Zespół Marka Papszuna był o krok od fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Ostatecznie Raków Częstochowa odpadł z rozgrywek po dwumeczu z KRC Genk, jednak pozostawił po sobie dobre wrażenie.
Filarem drużyny był Vladan Kovacević, który latem podpisał kontrakt. Bośniak już pięć razy zachował czyste konto i dał się poznać jako specjalista od bronienia rzutów karnych.
Częstochowianie zastanawiali się nad transferem jeszcze jednego bramkarza. Manchester United nie przedłużył współpracy z Sergio Romero i 34-latek w dalszym ciągu szuka nowego pracodawcy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: babol za babolem! To się musiało źle skończyć
- Sam o niego zapytałem w tym okienku. Początkowo nie był zainteresowany i miał zbyt wysokie oczekiwania finansowe, miał jakieś propozycje, natomiast pod koniec okienka wrócił do nas i powiedział, że to byłoby do zrobienia w rozsądnych pieniądzach - ujawnił Paweł Tomczyk na łamach serwisu weszlo.com.
Jak się później okazało, decyzja działaczy była słuszna. - Mieliśmy już grającego Vladana, widzieliśmy jak poszedł w górę i szkoda byłoby go w jakikolwiek sposób blokować, bo jak sprowadzasz Sergio Romero, to musisz go wstawić do klatki - mówił były dyrektor sportowy Rakowa.
Romero spędził sześć lat na Old Trafford. W poprzednim sezonie nie rozegrał jednak ani jednego spotkania. Jest 96-krotnym reprezentantem Argentyny.
Czytaj także:
Pech prześladuje bramkarza Jagiellonii. Pavels Steinbors znowu wypadł z gry
Boniek zażartował z Rzeźniczaka. Odpowiedź była... zaskakująca!