Pokazał, jak się powinno grać w piłkę. Nastolatek przyszłością reprezentacji Polski
Lewandowski zszedł, a Polacy nagle zapomnieli, jak grać w piłkę przeciwko amatorom. Obraz musiał odmienić nastoletni debiutant, co wydaje się kuriozalne. Nicola Zalewski pokazał jednak, że ma potencjał i może być przyszłością naszej reprezentacji.
19-latek wszedł na boisko w 65. minucie i z miejsca zaczął się wyróżniać na tle kolegów. Imponował techniką, szybkością i przeglądem pola, napędzał polską ofensywę. Zdążył jeszcze zanotować asystę przy trzecim golu Adama Buksy, który ustalił wynik 7:1. Zalewski zaczyna rozpychać się w kadrze i to może wyjść korzystnie dla niego i drużyny.
Szybkie wychodzenie z cienia
Nastolatek przedstawił się szerszej publiczności dopiero wiosną tego roku, gdy bez kompleksów wszedł w meczu półfinałowym Ligi Europy AS Roma - Manchester United i wypracował gola. Jednak w Rzymie od dłuższego czasu przykuwał uwagę kibiców "Giallorossich".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie można się nie wzruszyć. Reakcja ojca znanego piłkarza mówi wszystko- Fani Romy poznali go bliżej i uważają, że jest bardzo utalentowanym zawodnikiem z dużymi umiejętnościami - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty dziennikarz będący blisko Romy Alessandro Carducci.
W mniej niż pół godziny Zalewski pokazał wszystkie swoje atuty polskim kibicom. Abstrahując od poziomu rywala, udowodnił, jak bardzo polskie szkolenie młodych zawodników kuleje.
- Ma świetne pierwsze zagranie i łatwo kontroluje piłkę. Umie bardzo dobrze ją wyprowadzać, bez straty przy tym szybkości. Jest zwinny i to pomaga mu w dryblingu. Musi jedynie znaleźć regularność i grać jak najwięcej, bo to na pewno jest dla niego bardzo ważne - powiedział nam Włoch.
Jose Mourinho, który objął stery w Romie wraz z początkiem tego sezonu, mówił otwarcie, że będzie dawał szansę Zalewskiemu. Jeszcze jej nie dał, ale kampania 2021/2022 dla włoskich klubów dopiero się zaczęła.
"The Special One" zauroczony
Portugalczyk nie ukrywa, że jest fanem talentu reprezentanta Polski. - Mourinho powiedział: "Podobasz mi się, będziesz rozwijał się pod moimi skrzydłami". Kamień spadł nam z serca, syn bardzo się cieszył. Nicola spodziewał się, że trener widzi go raczej jako trzeciego w kolejności do gry. Mourinho od razu to sprostował: "Nie licz, że będziesz głębokim rezerwowym. Będę na ciebie stawiał" - wspominał na naszych łamach Krzysztof Zalewski, ojciec młodego piłkarza.
Przewiduje się, że jeszcze w tym roku Nicola Zalewski miałby zająć miejsce w pierwszym składzie, a w przyszłości stać się liderem drużyny ze Stadio Olimpico.
- Myślę, że Nicola może znaleźć swoje miejsce w zespole jeszcze w tym roku i grać dzięki wejściom na boisko w drugiej połowie. W przyszłości mógłby natomiast zrobić kolejny krok i z biegiem czasu znacznie się rozwijać. Uważam, że w przyszłości może stać się naprawdę ważnym graczem drużyny - komentował Carducci.
Łzy szczęścia i spełnione marzenia
Zalewscy nie wiedzieli, czy tego lata Nicola opuści Romę, czy może w niej zostanie. Mieli już spakowane walizki. Mourinho rozwiał ich wątpliwości. Teraz spełnia się kolejne marzenie rodziny - powołanie dla syna i jego udany debiut w biało-czerwonych barwach.
- Gdy dostałem powołanie, byłem w szatni. Byłem trochę zdziwiony, ale tak naprawdę czekałem na to. Od razu zadzwoniłem do taty i mu powiedziałem. Bardzo się ucieszył, krzyknął z radości, popłakał się. To dla niego wielka radość - mówił nam Nicola Zalewski pod koniec sierpnia. Dodał, że Paulo Sousa bardzo na niego liczy.
19-latek od dziecka marzył o tym, by grać dla reprezentacji Polski. Nigdy nie było tematu jego gry dla kadry Włoch.
Krzysztof od dawna przykładał wagę do pasji i rozwoju sportowego syna. - Przez pięć lat codziennie dowoziłem syna na treningi 60 kilometrów w jedną stronę - z Poli, wsi pod Rzymem. Zostawiałem syna pod bramą ośrodka treningowego i czekałem w furgonie. W zimę, bez ogrzewania. Czasem wstyd było nawet wysiadać z auta, bo jeździłem prosto z pracy, piachem ubrudzony - opowiadał.
Zalewscy poświęcili majątek (z pomocą babci), by Nicola mógł grać w Romie. On sam miał też sporo wyrzeczeń. Dziś życie zaczyna wynagradzać jemu i rodzicom lata poświęceń. W dorosłej, profesjonalnej piłce stawia pierwsze kroki. Robi je jednak śmiało, odważnie, pewnie.
Nicola ma jeszcze jedną ogromną motywację. Jego ojciec zmaga się z najcięższą formą raka. Napawanie go radością i dumą z każdej minuty gry musi być czymś wyjątkowym.
Czytaj też:
Krytyka kadry mimo wysokiej wygranej
Lato: Powinna być dycha