- Także proszę nie robić ze mnie gangstera - powiedział Cezary Kulesza do Marcina Kąckiego, autora książki "Białystok. Biała siła, czarna pamięć." Zasłużony i nagradzany dziennikarz podczas spotkania z byłym prezesem Jagiellonii był świadkiem niezręcznej dla Kuleszy sytuacji. Scena miała miejsce w hotelu Crystal przy ulicy Lipowej w Białymstoku. Kącki opisał to w swojej książce wydanej w 2015 roku.
"Do stolika podchodzi mężczyzna po sześćdziesiątce. To "Kolba", dawny bokser, białostocki handlarz złotem. Wysoki, dobrze zbudowany, o twarzy, która przyjęła wszystkie ciosy świata. Widzi Kuleszę, uśmiecha się. - Czaruś słuchaj, chodź na chwilę...".
"Kulesza wstaje, odchodzą dwa metry, "Kolba" przyjacielsko kładzie mu rękę na ramieniu i zdartym głosem mówi do ucha. - Czaruś, czy ty wiesz, że jak zaczynałeś z tymi dyskotekami, to było na ciebie zlecenie? Słuchaj no, ja ci miałem dawno powiedzieć, że chcieli cię odje..., wiesz, ekipa była, miała cię przewieźć w bagażniku, do lasu i w łeb, nawet policja była w to zamieszana. Jak się dowiedziałem, to pomyślałem: no pojadą, połamią Czarka, a policja by im tylko pomogła. No postawiłem się, nie zgodziłem. Tak że wiesz, nie byłoby cię dzisiaj, trzymaj się chłopie...".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)
- No dzięki... Kulesza wraca do stolika, zmieszany. - Ma pan dług u kolegi - mówię. - Nie, no, dajmy spokój, to było dwadzieścia lat temu.
Ręka na disco polo
Wtedy, na początku lat 90., Kulesza budował swoją potęgę. Na podlaskiej ziemi nowy prezes federacji wyrósł dzięki muzyce disco polo. Po skończeniu przygody z poważną piłką i kilkunastu rozegranych meczach dla Jagiellonii w ekstraklasie Kulesza otworzył wytwórnię Green Star. Wypuścił na rynek gwiazdy takie jak Boys, Akcent czy Milano.
Kącki opisywał początki działalności Kuleszy kilka lat temu.
"Green Star zaczyna samodzielnie nagrywać, kontroluje całą linię produkcyjną i dyskotekową. Jeśli jakiś klub nie należał do Kuleszy, to był od niego zależny, bo Kulesza był właścicielem wszystkich znanych na Podlasiu zespołów. Kupował prawa do utworów, łącznie z nazwą kapeli. Żaden zespół bez jego wiedzy nie mógł wyjść na scenę. Decydował, gdzie grają, za ile i dla kogo. Jeśli chciał ukarać klub, który do niego nie należał, to zespoły tam nie jechały. Jeśli klub chciał się dogadać, płacił Kuleszy abonament za wypożyczenie zespołu".
A we Wnorach Wiechach, we wsi 50 kilometrów pod Białymstokiem, powstała jedna z najsłynniejszych podlaskich dyskotek "Scorpio" - klub Kuleszy. W książce czytamy, że nowy prezes PZPN musiał radzić sobie z ciemną stroną lat 90.
"(...) Pojawił się problem - mafia wołomińska i pruszkowska, dla której Białystok był dzielnicą Warszawy. (...) By ratować swoje dyskoteki, Kulesza dogadał się z mafią wołomińską. Muzycy stali się wtedy częstymi bywalcami sądów i prokuratur, by zeznawać po każdej podłożonej bombie, z których na szczęście żadna nie wybuchła (...). Jeden z prokuratorów białostockich przyznaje mi, że w latach dziewięćdziesiątych sam Kulesza bez żenady zwalczał dyskoteki, które robiły mu konkurencję, ale kartotekę kryminalną ma czystą".
Wytwórnia Kuleszy nadal jest jednym z liderów rynku, o czym świadczy 8 diamentowych płyt i złoty przycisk Play YouTube.
"Kamil, po co ci te prezerwatywy"
Robert Sasinowski, współtwórca zespołu Boys, w książce opisuje Kuleszę jako twardego zawodnika, świetnego negocjatora ceniącego lojalność. "Nie ma szkół, ledwie technikum, nie zna pojęć ekonomicznych, ale ponoć szybko czyta, gdzie ryzyko, zysk, a gdzie koszty". Czytamy też, że to człowiek zdecydowany, działający w ciszy. Lubi mieć również nad tym, co dzieje się wokół niego.
Wie coś o tym na przykład Kamil Grosicki, gracz "Jagi" w latach 2009-11. Reprezentant Polski nie mógł uwierzyć, gdy Kulesza zadzwonił do niego po wieczornych zakupach w aptece. - Wyszedłem po prezerwatywy. Dziesięć minut później zadzwonił do mnie prezes Cezary Kulesza i zapytał: "Kamil, po co ci te prezerwatywy?". No wiadomo po co, ale skąd on mógł wiedzieć? - dziwił się Grosicki (cytat: "Przegląd Sportowy").
Zawód: właściciel
Pieniądze z disco polo Kulesza zainwestował przede wszystkim w nieruchomości. Ma kamienice w centrum miasta, popularną w Białymstoku siłownię Magic Gym, pawilony handlowe czy hotel w centrum. Ponadto podnajmuje biura i sklepy wielu firmom. Autor książki opisuje Kuleszę jako człowieka, który "Podlasie wciągnął nosem".
"Służby skarbowe od lat próbują rozplątać gąszcz jego spółek, powiązań, zależności i przyłapać go na błędzie. W 2000 roku z USA przyszło na konto jednej z jego firm blisko milion dolarów. Skarbówka zwęszyła szansę, ale Kulesza wytłumaczył, że pieniądze pożyczyła mu matka, pracownica fizyczna. Skarbówce nie udało się udowodnić, że dolary pochodziły z nielegalnego lub nieznanego źródła, choć o pomoc prosili amerykańskie służby. Kulesza musiał zapłacić tylko podatek od pożyczki".
Wychowany w Kuleszach
Nowy szef polskiej federacji wychował się w Kuleszach Kościelnych. W Białymstoku skończył technikum przemysłu spożywczego. Jego mama była nauczycielką, a ojciec dyrektorem szkoły. Później rodzice Kuleszy wyjechali za pracą do Stanów Zjednoczonych.
"Kulesza jest żonaty od blisko dwudziestu lat z Patrycją, byłą modelką, którą poznał podczas kręcenia discopolowego teledysku. Mają dwoje dzieci. Kulesza nie ma hobby, nie uprawia sportów, nawet disco polo słucha tylko w aucie, jednym z kilku luksusowych w jego kolekcji. Lubi imprezy, ale w zamkniętym gronie, ze wspólnikami, piłkarzami swojego pokolenia. Jest opanowany, raczej małomówny, ale zdarza mu się wpaść w furię: gdy wyrzucił trenera za brak wyników, przyjął go z powrotem kilka dni później" - opisuje go Kącki.
Kupił "swój" klub
W 2008 roku Kulesza kupił akcje Jagiellonii - klubu, w którym dotarł do finału Pucharu Polski jako zawodnik, w którym wystąpił 14 razy w najwyższej lidze, a później grał w jego drugim zespole. Później był prezesem klubu najdłużej w jego historii - przez 11 lat.
Kącki pisał: "Dla Kuleszy to biznes samofinansujący się. Prezydent miasta Tadeusz Truskolaski, który jest mężem kuzynki Kuleszy, podpisał z nim dwie umowy. Pierwszą - Kulesza dostaje od miasta co roku około trzech milionów złotych za promocję miasta, piłkarze noszą na koszulkach logo 'Wschodzący Białystok'. Drugą - Kulesza płaci miastu za dzierżawę stadionu półtora miliona złotych. Zatem na czysto w kasie klubu zostaje półtora miliona złotych miejskich pieniędzy".
"W 2014 roku miasto oddało klubowi kolejne grunty. Za dwa tysiące dwieście złotych rocznie przekazało na dwadzieścia pięć lat teren o powierzchni ośmiu hektarów, na obrzeżach miasta, na którym mają stanąć boiska treningowe".
W czerwcu tego roku Kulesza po 13 latach odszedł z Jagiellonii. Klub za jego kadencji miał najlepszy okres w historii. Dwa razy sięgał po wicemistrzostwo Polski, raz kończyła sezon na 3. miejscu, już za czasów Kuleszy zdobyła Puchar i Superpuchar Polski, była też w finale. Występowała w europejskich pucharach, a w 2014 roku gra na nowoczesnym stadionie - na ok. 23 tysiące widzów. Kibice pożegnali Kuleszę jak bohatera: z wielkim transparentem w centrum miasta z hasłem "Dzięki Czarek".
Wygrał zdecydowanie
W PZPN-ie Kulesza działa już niemal dekadę. Od 26 października 2012 roku był członkiem zarządu, a po kolejnych czterech latach wybrano go dodatkowo wiceprezesem ds. piłkarstwa profesjonalnego.
18 sierpnia 2021 roku Cezary Kulesza ogromną przewagą wygrał głosowanie na nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Uzyskał 92 głosy, a jego rywal Marek Koźmiński - 23 głosy. - To największe wydarzenie w moim życiu. Zapraszam do współpracy tych, którym dobro polskiej piłki leży na sercu. Musimy przeprowadzić zmiany, żeby się rozwijać - przyznał. Kadencja Kuleszy potrwa 4 lata.
*Cytaty pochodzą z książki Marcina Kąckiego "Białystok. Biała siła, czarna pamięć"
Stało się! Mamy nowego prezesa PZPN
Nowy prezes PZPN z krótkim przemówieniem. Wtedy odezwał się do niego Zbigniew Boniek