Robert Lewandowski w sobotę wyjedzie z przymusowego pit stopu i wznowi spektakularny pościg za Gerdem Muellerem. Z powodu urazu opuścił 4 kolejki, ale nie musiał w tym czasie nerwowo spoglądać na ligowy tor. Andre Silva wykorzystał jego nieobecność, ale Portugalczyka od Polaka wciąż dzieli dystans 11 trafień - nie jest to siedzenie na zderzaku. "Lewy" może już robić w gablocie miejsce na kolejną - szóstą w karierze, a czwartą z rzędu - armatkę dla króla strzelców niemieckiej ligi.
A na mecie czeka na niego też inna nagroda. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku w końcu sięgnie po Złotego Buta dla najlepszego strzelca lig europejskich. W tej klasyfikacji ma 10 bramek, które odpowiadają 20 punktom przewagi nad Cristiano Ronaldo i Lionelem Messim. Więcej TUTAJ. To ostatnia indywidualna nagroda, której nie ma jeszcze w swojej bogatej kolekcji.
Pobić niepobijalne
Potwierdzenie dominacji w Bundeslidze i pokazanie pleców Ronaldo, Messiemu czy Erlingowi Haalandowi to kolejne dowody na to, że Lewandowski nie musi zaprzątać sobie głowy rywalizacją "tu i teraz". Doszedł do miejsca, w którym inni giganci naszych czasów nie są dla niego konkurencją. Polak ściga się już tylko z historią. Powrót "Lewego" do gry na sobotni mecz z 1.FSV Mainz 05 (g. 15:30) oznacza wznowienie spektakularnego pościgu za rekordem Gerda Muellera.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Chciał tylko wybić piłkę rywalowi
Wyczyn Niemca, który w sezonie 1971/72 Bundesligi zdobył aż 40 bramek, wydawał się być nie do pobicia. I takim był przez blisko pół wieku, aż pojawił się "Lewy". Już w ubiegłym sezonie przypuścił atak na jeden z symboli fussballu. - Wydawało mi się, że nikt nigdy nie będzie tak skuteczny jak Gerd. Myślałem, że to niemożliwe, a nagle mam w drużynie piłkarza, który jest tego bardzo bliski - nie dowierzał Karl-Heinz Rummenigge.
Wtedy Polaka wyhamowały uraz i wybuch pandemii COVID-19. Ostatecznie jego licznik zatrzymał się na 34 trafieniach. To był najlepszy wynik w Bundeslidze od 43 lat, ale wydawało się, że Piłkarz Roku FIFA stracił dziejową szansę. Nic z tego. W tym sezonie przechodzi samego siebie i już pobił ustanowioną rok temu życiówkę.
Ma na koncie 35 trafień i to dorobek, który gwarantowałby mu tytuł króla strzelców w 54 (!) z 57 sezonów Bundesligi. Ale korona nie jest już jego celem samym w sobie - "Lewy" mierzy w rekord Muellera. Przed odniesieniem urazu zastanawialiśmy się nie nad tym "czy", tylko "kiedy" złamie barierę 40 goli. Pauza tego nie zmieniła.
Ulubieni rywale
Dla niego niemożliwe nie istnieje, co potwierdził już wielokrotnie. Nawet opuszczenie 4 kolejek, choć utrudnia mu zadanie, to wcale nie uniemożliwia jego realizacji. To wręcz niewiarygodne, ale w drodze po rekord Muellera "Lewy" wypracował nadwyżkę, po którą teraz sięga.
Dotąd strzelał 1,4 gola na mecz i był bardzo regularny (21 z 24 występów z trafieniem), więc statystyka mówi, że w 4 pozostałych do mety meczach zdobędzie 5 bramek. Co najmniej, bo przecież w tym sezonie jest tak skuteczny jak nigdy wcześniej, więc jego statystyki trzeba ciągle aktualizować na jego korzyść.
Wiarę w powodzenie misji Lewandowskiego umacnia fakt, że 3 z 4 ostatnich rywali Bayernu w tym sezonie wyjątkowo mu pasuje. Jako gracz Bayernu pokonał bramkarzy Mainz 12 razy w 12 meczach. Nieco słabiej mu szło z Borussią M'Gladbach, z którą mistrz Niemiec zmierzy się za tydzień - w barwach Bawarczyków BMG wbił 4 gole w 11 spotkaniach, ale za to wszystkie w 5 ostatnich.
Potem "Lewy" spotka już przeciwników, na myśl o których ręce instynktownie składają mu się do charakterystycznej cieszynki. W 33. kolejce zagra z Freiburgiem, któremu strzelił 8 goli w 10 meczach, w tym 5 w ostatnich 4. Na koniec natomiast Bayern czeka Augsburg, a w derbach Bawarii Lewandowski zdobył 13 bramek w 10 występach.
Przekroczyć barierę
Ostatnia prosta nie była dotąd odcinkiem, na którym wciskał gaz do dechy, ale też nieprawdziwa jest opinia, że przed metą zwykle traci impet, co pokazuje tabela poniżej. Faktem jest, że 5 bramek w 4 ostatnich meczach sezonu nigdy nie zdobył. Także średnia 1,4 gola na mecz w całym sezonie pozwoli mu jedynie wyrównać, a nie pobić rekord Muellera. Trudno to sobie wyobrazić, ale Lewandowski musi być jeszcze lepszy niż dotychczas.
Z drugiej strony, w poprzednich latach na tym etapie rozgrywek raczej odczuwał trudy sezonu i jechał z opróżnionym zbiornikiem paliwa. Teraz przystąpi do finiszu wypoczęty jak nigdy - czterotygodniowa przerwa w trakcie sezonu nie przytrafiła mu się w Niemczech ani razu. A w baku ma paliwo w postaci realnej szansy na pobicie rekordu wszech czasów, które może pozwolić mu po raz kolejny przekroczyć granicę niemożliwości.
A poza ambicją napędza go też głód goli. Jest wiecznie nienasycony, a najdłuższa w karierze przerwa tylko wzmocniła jego apetyt na bramki. W przeszłości powroty do gry zwykle zaznaczał trafieniami. Od 2015 roku takich pauz w Bundeslidze miał 11 i 9 kończył zdobyciem bramki już w pierwszym występie. Czterokrotnie strzelał więcej niż jednego gola - w tym jest pamiętny pięciopak z Wolfsburgiem, jeden hat-trick i dwa dublety.
Droga Lewandowskiego po rekord Muellera:
Kolejka | Rywal | Średnia goli z 5 ostatnich meczów | Gole/mecze ogółem* |
---|---|---|---|
31. | 1.FSV Mainz 05 | 1,0 | 18/20 |
32. | Borussia M'Gladbach | 0,8 | 5/17 |
33. | SC Freiburg | 1,0 | 18/17 |
34. | Augsburg FC | 1,4 | 20/16 |
* - jako gracz Borussii i Bayernu
Lewandowski na finiszu (kolejki 31.-34.) ostatnich 5 sezonów Bundesligi:
Sezon | Występy | Gole |
---|---|---|
2015/16 | 3 | 3 |
2016/17 | 4 | 4 |
2017/18 | 3 | 2 |
2018/19 | 4 | 1 |
2019/20 | 3 | 4 |