Zespół Jacka Magiery w czwartkowym meczu u siebie z Araratem Erywań miał podobne zadanie jak przeciwko Paide Linnameeskond - wykonać robotę do końca. Pierwsze spotkanie w Armenii zakończyło się wynikiem 4:2 dla ekipy z PKO Ekstraklasy.
Choć miało być łatwiej niż na wyjeździe, w rewanżowym starciu drugiej rundy eliminacji Ligi Konferencji UEFA rywale sprawili sporo problemów wrocławianom. Ci początek mieli znakomity.
Już w drugiej minucie meczu wyszli na prowadzenie. Świetną formę potwierdził Robert Pich, który w ostatnim czasie strzela jak na zawołanie, ale daje też Śląskowi sporo jakości. Z lewej strony płasko w pole karne rywala podawał Victor Garcia. Golkiper gości, Vsevolod Ermakow wypluł piłkę, a to fantastycznie wykorzystał Pich i wpakował ją do bramki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
Mimo zdobytego gola, drużyna Jacka Magiery polowała na kolejne trafienie. Blisko tej sztuki był Erik Exposito. Napastnik oddał piekielnie mocny strzał z półwoleja zza linii pola karnego. Bramkarz Araratu Erywań zaliczył jednak bardzo dobrą interwencją.
Chwilę później świetną szansę na zdobycie bramki miał także Mark Tamas. Po rzucie rożnym piłka znalazła się pod nogami stopera Śląska Wrocław. Defensor miał przed sobą tylko golkipera gości, ale fatalnie przestrzelił. Nawet gdyby trafił, sędzia odgwizdał faul w ataku.
Po ponad pół godzinie dobrej gry, zespół Jacka Magiery oddał inicjatywę. Dodatkowo przez kontuzję żeber z boiska musiał zejść Mateusz Praszelik. Zastąpił go Waldemar Sobota. Słaby moment wrocławian świetnie wykorzystali goście, którzy doszli do głosu i mocno zaskoczyli.
Zmniejszanie strat Araratu zaczęło się od bramki Mory'ego Kone. Piłkarze gości zagrali na jeden kontakt, a dobre podanie Edgara Malakyana na gola zamienił właśnie Kone. Iworyjczyk wygrał pojedynek sam na sam z Michałem Szromnikiem. Zespół z Armenii nie zamierzał odpuszczać i chwilę później już prowadził. Z lewej strony Serge Deble zagrał płasko do Kone, a ten pokonał Szromnika z bliskiej odległości.
Przerwa dobrze wpłynęła na zespół z Wrocławia. Po niej Śląsk znów zaczął dominować. Już w 48. minucie kibice na stadionie cieszyli się z trafienia Rafała Makowskiego. Wychowanek Legii Warszawa przyjmował jednak piłkę ręką. Arbiter główny po konsultacji z sędzią liniowym anulował gola.
Nie wpłynęło to źle na zespół Jacka Magiery. Kilka minut później ekipa ze stolicy Dolnego Śląska wyrównała. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego lot futbolówki przedłużył Wojciech Golla. Dopadł do niej Szymon Lewkot, który z bliskiej odległości trafił do siatki.
Wrocławianie na 25 minut przed końcem regulaminowego czasu gry byli więc bardzo blisko awansu do trzeciej rundy eliminacji Ligi Konferencji UEFA. Śląska nie satysfakcjonował jednak remis. Na prowadzenie znów wyprowadził go Robert Pich. Słowak wyprzedził defensora Araratu Erywań i podanie Patryka Janasika z prawej strony zamienił na gola.
Gospodarze mieli jeszcze szanse na poprawienie wyniku, ale to zespół z Armenii doprowadził do wyrównania. Wszystko za sprawą bramki Dognimaniego Yakuba Silue. Do Ormianina podawał Zhirayr Margaryan, a ten płaskim strzałem po długim słupku pokonał Szromnika.
W kolejnej rundzie Śląsk Wrocław zagra przeciwko izraelskiemu Hapoelowi Beer Szewa.
Śląsk Wrocław - Ararat Erywań 3:3 (1:2)
1:0 - Robert Pich 2'
1:1 - Mory Kone 40'
1:2 - Mory Kone 42'
2:2 - Szymon Lewkot 58'
3:2 - Robert Pich 66'
3:3 - Dognimani Yakuba Silue
Składy:
Śląsk Wrocław: Michał Szromnik - Szymon Lewkot, Wojciech Golla, Mark Tamas - Patryk Janasik, Krzysztof Mączyński, Rafał Makowski, Victor Garcia Marin - Robert Pich, Mateusz Praszelik (38' Waldemar Sobota) - Erik Exposito
Ararat Erywań: Vsevolod Ermakow - Juan Bravo, Marko Prljević, Hrayr Mkoyan, Zhirayr Margaryan - Alik Arakelyan (63' Igor Stanojević), Dimitrije Pobulić (79' Isah Aliyu), Davit Manoyan (73' Gor Malakyan), Edgar Malakyan (63' Razmik Hakobyan) - Serge Deble (73' Dognimani Yacouba Silue) - Mory Kone
Żółte kartki: Zhirayr Margaryan (Ararat), Dognimani Yacouba Silue (Ararat), Szymon Lewkot (Śląsk)
Sędzia: Iwan Arwel Griffith
Zobacz też:
Liga Konferencji Europy: Raków Częstochowa wymęczył awans do kolejnej rundy
Afera dyplomowa. Kim jest Zbigniew D., któremu zarzuca się fałszowanie dokumentów