Urodził się 28 czerwca 1989 roku, czyli siedem dni po wywalczeniu przez Ruch Chorzów czternastego, jak na razie ostatniego, mistrzostwa Polski.
Pierwsze piłkarskie kroki obecnie 21-letni zawodnik stawiał w Pasjonacie Dankowice. W sezonie 2005/2006 piłkarz dołączył do pierwszej drużyny macierzystego klubu. Wcześniej święcił triumfy w młodszych rocznikach. W 2000 roku pod bacznym okiem ojca - Andrzeja, drużyna Macieja zwyciężyła w Ogólnopolskim Turnieju Mini Piłki Nożnej im. Marka Wielgusa w kategorii 11-latków (2000 rok). Podczas nauki w klasie sportowej Gimnazjum im. Kalicińskich w Dankowicach zespół, w którym jedną z najważniejszych ról odgrywał Maciej Sadlok odniosła kilka kolejnych sukcesów. Szlaki młodszemu bratu przecierał starszy brat - Wojciech, obecnie broniący barw Grunwaldu Ruda Śląska.
Testy w Grodzisku i kontrakt przy Cichej
Po dobrych występach w zespole Pasjonata Sadlokiem zainteresowały się kluby ekstraklasy. Zawodnik był testowany w Groclinie Dyskobolii Grodzisk, ale do transferu nie doszło. Ostatecznie utalentowany pomocnik zimą 2007 roku trafił do Chorzowa. Na szansę debiutu w Niebieskich barwach w pierwszym zespole czekał pół roku. Wiosną 2007 roku Ruch walczył o powrót do ekstraklasy. Kilka spotkań piłkarz spędził na ławce rezerwowych, ale szansy gry w drugiej lidze nie otrzymał.
Debiut przeciwko... Groclinowi na... obronie
Po awansie do ekstraklasy w Ruchu doszło do zmiany trenera. Marka Wleciałowskiego zastąpił Duszan Radolsky i już w pierwszym meczu postawił na młodego zawodnika. W Grodzisku Niebiescy nieoczekiwanie pokonali Groclin Dyskobolię 4:1, a Maciej Sadlok debiut w ligowej elicie mógł uznać za udany. Niespodziewanie dla wielu piłkarz cały mecz rozegrał na pozycji stopera. Przychodząc na Cichą "Sadloczek" był środkowym pomocnikiem. - To dla mnie nowe doświadczenie, bo przecież przychodziłem do Ruchu jako pomocnik. Najważniejsze, że gram i z każdym meczem czuję się pewniej - cieszył się po udanym debiucie piłkarz.
Oczekiwanie na szansę
Później nie było już tak "różowo". Do końca sezonu 2007/2008 Maciej Sadlok w wyjściowym składzie pierwszego zespołu Ruchu w meczu ligowym pojawił się tylko raz (przegrany rewanż z Groclinem na Stadionie Śląskim). Łącznie rozegrał wtedy osiem meczów w ekstraklasie. Częściej dostawał szansę występów w Pucharze Polski i Pucharze Ekstraklasy. Kilka razy występował na obronie (zdarzył mu się w jednym meczu Pucharu Polski zagrać na boku defensywy), jak i w pomocy. Za czasów Duszana Radolsky’iego nie potrafił na stałe wywalczyć sobie miejsca w składzie Niebieskich. A zadanie było coraz trudniejsze. Zimą 2008 roku Ruch pozyskał kolejnego stopera - Rafała Grodzickiego. Wydawało się, że dla Sadloka przy Cichej miejsca na razie nie ma.
Oferta z Fulham lub wypożyczenie
Dla wielu niespodzianką była oferta dla piłkarza ze strony londyńskiego Fulham. Piłkarz był testowany przez angielski klub i wydawało się, że podpisanie umowy o sprzedaży zawodnika to kwestia dni. Na szczęście dla Ruchu i prawdopodobnie dla samego zawodnika, w związku ze zmianami we władzach Fulham, do transferu nie doszło. Piłkarz został w klubie z Chorzowa i wiele wskazywało na to, że Sadlok do końca okienka transferowego zmieni otoczenie. Wypożyczeniem piłkarza były zainteresowane m.in. Podbeskidzie Bielsko - Biała i GKS Katowice. Zawodnik Ruchu to jednak realnie myślący człowiek, który łatwo nie rezygnuje z założonych celów. Piłkarz odrzucił oferty klubów i postanowił powalczyć o miejsce w składzie Niebieskich. - Uznałem, że jest już zbyt późno, aby zmieniać klub. W większości klubów trenerzy poukładali już swoje drużyny. Nie ma sensu przenosić się gdzieś na trzy miesiące, skoro będę miał tak niewiele czasu na zaprezentowanie swoich możliwości - wyjaśniał piłkarz. - Liczę, że w końcu dostanę szansę w Ruchu - dodał Sadlok.
Pietrzak się nie bał
Jak się okazało kilka tygodni później, decyzja Macieja Sadloka była przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Na początku września w Ruchu doszło do zmiany trenera. Stery przejął Bogusław Pietrzak, który znany jest z tego, że lubi stawiać na młodzież. Na początku nowy szkoleniowiec Niebieskich nie ingerował zbytnio w zmianę składu zespołu. Po październikowej przerwie na reprezentację w karierze Macieja Sadloka nastąpiło przełamanie. Piłkarz z bardzo dobrej strony zaprezentował się w pojedynkach Pucharu Ekstraklasy i w ligowym, zwycięskim meczu z Lechem Poznań wyszedł w podstawowym składzie Niebieskich. - Darzę dużym szacunkiem wielu zawodników Lecha, ale przed meczem nogi mi się nie trzęsły - zapewniał zawodnik, który miejsca w pierwszej jedenastce nie oddał już niemal do końca sezonu. - To, że Ruch ma dziś pociechę z Sadloka i Sobiecha, to głównie zasługa Bogusława Pietrzaka, który nie obawiał się na nich postawić. Gdy trenerem Niebieskich był Duszan Radolsky, Sadlok siedział co najwyżej na ławce rezerwowych. Cieszę się, że Waldemar Fornalik także nie boi się stawiać na młodych - komentuje dobrą grę "wilczków z Cichej" właściciel Ruchu Chorzów Mariusz Klimek.
Kontuzja
Stoper Ruchu nie dotrwał do końca sezonu. Kontuzja kolana wyeliminowała reprezentanta młodzieżówki z gry w pięciu kończących ligę meczach. Uraz miał miejsce w tym samym czasie co zmiana trenera w zespole Niebieskich. Jednak Waldemar Fornalik, podobnie jak poprzednik, po powrocie do zdrowia piłkarza stawia na utalentowanego zawodnika. W pierwszych meczach trwającego sezonu Maciej Sadlok ma pewne miejsce w składzie Ruchu. Na pozycji stopera występuje z Rafałem Grodzickim. Para ta jest tak zgrana, że... w wiosennym meczu z Cracovią oraz ostatnio z Zagłębiem Lubin, zawodnicy opuszczali boisko po czerwonych kartkach. Jednak Sadlok nie jest boiskowym brutalem. Dobra technika, umiejętność przewidywania zagrań przeciwnika to atuty 21-latka. Piłkarz potrafi dobrze uderzyć z rzutu wolnego, czego na razie nie wykorzystuje w meczach mistrzowskich.
Oferty
W trakcie letniej przerwy wiele mówiło się o możliwości przejścia zawodnika do jednego z czołowych polskich klubów. Zainteresowany pozyskaniem Sadloka były m.in. Lech Poznań i Legia Warszawa. Ostatni z wymienionych klubów już nawet po rozpoczęciu sezonu negocjował z działaczami Niebieskich, ale ostatecznie stoper czternastokrotnych mistrzów Polski klubu nie zmienił. - Nie składam broni i jeśli miałbym gdzieś przejść, to będę się starał pokazać w nowym klubie z jak najlepszej strony, żeby trener dał mi szansę. Biorę jednak pod uwagę, że na początku nie będę tam grał lub wchodził z ławki. Ale jeśli jest taka szansa, trzeba z niej skorzystać - mówił kilka tygodni piłkarz, który teraz skupia się już jednak na grze dla Ruchu.
Będzie gwiazdą?
W Ruchu Chorzów osobą, która najdłużej pracuje z zawodnikiem jest drugi trener Niebieskich Tomasz Fornalik. Szkoleniowiec nie miał problemów ze wskazaniem zalet stopera Niebieskich. - Bardzo dobrze operuje piłką, dobrze czyta grę oraz jest też bardzo odporny psychicznie - wymienia trener. - Czy będzie gwiazdą? Nie wiem jakie elementy muszą być spełnione, aby kogoś tak nazwać. Wiem natomiast, że Maciek jest bardzo utalentowanym zawodnikiem, ale czy o potencjale umożliwiającym grę w reprezentacji, to pokaże przyszłość. Aktualnie powoływany jest do kadry młodzieżowej, grywa regularnie w lidze. Wciąż należy rozwijać jego możliwości - ocenia szkoleniowiec, który cieszy się, że utalentowany zawodnik został przy Cichej. - Podstawową rzeczą dla Maćka w tej chwili jest rozwój, a to wiąże się z regularną grą i budowaniem jego dyspozycji. Teraz najbliższy jest tego w naszym klubie - stwierdza Fornalik. - A czy poradziłby sobie w czołowych polskich zespołach? Na to pytanie musieliby odpowiedzieć trenerzy tych drużyn - mówi drugi trener Ruchu Chorzów.