jagiellonia Białystok zremisowała 3:3 (2:1) ze Stalą Mielec w meczu 26. kolejki PKO Ekstraklasy i tym samym jest już pewna utrzymania się.

Z Białegostoku Kuba Cimoszko

Jagiellonia Białystok przystępowała do meczu ze Stalą Mielec z chęcią rehabilitacji po zremisowaniu praktycznie wygranego spotkania z Wisłą Płock (2:2). Długimi momentami zapowiadało się, że zadanie uda się wykonać. Ostatecznie jednak kibice przeżyli "deja vu" sprzed kilku dni...

Zaczynała się piąta i zarazem ostatnia minuta doliczonego czasu gry, gdy piłkarze z Podlasia stracili piłkę w pobliżu pola karnego rywali. Ci nie zastanawiając się długo wymienili kilka błyskawicznych bezpośrednich podań i Robert Dadok ruszył w kilkudziesięciometrowy rajd prawym skrzydłem. Jakov Puljić nie potrafił go dogonić, a debiutujący Godfrey Bitok Stephen nie był pewny czy powinien do niego doskoczyć. W efekcie udało się dośrodkować w pole karne, gdzie na siódmym metrze idealnie wyskoczył Mateusz Mak i głową skierował piłkę do siatki!

29-latek uratował Stali punkt, który może się okazać niezwykle ważny w kontekście walki o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Jagiellonia może natomiast ponownie pluć sobie w brodę, bo co najmniej dwukrotnie miała przeciwnika na deskach i wyciągnęła do niego rękę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to zrobił?! To może być najpiękniejszy gol roku!

Kto wybrał oglądanie meczu Jagiellonii ze Stalą w środowe późne popołudnie to z pewnością nie narzekał. Starcie jednego z największych rozczarowań rundy wiosennej z zespołem zamykającym tabelę zapowiadało się raczej słabo, a długimi momentami mogliśmy zobaczyć trzymające w napięciu solidne widowisko. Szczególnie pierwszy kwadrans z małą nawiązką był intensywny jak letnia nawałnica po upalnym dniu.

Tymczasowy trener Rafał Grzyb przed spotkaniem uczulał swoich podopiecznych na stałe fragmenty gry przyjezdnych, a to jego podopieczni zaskoczyli w ten sposób już na starcie. Dośrodkowanie Martina Pospisila z rzutu rożnego na piąty metr sytuacyjnym strzałem wykończył Bogdan Tiru i białostoczanie znaleźli się w świetnym położeniu.

Jagiellonia prowadziła, ale ani myślała tym się zadowolić. Mocno naciskała na przeciwnika i bardzo szybko została nagrodzona za taką postawę. Wyjście kilkoma podaniami spod własnego pola karnego i zagranie na wolne pole od Jesusa Imaza stworzyło świetną sytuację dla Tomasa Prikryla, który wbiegł między dwóch stoperów niczym francuski pociąg TGV i po dotarciu do "szesnastki" spokojnie strzelił obok bramkarza.

Wydawało się, że kibice gospodarzy mogą już spokojnie patrzeć na dalszą część meczu. Szybko jednak zostali sprowadzeni na ziemię za sprawą rzeczy, na którą uczulał Grzyb. W 18. minucie na "kontakt" dla gości trafił Jonathan de Amo, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przeskoczył przeciwników i nie dał szans bramkarzowi.

Po tak intensywnym początku spotkanie nieco zwolniło. Niemniej to nie oznacza, że nic się nie działo. Optycznie lepsze sytuacje stwarzała sobie Jagiellonia, a Imaz dwukrotnie stawał w sytuacji sam na sam z Rafałem Strączkiem i w obu pojedynkach okazał się gorszy. Stal próbowała odpowiadać, lecz gola już w pierwszej połowie nie strzeliła. Co prawda w ostatniej akcji przed zmianą stron Maciej Jankowski trafił na 2:2, ale był na spalonym i bramka nie została uznana.

Jaga z każdą minutą wyglądała coraz mniej pewnie. Po części za sprawą Krisa Twardka, który momentami popełniał wręcz komiczne błędy i mocno denerwował kolegów. Do tego stopnia, że w okolicach pół godziny gry Taras Romanczuk krzyknął do Grzyba aby ten... kazał mu "nie kiwać"!

Kanadyjczyk na drugą połowę już nie wyszedł, ale jego zejście nie pomogło zbytnio poprawić się Jagiellonii. Nadal było sporo problemów z utrzymaniem się przy piłce i wymianą kilku celnych podań. Stal musiała czuć, że losy meczu są do odwrócenia i atakowała coraz śmielej. Wyrównanie w końcu więc przyszło, choć nie obyło się od wyciągniętej ręki przeciwnika. I to dosłownie...

W 65. minucie dośrodkowanie z lewego skrzydła zatrzymało się w polu karnym na łokciu Prikryla. Sędzia Szymon Marciniak po długiej analizie wozu VAR oraz obejrzeniu powtórek na monitorze ostatecznie wskazał na "jedenastkę", a jej pewnym egzekutorem okazał się Maciej Domański. Xavier Dziekoński wyczuł kierunek jego strzału, ale był on za silny aby go zatrzymać.

Po trafieniu na 2:2 mielczanie ewidentnie poczuli szansę na komplet punktów, a w białostoczan wstąpiła jeszcze większa niepewność. Po chwili jednak sytuacja się unormowała. Obie drużyny atakowały, trenerzy zmieniali skład, ale czystych okazji brakowało.

W końcówce znowu emocje sięgnęły zenitu. Z pojedynku na ciosy początkowo zwycięsko wyszła Jagiellonia, a bohaterami znów była para Pospisil-Tiru. Ten pierwszy tym razem dośrodkował z rzutu wolnego, a drugi głową trafił na 3:2. Włodzimierz Gąsior zareagował jednak błyskawicznie - "rzucił wędkę" dla Łukasza Zjawińskiego (wprowadzonego tuż po przerwie, ale zupełnie niewidocznego) i wpuścił za niego Maka, a ta zmiana ostatecznie okazała się na wagę bardzo cennego oczka.

Jagiellonia Białystok - Stal Mielec 3:3 (2:1)
1:0 - Bogdan Tiru 3'
2:0 - Tomas Prikryl 12'
2:1 - Jonathan de Amo 18'
2:2 - Maciej Domański (k.) 68'
3:2 - Bogdan Tiru 85'
3:3 - Mateusz Mak 90+5'

Składy:
Jagiellonia Białystok:

Xavier Dziekoński - Kris Twardek (46' Bartosz Bida), Błażej Augustyn, Bogdan Tiru, Godfrey Stephen Bitok - Bartosz Kwiecień (62' Jakov Puljić), Taras Romanczuk - Maciej Makuszewski (62' Konrad Wrzesiński), Martin Pospisil, Tomas Prikryl - Jesus Imaz.

Stal Mielec: Rafał Strączek - Albin Granlund (58' Robert Dadok), Jonathan de Amo (69' Mateusz Żyro), Mateusz Matras, Marcin Flis, Krystian Gettinger - Grzegorz Tomasiewicz, Maciej Urbańczyk, Maciej Domański - Andreja Prokić (58' Petteri Forsell) - Maciej Jankowski (46' Łukasz Zjawiński, 86' Mateusz Mak).

Żółte kartki: Bartosz Kwiecień - Mateusz Żyro.

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Komentarze (1)
avatar
Robertus Kolakowski
21.04.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak to sie konczy, kiedy obydwie druzyny walcza o utrzymanie.