Dublet - taki będzie cel "Kolejorza" w następnej edycji. Byłyby to pierwsze trofea od 2015 roku. Właśnie wtedy - pod wodzą obecnego szkoleniowca - w Poznaniu świętowano ostatni tytuł.
- To był pierwszy wątek, od którego zaczęliśmy rozmowy, gdy przejmowałem drużynę. Będę usatysfakcjonowany tylko jeśli nawiążę do wspomnień i pracy, którą udało mi się wykonać sześć lat temu. Zdobycie mistrzostwa i Pucharu Polski to jedyny scenariusz, w którym znów odczuwałbym satysfakcję. Nie zamierzam się asekurować. Zrobimy wszystko, żeby walczyć o te trofea - oznajmił Maciej Skorża.
Dotąd przy Bułgarskiej rzadko padały tak stanowcze deklaracje. Kibicom zapadły w pamięci przede wszystkim słowa byłego już właściciela klubu Jacka Rutkowskiego, który kilkanaście lat temu, na samym początku ery Amiki, zakomunikował na prezentacji zespołu: - Idziemy na majstra.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to zrobił?! To może być najpiękniejszy gol roku!
Później przy Bułgarskiej unikano otwartego mówienia o walce o tytuł. Teraz ma się to zmienić, choć najpierw Maciej Skorża musi się uporać z ogromnymi problemami, jakie zastał na początku swojej drugiej kadencji.
- Nie ukrywam, że pewne rzeczy mnie zaskoczyły. Myślałem, że w wielu aspektach będzie to wyglądało znacznie lepiej. Mam na myśli zwłaszcza mental i grę w defensywie. Nie kreujemy też tylu sytuacji, na ile bym liczył. Są oczywiście momenty dobre, nawet takie, gdy kontrolujemy mecze. Być może w dwóch ostatnich kolejkach nie zasłużyliśmy na porażki, ale fakty są takie, że je ponieśliśmy - przyznał szkoleniowiec.
Skorża do dziś nie może się pogodzić z kuriozalną przegraną ze Stalą Mielec (1:2). Lech prowadził po trafieniu Tymoteusza Puchacza, lecz w samej końcówce stracił dwie bramki po wrzutach z autu. - Nadal spędza mi to sen z powiek. Ćwiczyliśmy ten wariant, doskonale wiedzieliśmy, że to jeden z groźniejszych momentów w grze Stali. W ciągu całego meczu siedem razy wybroniliśmy się w podobnych sytuacjach, a nie zrobiliśmy tego w decydującej chwili, gdy czujność powinna być podwójna. Mamy problem z koncentracją i determinacją. Jeśli zapobiegaliśmy kłopotom na wcześniejszych etapach, dlaczego nie potrafiliśmy w końcówce? Stało się wręcz odwrotnie, bo powtórzyliśmy błąd.
Teraz przed "Kolejorzem" wyjazdowe starcie z Wisłą Kraków. Wielkiej stawki sportowej już nie ma, ale trener Skorża nie chciałby się znów wstydzić za postawę zespołu. Obraz gry będzie jego zdaniem zupełnie inny. - Wiślacy spróbują podejść agresywnym pressingiem i nie zostawią nam tyle miejsca co Podbeskidzie i Stal. Zagrają bardziej do przodu, lecz to daje również nam większe możliwości w ofensywie - przyznał.
Mecz Wisła Kraków - Lech Poznań rozpocznie się w sobotę o godz. 20.00.
Czytaj także:
Sędziowie pobici przez piłkarza i prezesa klubu. "Zaj... cię szmaciarzu"
Tak może wyglądać kadra Polski na Euro 2020. Oni zyskają na zmianach