Polka jest mistrzynią świata, a w Tokio pokazała klasę i już pierwszym rzutem w finale pchnięcia kulą dała rywalkom jasny sygnał po co przyjechała do Japonii. Finalnie zakończyło się pewnym złotem i rekordem igrzysk paraolimpijskich - od soboty wynosi on 8,75 metra.
Niemal tradycyjnie za taką osobą stoi kolejna niezwykła historia. W mediach społecznościowych zdecydował się opisać ją dziennikarz Michał Pol. Ten w Tokio pełni funkcję attache prasowego polskiej reprezentacji.
- Niech osoby niskorosłe nie siedzą w domu. Są tak samo wartościowymi ludźmi jak każdy - cytuje złotą medalistkę.
Głos rehabilitanta, pajęcza sieć trenera
"2016. Renia Śliwińska ma 20 lat i 124 cm wzrostu. Kocha sport, a najbardziej piłkę nożną. Jej idolem jest Robert Lewandowski. Jako mała dziewczynka grała z chłopakami na podwórku w Skwierzynie, ale to dawne czasy. Sport ogląda pasjami w TV. Co mógłby uprawiać ktoś taki jak ona?" - zaczął Pol.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!
Ze względu na swoją "wadę", nie lubi jednak wychodzić z domu. "Świat jest brutalny dla takich jak ona. Przykre ludzkie spojrzenia, docinki..." - wyjaśnia Pol.
Jej życie odmieniło się przez przypadek. Gdy opiekowała się swoją babcią (doznała paraliżu po wylewie), jej rehabilitant mówi o niej trenerowi Zbigniewowi Lewkowiczowi. Ten moment jest kluczowy dla dalszego życia Śliwińskiej.
"Lewkowicz wyciąganie niepełnosprawnych z domów i przerabianie na paraolimpijczyków uczynił pasją i zawodem. Niczym pająk oplótł siecią woj. Lubuskie. Ma informatorów na oddziałach pourazowych, w klubach integracyjnych, domach dziecka, w szkołach gdzie prowadzi prezentacje..." - pisze Pol.
I o tym trenerze już krążą legendy. "Spojrzy i od razu przydziela niepełnosprawnemu idealną dyscyplinę" - komentuje dziennikarz. To od niego nasza mistrzyni dowiaduje się, że zamiast kopać piłkę, będzie rzucać kulą. Dlaczego? - To musiały być rzuty, bo dla tej dysfunkcji nie ma na igrzyskach ani biegów ani skoków. Zrobiłem jej test rzutu piłką palantową - rzuciła prawie 50 metrów, więcej niż studenci AWF. Wiedziałem, że to czysty talent! Diamencik! - komentuje trener.
Śliwińskiej nie do końca przypada to do gustu, ale daje sobie czas. Po dwóch miesiącach zdobywa dwa złote medale na mistrzostwach Europy w Grosetto. Trener Lewkowicz znowu się nie pomylił.
"Za długo siedziałam w domu"
- Dziś żałuję, że tak późno wzięłam się za sport. Za długo siedziałam w domu. Chciałabym, żeby moje sukcesy inspirowały i niepełnosprawnych i zdrowych, którzy mają ze sobą problemy, boją, wstydzą wyjść z domu do ludzi. Sama też się kiedyś bałam. Nie wolno, nie warto! - przyznała po sukcesie w Tokio.
Szukała inspiracji. Znalazło go w osobie Roberta Lewandowskiego. W końcu jak czerpać coś wzorce to od najlepszych. - Kiedyś po prostu mu kibicowałam, dziś jest wielką inspiracją, jak ciężką pracą dojść na szczyt - przyznała w rozmowie z Polem.
Podpatrywała go w mediach społecznościowych, podziwiała jak trenuje. - Ja dzięki ciężkiej pracy też dziś jestem na swoim małym szczycie i to nas łączy! - przyznała, dodając, że jej marzeniem jest osobiście poznać "Lewego".
Zobacz także:
Mamy kolejne złoto w Tokio! Kapitalny występ i rekord igrzysk
Była obiektem drwin kolegów i koleżanek. Zmarłemu dziadkowi obiecała złoto z Tokio