Jan Urban: W szatni widzę duży smutek. Czeka nas dużo pracy

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Jan Urban
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Jan Urban

- Wiedzieliśmy, jaką jakość ma przeciwnik, mieliśmy korzystny wynik. Za łatwo straciliśmy bramkę na 1:1, nie było doskoku do przeciwnika. W szatni widzę duży smutek, ale jestem za długo w piłce, by nie znać takich reakcji - mówił Jan Urban.

Mimo dobrego początku i szybko strzelonej bramki Górnik Zabrze nie utrzymał prowadzenia i przegrał z Lechem Poznań 1:3. Ekipa z Górnego Śląska wciąż musi czekać na premierowe zwycięstwo PKO Ekstraklasy. Na antenie Canal+ Sport Jan Urban zwracał uwagę, że Pogoń Szczecin i Lech mają aspiracje na europejskie puchary i przewyższają jakościowo zabrzan. Z kolei na konferencji prasowej żałował, że nie udało się dowieźć korzystnego rezultatu przynajmniej do przerwy.

- Wiedzieliśmy, jaką jakość ma przeciwnik, mieliśmy korzystny wynik, mieliśmy dobrą sytuację i liczyłem na dowiezienie wyniku do końca pierwszej połowy. Za łatwo straciliśmy bramkę na 1:1, nie było doskoku do przeciwnika. W szatni widzę duży smutek, ale jestem za długo w piłce, by nie znać takich reakcji. Rzucanie butami jest wtedy, kiedy mogłeś wygrać, a nie wygrałeś. Ale kiedy zawodnik wie, że był słabszy, w szatni jest cisza - mówił po meczu trener Górnika.

Urban nie zmienił składu względem pierwszego meczu. Nie wyszło to na dobre zabrzanom. - Można powiedzieć, że sprawdziliśmy ten sam skład co w Szczecinie i czeka nas dużo pracy. Nie chodzi o zmiany w składzie już po pierwszym meczu, zresztą trener Lecha po pierwszym spotkaniu także nie zrobił zmian i jemu to wyszło na dobre. Wiemy, że musimy szukać bardziej optymalnego składu i w kolejnych spotkaniach te zmiany na pewno nastąpią - ocenił.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kto bogatemu zabroni? Tak spędza wakacje Cristiano Ronaldo

Trener wyjaśnił też podwójną zmianę w przerwie, ale stwierdził, że nie dała nadziei na lepszy wynik. - W przerwie zmieniłem Bainovicia, ponieważ miał już na swoim koncie żółtą kartkę i Manneha, który nie miał swojego dnia, grając za wolno. Po przerwie nie wyglądało to dobrze, choć Lukas Podolski miał kilka takich zagrań, że od razu było widać jakość piłkarską. Nie będę teraz biadolił, narzekał na piłkarzy. Ta kadra nie jest zamknięta, będziemy starali się jeszcze sprowadzić jednego, dwóch czy nawet trzech piłkarzy. Na pewno czeka nas dużo pracy. Najważniejsze to znaleźć optymalny skład - powiedział.

Czytaj też:
Skorża nie chciał robić rewolucji
Podolski ma apel do dziennikarzy

Źródło artykułu: