We wtorek 22 września 2015 roku Robert Lewandowski dokonał niesamowitego wyczynu. Po pierwszej połowie Bayern Monachium przegrywał 0:1.
Po powrocie na boisko polski napastnik potrzebował sześciu minut. Koncert swojej gry rozpoczął w 51. minucie. A w kolejnych dziewięciu zdobył cztery następne bramki.
- Każda z moich bramek wiele dla mnie znaczy. Jestem z nich dumny, bo to jest to, co kocham. Czuję radość, kiedy o tym pomyślę. Zdobywanie goli to dla mnie najlepszy sposób na znalezienie szczęścia, czuję się jak dzieciak w sklepie ze słodyczami - wyjawił Robert Lewandowski w rozmowie z "La Gazzetta Dello Sport".
ZOBACZ WIDEO: Listkiewicz komentuje szokującą wypowiedź niemieckiego eksperta na temat Lewandowskiego
Niechętnie wskazał tę najważniejszą bramkę. - Gdybym miał wybrać jednego, to ostatni z pięciu strzelonych w 9 minut w meczu z Wolfsburgiem w 2015 roku - wyjawił.
- Po tym meczu nic nie czytałem, nie chciałem się czuć zbyt pewny albo gloryfikowany przez innych. Wolałem skupić się na celach, następnym meczu - podkreślił.
Kilka dobrych tygodni zajęło mu przetrawienie tego. - Pierwszy raz pomyślałem o tym w Boże Narodzenie, kiedy siedziałem z rodziną przy stole. Teraz, kiedy przypominam sobie tamten mecz, to nadal dostaję gęsiej skórki. Emocje, które daje mi piłkarska kariera są niesamowite. Jednak najważniejsza jest dla mnie rodzina - zapewnił.
Czytaj też:
Rafał Gikiewicz ma nadzieję na zatrzymanie Roberta Lewandowskiego. "Nie jest to niemożliwe"
Robert Lewandowski wysłał SMS-a przed ważnym meczem. Treść jest bardzo wymowna