Superliga miała być przełomem w europejskiej piłce nożnej. Projekt upadł jednak bardzo szybko, po tym jak kolejne drużyny zaczęły się wycofywać. Zapowiedziano, że kluby, które chciały stworzyć Superligę, czekają konsekwencje.
Szef UEFA, Aleksander Ceferin, powiedział natomiast w jednym z wywiadów, że po stłumieniu buntu przez 10-15 lat nikt nie będzie próbował powołać nowych rozgrywek. Okazuje się jednak, że plany utworzenia Superligi całkiem nie upadły.
W niedzielę (20 czerwca) odbyło się walne zgromadzenie w Barcelonie. Jednym z punktów obrad były właśnie rozgrywki Superligi. Prezes Joan Laporta przyznał, że temat jeszcze nie upadł. Jak podaje "Marca", bronił tego projektu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękny gest duńskich fanów dla Christiana Eriksena. Robi wrażenie!
"Prezes nie poddał pod głosowanie uczestnictwa klubu, tylko go bronił, ale nie podjęto żadnych decyzji w tej sprawie. Kupił sobie czas" - czytamy. Dodano także, że Laporta pozostaje przywiązany do rozgrywek bez względu na sankcje, jakie UEFA może nałożyć na niego lub klub.
- Cała piramida futbolu by na tym skorzystała. Duże i małe kluby - tłumaczył Laporta. Głosowanie jednak się nie odbyło, bo - jak twierdzą dziennikarze - wynik byłby negatywny.
Joan Laporta wierzy, że kluby takie jak AC Milan, Manchester City czy Liverpool FC jeszcze zmienią zdanie i przystąpią do rozgrywek. Dopiero wtedy ma dojść w Barcelonie do głosowania nad uczestnictwem w projekcie.
Czytaj także:
- "Szok". Zbigniew Boniek pogratulował awansu Górnikowi Łęczna. Nie obyło się bez zabawnej wpadki
- Niespodziewana zmiana bramkarza. Włosi wytłumaczyli decyzję Roberto Manciniego