Mecz zwrotów akcji w Lubinie. Zagłębie zapłaciło wysoką cenę za gapiostwo

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Patryk Lipski i Jakub Żubrowski
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Patryk Lipski i Jakub Żubrowski

Po ciekawym spotkaniu Zagłębie Lubin zremisowało z Piastem Gliwice 2:2. Najpierw prowadzili goście, następnie dwukrotnie ukąsili "Miedziowi", ale ostatnie słowo należało do drużyny Waldemara Fornalika.

To były trzy minuty, które wstrząsnęły Piastem Gliwice. Goście grali w Lubinie bardzo dobrze, kontrolowali mecz i nic nie wskazywało, że cokolwiek złego może im się stać. Wystarczył jednak moment i Zagłębie Lubin doprowadziło do remisu, a po chwili wyszło na prowadzenie. W pewnym momencie wydawało się, że lubinianie mają wygraną w kieszeni, ale obrońcy Zagłębia nie upilnowali Jakuba Świerczoka i dali sobie wbić gola na 2:2.

Gliwiczanie w pewnym sensie mogli żałować, bo w samej pierwszej połowie mogli prowadzić różnicą przynajmniej dwóch bramek. Prowadzenie gościom strzałem z dystansu dał niezawodny Świerczok, ale wcześniej sytuacji sam na sam z Dominikiem Hładunem nie wykorzystał Tiago Alves, a w kolejnych minutach w zespole Piasta widoczne było rozprężenie, co przekładało się na niedokładność w ostatnim podaniu. I zamiast podwyższyć prowadzenie, goście wpadli w tarapaty.

Pierwsze skrzypce grał Jewgienij Baszkirow, który w trzy minuty zapisał przy swoim gola oraz asystę. Najpierw ten mierzący 175 centymetrów wzrostu pomocnik strzałem głową doprowadził do wyrównania, a po chwili wystawił piłkę Kamilowi Krukowi, który skorzystał z paru metrów kwadratowych wolnej przestrzeni i uderzył nie do obrony tuż przy słupku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Strzela jak "nowy Messi"

Trudno powiedzieć, co się stało z zespołem Piasta, ale mieliśmy wyraźny regres. Zagłębie grało swoje, a w drugiej połowie powinno prowadzić nawet wyżej, jednak Dejan Drazić w tylko sobie znany sposób spudłował z kilku metrów. Piast był niemrawy, a obrońcy Zagłębia przez długi czas dobrze pilnowali Świerczoka, lecz drzemka lub po prostu gapiostwo w 82. minucie kosztowała gospodarzy stratę punktów. Jeśli myśli się o zwycięstwie, nie można zostawić niepilnowanego Świerczoka przed własną bramką.

Zagłębie nie wygrało więc po raz czwarty z rzędu w PKO Ekstraklasie, choć miało ku temu wszelkie narzędzia. Mówi się, że lepiej dwóch rannych niż jeden zabity, natomiast z całą pewnością żadna z drużyn nie jest zadowolona z podziału punktów.

Zagłębie Lubin - Piast Gliwice 2:2 (2:1)
0:1 Jakub Świerczok 21'
1:1 Jewgienij Baszkirow 33'
2:1 Kamil Kruk 36'
2:2 Jakub Świerczok 82'

Składy:

Zagłębie: Dominik Hładun - Kacper Chodyna, Kamil Kruk, Djordje Crnomarković, Sasa Balić (78' Jakub Wójcicki) - Patryk Szysz (89' Mateusz Bartolewski), Jewgienij Baszkirow, Jakub Żubrowski (71' Łukasz Łakomy), Filip Starzyński (78' Miroslav Stoch), Dejan Drazić (71' Adam Ratajczyk) - Karol Podliński.

Piast: Frantisek Plach - Martin Konczkowski, Jakub Czerwiński, Tomas Huk, Jakub Holubek (75' Tomasz Jodłowiec) - Dominik Steczyk (46' Arkadiusz Pyrka), Patryk Lipski (90' Sebastian Milewski), Patryk Sokołowski, Tiago Alves (55' Michał Żyro), Gerard Badia (75' Kristopher Vida) - Jakub Świerczok.

Żółte kartki: Kruk (Zagłębie) oraz Huk (Piast).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

CZYTAJ TAKŻE:
PKO Ekstraklasa. Górnik Zabrze się poddał. Wisła Płock musiała to wykorzystać
Fortuna I liga: ŁKS Łódź przebudził się w meczu spadkowiczów. Obrońca zrobił różnicę

Komentarze (0)