Joachim Marx po COVID-19. "Jest lepiej, ale się boję"

Newspix / Marek Zochowski / Na zdjęciu: Joachim Marx
Newspix / Marek Zochowski / Na zdjęciu: Joachim Marx

Joachim Marx, były piłkarz reprezentacji Polski, opowiada nam, jak czuje się rok po wyleczeniu koronawirusa. 76-latek mówi o urazie psychicznym.

- Wydawało mi się, że nie ma mnie już na ziemi - mówił nam Marx. To była zażarta dwutygodniowa walka. Były sportowiec łapał zadyszkę po przejściu kilku metrów. Zapachy budziły w nim obrzydzenie, przez dziesięć dni jadł tylko chleb z masłem. Nie był w stanie samodzielnie się wykąpać, znacząco schudł. Zachorowała również żona Marxa, a jego przyjaciel i były kolega z boiska Arnold Sowinski zmarł na COVID-19.

Po roku Marx zaczyna zapominać o chorobie, choć - jak nam mówi - w głowie pozostał uraz. Były sportowiec (76 lat) jest obecnie po drugiej dawce szczepionki i w przyszłym sezonie chciałby pójść na mecz ukochanej drużyny - RC Lens, występującej w Ligue 1.

Marx to były napastnik reprezentacji Polski, dla której zagrał w 23 spotkaniach i strzelił 10 goli. W 1972 roku wywalczył z kadrą złoty medal na igrzyskach olimpijskich w Monachium. Z Ruchem Chorzów zdobył dwa mistrzostwa (1974 i 1975) i Puchar Polski (1974). Do Francji wyjechał w 1975 roku i grał w RC Lens. Potem był trenerem. Mieszka w okolicach Lens.

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Jak z pana zdrowiem?

Znacznie lepiej. Trzy tygodnie temu zaszczepiłem się drugi raz, organizm powinien być wkrótce uodporniony. Gdyby nie przypominali o koronawirusie w telewizji, pewnie bym o nim zapomniał. Z tym że został mi mały uraz psychiczny. Unikam ludzi, do sklepów się boję chodzić. Człowiek nie wie, gdzie wcześniej złapał COVID-19.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to zrobił?! To może być najpiękniejszy gol roku!


A pan bardzo mocno to odchorował.

Miałem przecież prawie 42 stopnie gorączki, nie mogłem otworzyć powiek, tak mnie oczy bolały. Leżałem na plecach na wersalce i czasem popatrzyłem w sufit. Ta choroba była chyba najbardziej traumatycznym doświadczeniem w moim życiu. Żebyśmy z żoną tylko drugi raz nie złapali wirusa. Ja byłem bardzo poważnie chory, żona na szczęście mniej. Nie miała smaku i węchu przez 3-4 dni, ale też dostała w kość. Później powiedziała mi, że bardzo się o mnie bała. Myślała, że dojdzie do tragedii.

Jak jest teraz?

Zachorowałem w marcu zeszłego roku. Minął kwiecień, maj, czerwiec... w sierpniu zacząłem trochę w ogrodzie pracować. Kwiaty podlałem, umyłem stół. We wrześniu zacząłem kosić trawę, ale czułem jeszcze zmęczenie. Przeszło dopiero na jesieni. Przez zimę odzyskałem siły, bo nic nie robiłem.

Smak i węch wróciły szybko. Zmęczenie długo się utrzymywało. Początkowo wyglądało to nieźle, ale później znowu wróciło. Podczas koronawirusa zgubiłem 7 kilo. Nawet się cieszyłem, ale nogi stały się bardzo słabe. Już przy wstawaniu z fotela "trzeszczały".

Teraz jest dużo lepiej. Zaczyna się sezon letni i na pewno się sprawdzę. Wcześniej chodziłem po 5-6 kilometrów dziennie, jeździłem na rowerze. Najwyższa pora wrócić do zajęć, bo sportowo prawie cały rok nic nie robiłem. Chociaż? Z wnukiem kilka razy kopnęliśmy piłkę w ogrodzie, ale nie czułem się tak, jak rok wcześniej.

Czyli jak?

Gdy trzeba było dryblować, pobiec, brakowało energii, dlatego głównie stałem w bramce.

Bardzo z żoną uważamy. W zasadzie nigdzie nie wychodzimy, nawet do znajomych. Raz na jakiś czas jadę sam do sklepu, żona zrobi listę, oczywiście połowy rzeczy nie kupię, bo zapomnę, ale wolę, by czekała na mnie w domu i była bezpieczna. Dopiero po drugiej szczepionce spotkaliśmy się z dziećmi, po długim czasie. Nie pozwalałem im do nas przychodzić. Baliśmy się choroby. 

We Francji obostrzenia są już delikatnie luzowane. 

Od tego poniedziałku, 3 maja, możemy jeździć dalej niż 10 kilometrów od domu bez przepustki. Wcześniej trzeba było załatwiać dokumenty: w jakim celu i dokąd człowiek się przemieszcza. Znieśli nam to. Godzina policyjna dalej jest od 19.00.  Prawdopodobnie wkrótce zostanie wydłużona, być może do 23, ponieważ rząd planuje otworzyć bary na zewnątrz. Od 19 maja będzie mogło wejść około 1000 osób na stadion piłkarski.

Wybiera się pan na mecz?

Wolę nie ryzykować jeszcze w tym roku. Poza tym - boję się. Szkoda, bo mój ukochany klub RC Lens świetnie radzi sobie po awansie do Ligue 1, są na bardzo wysokim piątym miejscu, tuż za gigantami. Serce mnie boli, że nie mogę być na stadionie, ale w przyszłym sezonie na pewno pojawię się na trybunach.

A jakiego wyniku spodziewa się pan po naszej reprezentacji na Euro?

Wyjścia z grupy. Już w spotkaniu z Anglią w eliminacjach MŚ 2022 nastawiałem się na coś więcej niż walkę. Powinniśmy byli więcej ugrać. Niestety - przegraliśmy 1:2. Euro to jednak inna historia. Hiszpania ma złoty okres za sobą, uważam, że nawet z nimi mamy szansę na korzystny wynik. Liczę na równie dobry turniej, co w 2016 roku we Francji.

Nagelsmann stworzy potwora. "Lewandowski będzie miał u niego dobrze"

Polski piłkarz żyje w bańce. Tam nie ma koronawirusa

Komentarze (0)