O sezonie 2020/21 wszyscy związani z Schalke 04 Gelsenkirchen będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Zespół wygrał zaledwie dwa mecze i już na cztery kolejki przed zakończeniem rozgrywek stracił nawet matematyczne szanse na utrzymanie w Bundeslidze. Tak fatalna gra wywołała wściekłość wśród kibiców.
Piłkarze szybko przekonali się o tym, do czego zdolni są fani Schalke. Do szokujących scen doszło po powrocie zawodników z wyjazdowego meczu z Arminią Bielefeld, po którym klub spadł z Bundesligi. Według relacji policji zawodnicy musieli uciekać przed rozwścieczonymi kibicami.
Na piłkarzy pod stadionem czekało ok. 500-600 kibiców i jak informuje oficjalna strona klubu - "granice zostały przekroczone". - Podobno dwóch graczy zostało kopniętych, poleciały jajka i pirotechnika - relacjonował w rozmowie ze sport1.de Matthias Buescher z lokalnej policji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola dawno nie widzieliśmy
To jednak nie koniec. Jak informuje "Bild", piłkarze Schalke 04 Gelsenkirchen wciąż otrzymują pogróżki i obawiają się o życie. Klub poprosił policję o nadzór nad najbliższymi treningami. Działacze obawiają się powtórnego ataku kibiców.
Piłkarze w tym trudnym okresie mają możliwość skorzystania z pomocy psychologicznej. Działacze i sztab szkoleniowy są też gotowi na to, że część zawodników z obawy o swoje bezpieczeństwo odmówi gry w czterech ostatnich meczach sezonu.
Czytaj także:
Szymon Marciniak skrzywdzony przez UEFA. "Widzę w tym trochę polityki"
Dariusz Mioduski o piłkarskiej wojnie: Telefon od prezydenta UEFA mnie zmroził!