Trener Maciej Skorża poprowadził zespół Lecha Poznań w czterech meczach ligowych. Zaczął od przegranej 1:3 z Rakowem Częstochowa, potem co prawda przyszło zwycięstwo 3:0 z Lechią Gdańsk, ale wynik mocno zakłamuje obraz tego spotkania, bo Kolejorz bardzo się męczył, a bramki strzelał w dość szczęśliwy sposób. W dwóch kolejnych spotkaniach poznaniacy ponownie przegrywali - najpierw z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:1, a teraz ze Stalą Mielec 1:2.
- Trudno jest zachować chłodną głowę i ocenić mecz po tym, co się wydarzyło w ostatnich minutach. Przede wszystkim w pierwszej połowie nie graliśmy tak, jak sobie założyliśmy. Graliśmy zbyt wolno, schematycznie. Nie wykorzystaliśmy tego czasu tak, jak powinniśmy. Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie tak wyglądał, natomiast nasza mała ruchliwość z przodu i wolne rozgrywanie piłki sprawiło, że byliśmy czytelni w ataku. W drugiej połowie trochę przyspieszyliśmy grę, na boisku było więcej miejsca, a my byliśmy przy tym bardziej kreatywni. Zdobyliśmy bramkę po strzale z dystansu na dziesięć minut przed końcem, a w końcówce... straciliśmy dwa gole po wyrzutach piłki z autu, co jest dla mnie trudne do opisania. Nie wiem jak można dwukrotnie stracić bramkę w ten sam sposób. A my to zrobiliśmy. Jest to sytuacja, która nie ma prawa się wydarzyć. Absolutnie nie mieści mi się to w głowie. Potrzebujemy zdecydowanie więcej dyscypliny, pazerności i odpowiedniego zachowania się na boisku - powiedział trener Skorża na konferencji prasowej.
Lech po raz kolejny w tym sezonie stracił bramki w absurdalny sposób. - Na razie nie chcę głośno mówić o pewnych rzeczach. Nie jest to jeszcze odpowiedni moment. Zostały nam dwa mecze, w których trzeba walczyć o zwycięstwa. Oczywiście, mam swoje przemyślenia, widzę jak funkcjonuje szatnia, a przede wszystkim jak zachowujemy się na boisku jako drużyna. Z trudem przychodzi nam zdobywanie bramek, a potem w kuriozalny sposób pozwalamy przeciwnikowi na powrót do meczu. Na taki stan rzeczy składa się wiele czynników. Aspekt mentalny jest bardzo istotny. Ważne jest dla mnie, aby mieć na boisku ludzi, którzy wezmą sprawy w swoje ręce, a nie pozwolą na to, by kontrola nad meczem tak łatwo uciekała - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: Jacek Magiera zdradził, co wyprowadza go z równowagi. Padły mocne słowa
Cztery mecze i tylko jedno zwycięstwo Lecha pod wodzą trenera Skorży. Szkoleniowiec zdaje się w końcu dostrzegać, w co tak naprawdę wdepnął. - Wszystko ma swoje granice. Nienawidzę przegrywać meczów, a szczególnie w takim stylu. Nie zamierzam pozwalać drużynie na tego typu sytuacje. Dziwię się, że takie sytuacje się powtarzają, bo w Lechu są zawodnicy o określonych umiejętnościach i przy odpowiedniej ambicji, nastawieniu i chęci zwycięstwa nie pozwalają na coś takiego. To nie kwestia tego, czy jestem poruszony, ale tego, jakie działania podejmę, żeby podobnych sytuacji unikać w przyszłości - powiedział.
Kibiców Lecha może martwić jeszcze jeden fakt. Otóż w grze Kolejorza nie widać absolutnie żadnej poprawy po zmianie trenera. Styl gry jest równie fatalny, gdy drużynę prowadził Dariusz Żuraw. Po przyjściu trenera Skorży w zasadzie nic się nie zmieniło. A już na pewno nie na lepsze.
- Nie daje mi to spokoju. Też liczyłem na to, że szybko uda mi się poprawić grę zespołu w wielu aspektach. Tak się jednak nie dzieje, co uznaję jako swoją osobistą porażkę. Spodziewałem się po swojej pracy więcej. Mogę jedynie zrewidować swoje poglądy na pewne rzeczy, użyć innych metod, spróbować czegoś innego. Czasu nie jest dużo, a na razie wygląda to nieciekawie - podsumował trener Lecha.
CZYTAJ TAKŻE:
Co tam się stało? Gol, który pogrążył "nową jakość" Lecha (wideo)
Kolejne wyróżnienie reprezentanta Polski! W kwietniu był bezkonkurencyjny