Obrońca przejął opaskę kapitana Pogoni Szczecin od kontuzjowanego Damiana Dąbrowskiego. W pierwszym meczu pod przywództwem Benedikta Zecha drużyna odniosła zwycięstwo 1:0 z Piastem Gliwice. W drugim nie była w stanie zapunktować. Poniosła porażkę 0:2 z KGHM Zagłębiem Lubin po uderzeniach Erika Daniela i Łukasza Poręby.
- Pokazaliśmy się w tym meczu z dobrej strony i postawiliśmy się przeciwnikom - przekonuje Benedikt Zech w rozmowie z Pogoń TV. - W pewien sposób dominowaliśmy, ponieważ mieliśmy duże posiadanie piłki.
- Popełniliśmy jeden duży błąd. To jest ekstraklasa i za błąd dostajesz natychmiastową karę. Był nią pierwszy gol Zagłębia. Później musieliśmy się otworzyć. Bardzo ryzykowaliśmy, pozostawiliśmy wolne przestrzenie i w taki sposób straciliśmy drugą bramkę. Porażka 0:1 czy 0:2 to już niewielka różnica. Przegrana jest przegraną - dodaje Austriak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
Zdaniem Zecha drugim poważnym mankamentem i przyczyną porażki była niska skuteczność. To zresztą żadna nowość w przypadku Pogoni. W trzech meczach na wyjeździe od początku sezonu nie przeprowadziła akcji bramkowej i zdobyła gola tylko z rzutu karnego.
- Musimy wykorzystywać nasze okazje podbramkowe. Mieliśmy ich kilka na wyrównanie. Gdybyśmy strzelili gola, byłaby szansa na dużo lepszy wynik. Przez chwilę zanosiło się na rzut karny dla nas, ale taki jest futbol naszych czasów, że nie można być niczego pewnym zanim sędzia nie podejmie ostatecznej decyzji. Jedenastka została anulowana i nie możemy tego zmienić. Mamy kolejny mecz u siebie, a na własnym stadionie jesteśmy mocni - zapowiada Zech.
Czytaj także: Zawiodła ofensywa. Pierwszy polski klub odpadł z pucharów
Czytaj także: Thriller z udziałem Rakowa Częstochowa. Historyczny gol i fenomenalny Kovacević w 122. minucie