Jesus Jimenez jest kluczowym graczem Górnika Zabrze. W pięciu meczach tego sezonu strzelił trzy gole i 14-krotny mistrz Polski sporo mu zawdzięcza w bieżących rozgrywkach.
Dobra forma Jimeneza przykuwa, i to nie od dziś, uwagę zagranicznych klubów. W poprzednim sezonie pojawiła się oferta z Dynama Kijów, ale wtedy do skonsumowania transakcji nie doszło.
Tym razem było o wiele bliżej. Na tyle blisko, że według naszej wiedzy, podpisane zostało nawet porozumienie między Górnikiem a Konyasporem. Z informacji WP SportoweFakty wynika, że Turcy zgodzili się przelać na konto zabrzan 550 tysięcy euro.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie można się nie wzruszyć. Reakcja ojca znanego piłkarza mówi wszystko
W poniedziałek była zgoda
W poniedziałek piłkarz usłyszał w klubie, że jest zgoda na jego odejście. Konyaspor zaczął organizować jego przylot, testy medyczne i wszystko co jest wymagane przy takiej okazji. We wtorek Jimenez pojawił się w klubie z intencją pożegnania się z kolegami. I… wtedy usłyszał, że zgoda na odejście została cofnięta.
Według naszej wiedzy umowa została zablokowana na samej górze. W piątek doszło jeszcze w klubie do kolejnego spotkania, nazwijmy to "spotkaniem ostatniej szansy". Do Polski przyleciał menedżer piłkarza, ale rozmowy nic nie dały. Tym bardziej, że według naszej wiedzy, były prowadzone z osobą, która i tak nie podejmowała ostatecznej decyzji. A osoba decyzyjna nie znalazła czasu na spotkanie z agentem zawodnika.
Turcy są wściekli
Cała sytuacja na tyle rozwścieczyła turecki klub, że z tego co słyszymy, Konyaspor zastanawia się nad oddaniem sprawy do FIFA, powołując się na to, że Górnik początkowo zaakceptował ofertę transferową. Potem jednak kontakt z Konyasporem się urwał.
Jak słyszymy, nikt z Zabrza do tej pory nie poinformował Turków o zmianie decyzji polskiego klubu w sprawie Jesusa Jimeneza.