Jaki był Śląsk Wrocław w zdecydowanej większości poprzedniego sezonu? Monotonny, wręcz męczący, a przy tym minimalistyczny. Można było odnieść wrażenie, że wrocławianie popadają w samozadowolenie po objęciu prowadzenia i nie szukali za wszelką cenę kolejnych trafień. Zmieniło się to dopiero po przyjściu trenera Jacka Magiery. W trwających rozgrywkach Śląsk w żadnym stopniu nie przypomina zespołu sprzed paru miesięcy. Zmieniło się wiele, szczególnie w ofensywie.
Przede wszystkim odżyło dwóch zawodników: Robert Pich i Erik Exposito. Wcześniej byli krytykowani, nie dawali zespołowi liczb. Teraz kibice Śląska nie wyobrażają sobie bez nich wyjściowego składu.
Przekłada się to na wyniki. Śląsk w tym sezonie zagrał cztery mecze w eliminacjach Ligi Konferencji Europy i strzelił w nich jedenaście goli. Robi to wrażenie, nawet jeśli rywale nie byli z najwyższej półki. Do tego należy dodać dwa spotkania w PKO Ekstraklasie, z Wartą Poznań i Cracovią, w których wrocławianie dorzucili kolejne cztery bramki. Problem pojawia się jednak w defensywie. W sumie, w sześciu meczach Śląsk stracił już w tym sezonie dziewięć goli.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
- Cieszy mnie gra ofensywna, posiadanie piłki, akcje ładne dla oka, wymienność pozycji, ale jednocześnie tracimy bramki. Podkreślmy jednak, że nie przez złą organizację gry, a indywidualne błędy i straty. Mogę podać przykłady. W meczu z Araratem Victor Garcia nie zareagował na to, co się dzieje na boisku, zabrakło bloku, a mieliśmy siedmiu piłkarzy przy rywalu, który oddawał strzał. W rewanżu Wojciechowi Golli piłka została pod nogą, więc mamy kolejny błąd indywidualny, a do tego stało się to po stałym fragmencie gry - przyznał trener Magiera na konferencji prasowej.
W ostatnim czasie wrocławianie mocno pracowali nad tym elementem na treningach. - Drużyna wie nad czym trzeba pracować. Potrzeba nam większej koncentracji w defensywie i lepszej realizacji zadań, których wymagam. Wiem, że będzie to szło w dobrym kierunku. Z Cracovią drużyna grała dobrze, choć może nasz drugi gol trochę rozluźnił defensywę. Jednak gdy graliśmy w dziesięciu gra obronna wyglądała bardzo dobrze. Zamykanie środka boiska, praca całego zespołu i komunikacja była na topowym poziomie. Była nerwowa końcówka, w sumie graliśmy przez 101 minut i to wpływa na ocenę, że według niektórych było to szczęśliwe zwycięstwo. Moim zdaniem było zasłużone - powiedział trener Śląska.
W czwartek o godz. 20 Śląsk zagra na własnym stadionie z Hepoelem Beer Szewa. Jest to zupełnie inny rywal niż Ararat. - To dwa zupełnie inne zespoły. Ktoś powiedziałby, że drużyna z Armenii będzie łatwa do pokonania, a okazało się, że to nieprawda, było tam kilku reprezentantów kraju, a nasi niektórzy zawodnicy jak Lewkot czy Garcia jeszcze niedawno grali w drugiej lidze. Ten drugi nawet to dwa miesiące temu nawet nie marzył, że będzie grał w europejskich pucharach. Doświadczenie Araratu było wyższe, jednak my chcemy się rozwijać. Dwumecz z nimi pokazał wiele dobrych aspektów, które cieszą, ale były też mankamenty. Na papierze Hapoel jest bardziej wymagającym przeciwnikiem, ale zobaczymy jak będzie na boisku. Nie porównuję obu drużyn i nie powiem, kto jest faworytem, bo mnie to nie interesuje. Interesuje mnie Śląsk. Chcć żeby była drużyna zdeterminowana i walcząca - podkreślił trener Magiera.
Początek meczu Śląsk Wrocław - Hapoel Beer Szewa w czwartek o godz. 20.
CZYTAJ TAKŻE:
Legia miała być jak Dinamo. Chęci są dalej, ale wylądowała na innym biegunie
Legia może wyeliminować Dinamo? "Na szczęście w piłce nie zawsze wygrywa lepszy"