Michał Listkiewicz, który sam stał na czele PZPN w latach 1999-2008, przyznał otwarcie, że Zbigniew Boniek dobrze zarządzał związkiem, ale nie podobają mu się pewne inne kwestie.
"Wiernopoddańcze hymny pochwalne zaprzyjaźnionych dziennikarzy nie muszą mi się podobać" - pisze w "Super Expressie".
Listkiewicz nie szczędził dosadnych słów. "Wazeliny należy używać z umiarem, a przesłodzona herbata smakuje gorzej niż gorzka" - dodał.
Szczególną uwagę zwrócił na dwie kwestie. Pierwszą była wypowiedź Zdzisława Łazarczyka skierowana do delegatów, że o Bońku można mówić dobrze albo wcale. Uznał, że to "brzmi jak epitafium dla relatywnie młodego jeszcze gentlemana".
Listkiewicz nie omieszkał również zahaczyć o wywiad, w którym Boniek użył sformułowania, że stanowisko opuszcza bez połamanych nóg. "Uważam, że w przeciwieństwie do moich poprzedników nie wychodzę ze złamanymi nogami, obciążonym wizerunkiem" - powiedział w rozmowie z PAP.
Jak wspomnieliśmy sam Listkiewicz również stał na czele PZPN i poczuł się niejako dotknięty tymi słowami. "Grubym nadużyciem jest twierdzenie samego zainteresowanego, że jego poprzednicy odeszli z funkcji z połamanymi nogami. O ile wiem cała żyjąca trójka byłych prezesów PZPN ma się dobrze i zbiera miłe słowa od zwykłych kibiców równie często jak Boniek" - wyjaśnił.
Boniek stanowisku prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej objął w październiku 2012 roku i piastował je aż do 18 sierpnia bieżącego roku. Wtedy zastąpił go Cezary Kulesza.
Zobacz także:
Zbigniew Boniek ostro o prezesie PKO Ekstraklasy. "Katastrofa wizerunkowa"
Ten ranking to wciąż wstyd, ale i tak wygląda już dużo lepiej
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi