Do tej pory mecze z San Marino służyły polskiej reprezentacji do nabijania goli w eliminacjach i ogrywania zawodników wchodzących do zespołu. Trzynaście lat temu na stadionie w Serravalle ostatnie pół godziny od Leo Beenhakkera otrzymał Robert Lewandowski. Wtedy gwiazdą kadry był inny gracz o tym nazwisku - Mariusz, środkowy pomocnik. "Lewy" wszedł z trzynastką na plecach za Marka Saganowskiego i w debiutanckim występie w narodowych barwach strzelił pierwszego gola dla kadry. Dobił z bliska strzał Ebiego Smolarka, a bramka Lewandowskiego uspokoiła mecz. Biało-Czerwoni wygrali 2:0.
Paulo Sousa zapowiedział już na samym początku zgrupowania, że będzie oczekiwał pomocy kapitana naszej kadry także w meczu z przedostatnim, 209. zespołem rankingu FIFA. Portugalski selekcjoner zamierza wystawić Lewandowskiego od początku podobnie jak w marcowym meczu z Andorą (3:0). Wtedy "Lewy" grał godzinę i tuż przed zejściem z boiska doznał kontuzji, przez co pauzował miesiąc. Nasz najlepszy piłkarz zapewne i w niedzielę opuści boisko przed czasem, ale Sousa dał jasny sygnał: najpierw kapitan i reszta zawodników muszą wypracować bezpieczną zaliczkę bramkową. Jest to też ważne o tyle, że gole, zaraz po punktach, będą decydowały o miejscu w tabeli.
San Marino to jedna z najgorszych drużyn na świecie. Po raz ostatni nasi niedzielni rywale wygrali 17 lat temu - z Liechtensteinem. W zespole grają głównie zawodnicy z tamtejszej ligi, kilku z nich występuje w trzeciej czy czwartej lidze włoskiej. To jednak w większości amatorzy uprawiający futbol dla przyjemności. W składzie San Marino jest magazynier, operator wózka widłowego, są pracownicy fabryk, sklepów. Piłka to dla nich fantastyczny dodatek, ale nie główny cel w życiu. Kiedyś przekonał się o tym Nicola Chiaruzzi. Nie zagrał w meczu kadry, bo musiał zastąpić chorego kolegę w barze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: babol za babolem! To się musiało źle skończyć
Sousa woli jednak nie kusić losu, bo już spotkanie z Andorą pokazało, jak nasza kadra męczy się z outsiderami. Wtedy dopiero Lewandowski ustawił mecz drużynie zdobywając dwie bramki.
W niedzielę możemy spodziewać się kilku zmian. Swoją szansę powinni otrzymać Jakub Kamiński i Nicola Zalewski. W meczu zabraknie Bartosza Bereszyńskiego. Boczny obrońca zszedł z boiska już w pierwszej połowie meczu z Albanią przez problemy z mięśniem przywodziciela i nie wiadomo czy wyleczy uraz do środowego spotkania z Anglią. Sousa najpewniej da odpocząć kilku graczom, między innymi: Maciejowi Rybusowi, Adamowi Buksie czy Jakubowi Moderowi.
Ostatniego spotkania Polski z San Marino na pewno nie chce pamiętać Artur Boruc (eliminacje MŚ, 2013 r.). Bramkarz wściekał się wówczas, jak rywale mogli strzelić naszej kadrze gola. Boruca ładnym strzałem głową pokonał Alessandro Della Valle, to było trafienie na 1:1. Della Valle nawet dostał później ofertę od Polonii Warszawa, ale nie chciał się przeprowadzać. Drużyna Waldemara Fornalika wygrała 5:1, jednak wcześniejsze, wyjazdowe spotkania z San Marino, nie zawsze były dla Polski spacerkiem.
Mecz San Marino - Polska odbędzie się 5 września na stadionie w Serravalle. Początek o godzinie 20.45.
Przewidywany skład Polski:
Szczęsny - Kędziora, Glik, Bednarek - Kamiński, Puchacz - Krychowiak, Dawidowicz, Linetty - Lewandowski, Świderski.