Raków Częstochowa sprowadził kolejnego Portugalczyka. Pomocnik lubi dryblować

Getty Images / Perry van de Leuvert/BSR Agency / Na zdjęciu: Fabio Sturgeon
Getty Images / Perry van de Leuvert/BSR Agency / Na zdjęciu: Fabio Sturgeon

Raków Częstochowa sprowadził trzeciego Portugalczyka w letnim oknie transferowym. Jego nowy skrzydłowy występował ostatnio w OFI Kreta. Fabio Sturgeon podpisał kontrakt na trzy lata z możliwości przedłużenia o dwa.

Piłkarz zakontraktowany przez Raków Częstochowa jeszcze nie występował w PKO Ekstraklasie. W ojczyźnie reprezentował Vitorię Guimaraes, CD Feirense i Belenenses. W barwach ostatniego z wymienionych zespołów w 2015 roku zmierzył się z Lechem Poznań w Lidze Europy. W pucharach reprezentował również Vitorię.

W Grecji występował po raz pierwszy na zasadzie wypożyczenia z Feirense do Xanthi, a od 2020 roku był zawodnikiem OFI Kreta. W Super League rozegrał w sumie 49 meczów, w których strzelił sześć goli i przy takiej samej liczbie asystował. Portugalczyk z angielskimi korzeniami lubi tworzyć przewagę na połowie przeciwnika dryblingiem.

Fabio Sturgeon jest trzecim Portugalczykiem, który dołączył do Rakowa w letnim oknie transferowym. Wcześniej kontrakty z wicemistrzem Polski podpisali napastnicy Alexandre Guedes i Pedro Vieira.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)

- Fabio jest uniwersalnym ofensywnym zawodnikiem, który zwiększa możliwości zestawienia linii pomocy i ataku. Charakteryzuje się świetną grą w fazach przejściowych, co powinno wpłynąć na większą dynamikę naszych działań na boisku - cytuje oficjalna strona klubu dyrektora sportowego Pawła Tomczyka.

Raków rywalizuje aktualnie na dwóch frontach. Drużyna boryka się z problemami kadrowymi spowodowanymi kontuzjami, a łączy obowiązki w PKO Ekstraklasie i eliminacjach Ligi Konferencji Europy. W czwartek rewanż z Rubinem Kazań, a po pierwszym meczu w Polsce jest 0:0.

Czytaj także: Zawiodła ofensywa. Pierwszy polski klub odpadł
Czytaj także: Pogoń Szczecin zagrała na przekór problemom. Pomogło szczęście i bramkarz

Źródło artykułu: