Znamy przyszłość Brzęczka. Nikt się tego nie spodziewał

WP SportoweFakty / Dawid Gaszyński / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek
WP SportoweFakty / Dawid Gaszyński / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek

Jerzy Brzęczek pozostaje bez zatrudnienia od pół roku, ale bezrobocie go nie uwiera. Jak dowiedziały się WP SportoweFakty, były selekcjoner cierpliwie czeka na oferty pracy. Interesuje go szczególnie jeden kierunek, a jeden kategorycznie odrzuca.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdy 18 stycznia Zbigniew Boniek podjął sensacyjną decyzję o zwolnieniu Jerzego Brzęczka, były selekcjoner zarazem przeżył szok i poczuł ulgę. Dwa i pół roku prowadzenia reprezentacji Polski zmęczyły go bowiem psychicznie, czego 50-latek nie starał się nawet ukryć w udzielonych później wywiadach.

W maju w rozmowie z gol24.pl stwierdził natomiast, że "brakuje mu już adrenaliny" i rozważa powrót na ławkę trenerską. Więcej TUTAJ. Jego nazwisko padało w kontekście powrotu do Wisły Płock, pracą w której zasłużył na selekcjonerską nominację. Nafciarzy ostatecznie do nowego sezonu przygotowuje Maciej Bartoszek.

Teraz, 10 dni przed inauguracją nowego sezonu, bez szkoleniowca zostaje Zagłębie Lubin, ale Miedziowi, choć stać ich na zatrudnienie każdego trenera w Polsce, o Brzęczku mogą zapomnieć. Podobnie zresztą smakiem obejdą się prezesi pozostałych klubów PKO Ekstraklasy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjął piłkę na własnej połowie, a potem... Coś nieprawdopodobnego!

Jak dowiedziały się WP SportoweFakty, Brzęczek chce wrócić do pracy szkoleniowej, ale nie w kraju. Ma dość polskiego piekiełka po tym, co przeszedł jako opiekun drużyny narodowej. Choć broniły go wyniki, wszystkie jego decyzje były kontestowane. Nie chce znów tego przeżywać, ponieważ stare rany jeszcze się nie zabliźniły.

Poza tym ma na siebie konkretny plan. Chce spróbować swoich sił za granicą. To duże wyzwanie, bo polscy trenerzy nie pracują w mocniejszych od PKO Ekstraklasy zagranicznych ligach. Ostatnim był Michał Probierz, który w sezonie 2012/13 zaliczył dwumiesięczny epizod w Arisie Saloniki. Brzęczek nie porywa się jednak z motyką na słońce, ponieważ - jak słyszymy - czeka na ofertę z austriackiej Bundesligi.

Adam Nawałka po rozstaniu z PZPN też liczył na zagraniczny angaż, by po półrocznym bezrobociu na krótko przejąć Lecha Poznań. Brzęczek, choć nie poprowadził Biało-Czerwonych do takiego sukcesu jak ćwierćfinał mistrzostw Europy, ma nad swoim poprzednikiem wielką przewagę w poszukiwaniu pracy poza Polską.

Nawałka jako piłkarz zawodowy występował jedynie w Polsce, podczas gdy Brzęczek w Austrii, w którą celuje, spędził 12 lat. Cieszy się w tym kraju estymą, dużo większą niż w Polsce. W miejscowej ekstraklasie rozegrał ponad 300 spotkań - pod tym względem jest w czołówce cudzoziemców. Może zostać przyjęty jak swój, bo zna środowisko i mentalność Austriaków, do tego perfekcyjnie mówi po niemiecku, więc o jakiejkolwiek barierze nie byłoby mowy.

Były selekcjoner cierpliwie czeka na znak z Austrii, a może sobie na to pozwolić i odrzucać propozycje polskich klubów, bo pod względem finansowym jest niezależny. Zarobione w trakcie kariery piłkarskiej pieniądze pomnożył przez udane inwestycje. Do tego jako selekcjoner zainkasował od PZPN ponad 4 mln zł. Więcej TUTAJ. To daje mu komfort wyboru i nie zmusza do przyjmowania pierwszych lepszych ofert.

Jerzy Brzęczek prowadził reprezentację Polski od lipca 2018 do stycznia 2021 roku. Pod jego wodzą Biało-Czerwoni rozegrali 24 mecze: 12 wygrali, 5 zremisowali i 7 przegrali. Choć wprowadził drużynę narodową na Euro 2020 z pierwszego miejsca w grupie eliminacyjnej, Boniek nie dał mu poprowadzić zespołu w turnieju finałowym. Pół roku przed mistrzostwami zastąpił go Paulo Sousą.

Źródło artykułu: