Świetlana przyszłość polskiego duetu w Premier League? "Kibice są zachwyceni"

Getty Images / Mike Hewitt / Na zdjęciu: Jakub Moder
Getty Images / Mike Hewitt / Na zdjęciu: Jakub Moder

Przenosiny Jakuba Modera i Michała Krabownika do Brighton od początku budziły sporo emocji. Dziś sytuacja Polaków wygląda naprawdę obiecująco. - Moder może zadomowić się w pierwszej "11". Kibice chcą częściej widywać Karbownika - mówi Richard Mills.

Brighton and Hove Albion zakontraktowało Jakuba Modera i Michała Karbownika w tym samym momencie, na początku października 2020 roku. Żaden z Polaków od razu nie obrał jednak kursu na Wyspy Brytyjskie. Zgodnie z zapisami zawartych umów obaj trafili na wypożyczenie do swoich były klubów, Lecha Poznań oraz Legii Warszawa.

Pierwotnie plan zakładał cały sezon polskich piłkarzy na boiskach PKO Ekstraklasy. Ostatecznie Brighton podjęło decyzję o sprowadzeniu ich do siebie nieco wcześniej. Moder zawitał na Falmer Stadium 31 grudnia 2020 r., natomiast Karbownik ponad dwa tygodnie później - 17 stycznia 2021 r. Taki obrót wydarzeń spotkał się z aprobatą w kręgach związanych z The Seagulls. Entuzjazm dodatkowo spotęgowały niewielkie jak na angielskie realia pieniądze zainwestowane w zawodników, odpowiednio 11 i 5,5 milionów euro.

- Przyznam, że, podobnie jak kibice klubu, byłem podekscytowany, gdy Brighton ogłosiło zakontraktowanie polskiego duetu. Słyszałem o tej dwójce wiele ciepłych słów, więc z niecierpliwością zacząłem wyczekiwać ich występów w trykocie The Seagulls - zdradza w rozmowie z WP SportoweFakty Richard Mills. - Niektórzy płacą naprawdę horrendalne kwoty za zawodników. Na przykład Newcastle wydało 40 milionów funtów na Joelintona, a Brazylijczyk zawodzi na całej linii. Dlatego pieniądze, za które pozyskano Polaków, sprawiają wrażenie solidnej inwestycji, zwłaszcza jeśli zważyć na ich reputację - uzupełnia po chwili dziennikarz "Sussex Live", na co dzień zajmujący się Brighton.

ZOBACZ WIDEO: Michał Listkiewicz podsumowuje sezon w wykonaniu Legii Warszawa. "Przewaga nad rywalami była bardzo zdecydowana"

Schody Karbownika 

Choć Mills wypowiada się o naszych rodakach praktycznie w samych superlatywnych, nie da się ukryć, że sytuacja jednego z nich nie jest idealna. Michał Karbownik wciąż czeka na swój pierwszy występ w Premier League. Gołym okiem widać, że trener Brighton, Graham Potter, podchodzi do niego ze sporą rezerwą. Sporadycznie daje mu szanse zasiąść na ławce rezerwowych w angielskiej ekstraklasie, a jedyne spotkanie, w którym posłał go do boju, zostało rozegrane w ramach rozgrywek Pucharu Anglii. Wziąwszy pod uwagę problemy kadrowe Brighton, sytuacja nie powinna być aż tak skomplikowana.

- Brak gry Karbownika nieco mnie dziwi. Jego występ w debiucie przeciwko Leicester City w Pucharze Anglii był imponujący. Kontuzja Lampteya oraz spadek w hierarchii Marcha sprawiły, że jego wejście do zespołu wydawało się wobec tego bardzo prawdopodobne. Zamiast Karbownika na jego pozycji występowali jednak gracze - na przykład Moder - którzy w normalnych okolicznościach znaleźliby się w zupełnie innym miejscu na boisku. Przy tak dużej ilości kontuzji w zespole jestem zaskoczony, że Karbownik nie otrzymał swojej szansy. Poza tym nawet kibice chcą, żeby Graham Potter, zaczął z niego korzystać - przyznaje Mills.

Michał Karbownik ma dopiero 20 lat i swój piłkarski warsztat szlifuje w Anglii zalewie od kilku miesięcy. Z jednej strony to dobra informacja. Młody defensor ma wszak dużo czasu na odpowiednie nastrojenie wszystkich elementów repertuaru i zapewnienie sobie regularnych występów w barwach Brighton. Z drugiej jednak każda minuta spędzona na boisku na tym etapie kariery może okazać się dla niego bezcenna w długoterminowej perspektywie. Wobec tego, co w przypadku młodzieżowego reprezentanta Polski mogą przynieść nadchodzące miesiące?

- Odnoszę wrażenie, że Karbownik może mieć problem z regularną grą w przyszłym sezonie. Jego konkurenci, Lamptey i March, z całą pewnością znajdują większe uznania w oczach Grahama Pottera. Wypożyczenie do The Championship może pomóc młodemu Polakowi przystosować się do angielskiej piłki. Na pozór jest to krok do tyłu - mówimy przecież o piłkarzu, którego obserwować miały między innymi FC Barcelona i Manchester City. Regularna gra jest jednak fundamentalna dla jego rozwoju - odpowiada na pytanie nasz rozmówca.

Obiecujący start Modera 

Zupełnie inaczej w Brighton mają się notowania Jakuba Modera. Byłemu Lechicie adaptacja w nowym środowisku zajęła co prawda kilka tygodni, ale dziś to istotny członek ekipy z hrabstwa East Sussex. Potwierdzają to statystyki.

Inauguracyjny występ Modera w Premier League przypadł na przegrane 0:1 spotkanie z West Bromwich Albion 27 lutego. Co jednak najważniejsze, od tamtej pory opuścił tylko jedno spotkanie w angielskiej elicie. Efekt? Przed ostatnią kolejką sezonu Moder ma na swoim koncie 11 spotkań w lidze i ponad połowę - dokładnie 6 - rozpoczął od 1. minuty. 22-letni pomocnik mógłby mówić o pełni szczęścia, gdyby nie jeden mały szczegół.

- Odnoszę wrażenie, że Moder marnuje się na wahadle. Polak musi grać w drugiej linii, żeby pokazać swoje najlepsze oblicze - twierdzi Richard Mills. - Pokazał się z fenomenalnej strony zwłaszcza w starciu z Newcastle United. Po kilku miesiącach w klubie sympatycy Brighton są nim zachwyceni - dodaje na osłodę brytyjski dziennikarz.

Obiecująca przyszłość pełna wyzwań

W tym miejscu wypadałoby zadać jedno fundamentalne pytanie. Co, a właściwe kto stoi na drodze Modera do gry w środku polu? Yves Bissouma, bo o nim mowa, to jedno z objawień ostatnich kilkunastu miesięcy i gracz, który bez dwóch zdań zasługuje na wyróżnienie na tle pozostałych piłkarzy Brighton. Reprezentant Mali radzi sobie na tyle dobrze, że w jego kontekście mówi się o zainteresowaniu największych klubów Starego Kontynentu.

- Jeśli Bissouma odejdzie latem, myślę, że Moder może zadomowić się w pierwszej "11" Brighton. Malijczyka obserwują takie marki jak chociażby Liverpool, Manchester City czy nawet Real Madryt - mówi nam Mills.

Wpływ Bissoumy na dobrą sprawę odkrywa większość kart w sprawie polskiego duetu w Brighton. Kibice ich cenią, w przyszłości powinni doczekać się swoich szans, ale to, czy będą w stanie przekraczać kolejne granice, nie jest wyłącznie wypadkową ich własnych umiejętności. Dlatego, licząc na wzięcie szturmem Premier League przez Polaków, trzeba uzbroić się w cierpliwość oraz liczyć na równoczesne złożenie się w spójną całość kilku czynników.

- Ogólnie rzecz biorąc, przyszłość obu Polaków jest w dużej mierze uzależniona od innych. Sprzedaż zawodników, z którymi bezpośrednio rywalizują, na pewno pomoże im skuteczne dobić się do regularnej gry. Jeśli jednak pozostaną oni w klubie, drogę na boisko Moderowi i Karbownikowi może utorować kryzys formy kolegów z zespołu lub wykorzystywanie otrzymywanych od Grahama Pottera szans - podsumowuje Richard Mills.

Zarówno Moder, jak i Karbownik będą miel jeszcze jedną szansę pojawić się na placu gry w sezonie 2020/21. Swoje ostatnie spotkanie w Premier League Brighton rozegra w niedzielę 23 maja. Rywalem podopiecznych Grahama Pottera będzie Arsenal.

Czytaj także: Watzke, prezes BVB: Kiedy zapytałem o to Piszczka, mocno się obruszył!
Czytaj także: 
Rekord Lewandowskiego stał się przedmiotem żartów w Bayernie. Piłkarz ujawnia kulisy

Komentarze (3)
avatar
M16TRZ POLSKI
20.05.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przypominam, że Moder w wieku Karbownika kopał się po czole w I lidze polskiej, a Karbownik już jest na wyspach, więc skąd ty możesz wiedzieć, co on będzie robił w obecnym wieku Modera, geniusz Czytaj całość
avatar
Piotr Gielda
20.05.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co to za podpinanie pod Modera Karbownika? Na tę chwilę Karbownik może tylko pomarzyć o pozycji Modera w Brighton. Karbownik powinien pójść na wypożyczenie bo na razie w PL po prostu ginie! Kł Czytaj całość