W meczu Polaków z Islandią padł remis 2:2 (więcej TUTAJ). W Poznaniu pierwsi bramkę zdobyli goście, jednak długo nie wiedzieliśmy, że objęli prowadzenie. Wszystko przez zamieszanie i błędną decyzję arbitra liniowego.
Islandczycy wykonywali rzut rożny. Piłka trafiła do jednego z rywali, który z bliska pokonał Wojciecha Szczęsnego. Radość gości nie trwała długo - spalony. Dariusz Szpakowski, komentator TVP, oznajmił, że bramka nie może być uznana, bo tak pokazał sędzia liniowy.
Rywale też byli przekonani, że gola nie ma. Andrzej Juskowiak (drugi komentator TVP) powiedział, że nie ma VAR-u, bo mogłoby się okazać, że jednak nie było spalonego. Jednak chwilę potem sędzia skorzystał z zapisu wideo, który - jak się okazało - jednak obowiązywał podczas spotkania z Islandią.
Na boisku trwało zamieszanie, bo sędzia dopiero po jakimś czasie skorzystał z systemu VAR. Ostatecznie okazało się, że Albert Gudmundsson jednak na spalonym nie był i Islandczycy prowadzili 1:0.
Zobaczcie całe zamieszanie - akcja od 2:45.
Kamil Kosowski zakpił z Paulo Sousy. To zdjęcie mówi wszystko
Zmiennicy dopadli Islandię. Klasowe zachowanie przy golu Polski (WIDEO)
ZOBACZ WIDEO: "Pamiętam, jak skończyło się w 2018". Wojciech Szczęsny ostrożnie, ale z optymizmem o potencjale Polaków na Euro 2020