Mimo przewagi jednego zawodnika od trzeciej minuty spotkania, Legia Warszawa nie miała łatwej przeprawy ze Slavią Praga. Wręcz przeciwnie - to Slavia wyglądała lepiej w pierwszych 45 minutach, a w doliczonym czasie gry wyszła na prowadzenie.
Legioniści musieli w krótkim czasie przemyśleć to, jak wykorzystać przewagę liczebną, odrobić straty i zawalczyć o fazę grupową Ligi Europy. I to się udało. Dwa trafienia Mahira Emreliego dały mistrzom Polski upragniony awans.
- Przez cały mecz czuliśmy wsparcie kibiców. Dziękujemy, że byli z nami do ostatniej minuty. Niepotrzebnie straciliśmy bramkę do szatni, ale powiedzieliśmy sobie kilka słów, odrobiliśmy wynik i wygraliśmy - przyznał Mateusz Wieteska przed kamerami TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
- Chcieliśmy próbować kreować sytuacje, nie było ich za dużo w pierwszej połowie. Szukaliśmy piłek za linię obrony. Wyciągnęliśmy wnioski w przerwie i ta gra się zmieniła. Fajnie, że strzeliliśmy bramkę ze stałego fragmentu, bo dużo nad tym pracujemy - dodał.
Wielki wkład w sukces Legii miał również Artur Boruc. Doświadczony bramkarz kilka razy ratował skórę drużynie - czasem w beznadziejnych wydawałoby się sytuacjach.
- Jak było widać na boisku, wyjął dwie lub trzy stuprocentowe sytuacje. Na pewno bardzo nam pomógł, ale i we wcześniejszych meczach pokazał, że ma wielkie doświadczenie i klasę bramkarską - tak Boruca komplementował po meczu Wieteska.
Już w piątek Legia pozna swoich rywali w fazie grupowej Ligi Europy. Losowanie o godzinie 12:00.
Czytaj także:
- Legia rodzi się w bólach. Prezes musi sięgnąć do portfela
- Legia Warszawa ma już górę pieniędzy, Raków Częstochowa obejdzie się smakiem