Stracony gol wybił z rytmu zespół Śląska. "Wiele do poprawy"

Dzięki bramce zdobytej w czwartej minucie doliczonego czasu gry Śląsk Wrocław wywiózł punkt z Gliwic. - Nie powiem, że nam się udało, ale mocno zapracowaliśmy na to, by zdobyć ten punkt - powiedział trener Jacek Magiera.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Jacek Magiera WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Jacek Magiera
Śląsk Wrocław nie grał wielkiego meczu, nie stwarzał wielu sytuacji. Wydawało się, że Piast Gliwice kontroluje przebieg wydarzeń na boisku, ale w czwartej minucie doliczonego czasu gry bramkę przewrotką zdobył rezerwowy Fabian Piasecki i ostatecznie padł remis 1:1.

- Graliśmy z bardzo dobrym przeciwnikiem. Piast ma swój styl, lubi grać w piłkę. Pierwsza połowa była wyrównana, bez większych sytuacji z obu stron. Przy straconym golu to my mieliśmy kontrę, ale Petr Schwarz stanął na piłce, stracił ją i poszła rekontra - powiedział trener Jacek Magiera na konferencji prasowej.

- Dla mnie ważne jest to, co stało się po straconym golu. Drużyna dobrze zareagowała, walczyła o bramkę wyrównującą do ostatnich minut. Chcieliśmy przejmować inicjatywę wraz z upływem czasu. Był taki moment, w którym zaczęliśmy grać zdecydowanie lepiej niż w pierwszej połowie, ale gdy już łapaliśmy właściwy rytm, straciliśmy gola. Wiemy, że w naszym zespole jest dużo do poprawy - dodał.

Rzutem na taśmę zespół Śląska zachował status niepokonanego w PKO Ekstraklasie. - Z Piastem gra się bardzo trudno. Nie takie zespoły przyjeżdżały do Gliwic i miały problemy, by przedostać się pod bramkę. Nie powiem, że nam się udało, ale mocno zapracowaliśmy na to, by zdobyć tu punkt. Szkoda jeszcze jednej sytuacji po strzale Schwarza, gdy bramkarz Piasta wybijał piłkę z linii bramkowej - przyznał trener Magiera.

Niemniej wrocławianie pokazali niewiele w ofensywie i długimi fragmentami praktycznie nie zagrażali bramce Piasta.

- Ktoś może powiedzieć, że Wisła Płock strzeliła tu trzy gole, Raków Częstochowa też, natomiast wiemy, że Piast dobrze ustawia się w defensywie. Dzisiaj rzeczywiście nie stworzyliśmy wielu sytuacji. Nie mieliśmy też miejsca, możliwości podania za linię obrony. Erik Exposito też cały czas był pilnowany. Jego walka wręcz z Jakubem Czerwińskim często była na pograniczu faulu, stąd był wybijany z rytmu i łapany na spalonym - wytłumaczył.

CZYTAJ TAKŻE:
Jacek Kurski miał apel do kibiców. Przekazał bardzo ważne wiadomości
W Cracovii nie miał czego szukać. Słowak znalazł nowy klub

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×