Dariusz Faron, WP SportoweFakty: Jak panu się podoba kadra Paulo Sousy?
Jan de Zeeuw, dyrektor reprezentacji Polski za kadencji Leo Beenhakkera (2006-09): W ogóle mi się nie podoba. Pierwsza ważna decyzja selekcjonera nie przypadła mi do gustu. Nie rozumiem, jak mógł z miejsca ustalić, że Wojciech Szczęsny będzie numerem jeden. Niedawno rozmawiałem na ten temat z trenerem bramkarzy reprezentacji Holandii Fransem Hoekiem, i też się dziwił. Pod wodzą Paulo Sousy kadra się nie rozwija, a wręcz przeciwnie - cofa się. Ale tutaj głównej winy wcale nie ponosi selekcjoner, a piłkarze. Macie jednego gracza światowej klasy. Poza tym nikt nie potrafi nawet zbliżyć się do poziomu Roberta Lewandowskiego. Może niektórzy myślą o sobie, że są gwiazdami futbolu, jednak sporo im brakuje. Nie ma zawodników, którzy pozwoliliby reprezentacji Polski wznieść się na wyższy poziom.
Bardzo ostra ocena.
Nie może być innej. Porozmawiajmy o konkretnych pozycjach. Wasza kadra nie ma żadnego klasowego defensywnego pomocnika. Grzegorz Krychowiak gra w klubie zupełnie inaczej. Ofensywny pomocnik? Szanuję Piotra Zielińskiego za to, co pokazuje w Napoli, ale w reprezentacji to zupełnie inny piłkarz. Reszta to w europejskiej skali przeciętniacy. Na skrzydłach również nie widzę wielkiej jakości. W obronie jest Kamil Glik, ale on ma swoje lata i lepszy nie będzie. Nie dostrzegam nikogo, kto już teraz dawałby podobną jakość jak Kamil w najlepszym czasie. Reprezentacja opiera się więc tylko na Lewandowskim. Nawet w meczu z San Marino to Robert był tym, który zrobił różnicę. Ta pełna zależność od "Lewego" trwa już kilka dobrych lat.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: babol za babolem! To się musiało źle skończyć
Naszą największą bolączką jest obrona. Nie potrafimy zachować czystego konta od ośmiu spotkań.
To nie wina Paulo Sousy, że obrońca wystawia rywalowi piłkę i doprowadza do sytuacji sam na sam. Nie mam tu uwag do selekcjonera. Próbuje to wszystko ustawić, a wy musicie być cierpliwi. Poza tym błędy się zdarzają. W ostatnim meczu Holandia - Czarnogóra przy stanie 2:0 też zanotowaliśmy dwie ogromne pomyłki w obronie. Mieliśmy szczęście, że Czarnogórcy ich nie wykorzystali. Jak wspomniałem, do Sousy mam tylko pretensje o to, że od razu skreślił Łukasza Fabiańskiego. Trudno, by wycisnął z kadry dużo więcej, jeśli nie ma jakości.
Powinniśmy się bać momentu, w którym "Lewy" zakończy reprezentacyjną karierę?
Spokojnie, na tę chwilę on nawet w wieku 40 lat będzie miał pewne miejsce w kadrze. Natomiast powinno być w reprezentacji więcej świeżej krwi.
Przecież ostatnio ze świetnej strony pokazuje się Adam Buksa, a obiecujący debiut zaliczył też wychwalany przez Sousę Nicola Zalewski.
Ale oni są dopiero na początku drogi. Potrzebują czasu, by stać się wiodącymi zawodnikami drużyny. Z młodych piłkarzy bardzo podoba mi się Jakub Kamiński. W takich przypadkach wszystko zależy od menedżerów i tego, czy będą patrzeć na rozwój zawodnika, czy na pieniądze. Taki Kacper Kozłowski powinien pograć jeszcze za dwa lata w Polsce, a potem wybrać zagraniczny klub, w którym będzie regularnie występował. Spójrzmy na kariery Arka Milika i Roberta Lewandowskiego - przeszli dokładnie taką drogę. A jak ktoś się pcha od razu do Hiszpanii czy Anglii, szybko "umiera", bo przeskok między Ekstraklasą i najlepszymi ligami jest zbyt duży.
Nie brakuje głosów, że Paulo Sousa powinien bardziej śledzić naszą ligę, by "wyłowić" z niej jakiegoś piłkarza.
Na tym polu całkowicie popieram selekcjonera. Przy całym szacunku, większość piłkarzy występujących w Ekstraklasie to w skali europejskiego futbolu "kelnerzy". Pamiętam, jak za czasów Leo Beenhakkera zrobiliśmy zgrupowanie z zawodnikami z polskiej ligi. To był zupełnie inny poziom taktyczny, w niektórych przypadkach musieliśmy pokazywać podstawy. W reprezentacji muszą być ludzie, którzy mają doświadczenie, ogranie na międzynarodowej arenie... To samo zresztą dotyczy selekcjonera. Jak słyszę głosy, że w przyszłości kadrę mogą przejąć Michał Probierz albo Piotr Stokowiec... Pytam się: jaką kadrę? Dajmy spokój...
Odkąd Paulo Sousa objął reprezentację, sporo emocji budzi temat ustawienia, bo przeszliśmy na hybrydę z trójką z tyłu.
Podobna dyskusja toczyła się ostatnio w Holandii. Po przyjściu Louisa van Gaala odbył indywidualne rozmowy z zawodnikami, z niektórymi dyskutował nawet godzinę. Pytał piłkarzy, w jakim zestawieniu czują się najlepiej i na tej podstawie decydował. Stefan de Vrij i Matthijs de Ligt świetnie odnajdują się w trójce, ale już Virgil van Dijk występuje na co dzień w czteroosobowym bloku. Rozumiem, że Sousa chce zmienić styl gry Polski, jednak w tej chwili powinien się skupić na wynikach. W klubie możesz robić rewolucję, w reprezentacji po prostu nie ma na to czasu. Bardzo trudno jest zmienić ustawienie. Van Gaal sam przyznał, że jego zatrudnienie w kadrze Holandii to ryzyko, bo trzeba czasu, a go nie ma. To samo można powiedzieć o przypadku Sousy.
Jak pan ocenia szanse Polaków na awans na MŚ?
Jesteście w bardzo skomplikowanej sytuacji. Do Anglii tracicie pięć punktów, to dużo. Wyspiarzom wystarcza w środę remis, by zachować bezpieczną przewagę. A tylko pierwsze miejsce oznacza spokój. Nawet jeśli Biało-Czerwoni zakończą na drugim miejscu, czeka ich trudna droga. W futbolu może wydarzyć się wszystko. Natomiast gdybym miał się założyć o butelkę dobrego wina, że awansujecie na mundial, nie zrobiłbym tego.
Mecz 6. kolejki eliminacji MŚ 2022 Polska - Anglia w środę o godz. 20:45. Transmisja w TVP 1, TVP Sport i Polsacie Sport Premium 1.
Zobacz także:
Włosi wciąż mogą "ukraść" Nicolę Zalewskiego
Czy nasi piłkarze mają ułomne DNA? To mit!