Paulo Sousa kupił czas. Na miesiąc

Przed wrześniowym zgrupowaniem nowy prezes PZPN, Cezary Kulesza, uciekał od konkretnych odpowiedzi na temat przyszłości Paulo Sousy. Nad głową selekcjonera wisiała gilotyna, ale Portugalczyk się obronił.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
trener reprezentacji Polski Paulo Sousa PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: trener reprezentacji Polski Paulo Sousa
Nikt nie mówił tego głośno, ale w przypadku kolejnych rozczarowań Paulo Sousa mógł stracić pracę już we wrześniu. Cezary Kulesza nie chciał jednak "bujać" samolotem w trakcie lotu. Rozegrał to strategicznie - zaczekał, by ocenić, z jakim skutkiem wyląduje pilot tej drużyny. Kulesza zapewniał w publicznych wypowiedziach o stuprocentowym zaufaniu do Sousy. To samo przekazał selekcjonerowi w rozmowie twarzą w twarz zaraz po wygraniu wyborów. Nie oznaczało to jednak, że nowy prezes związku postanowił czekać ze zmianami do końca eliminacji bez względu na wynik.

Kulesza po drodze rozpoczął dyskretne sondowanie ewentualnych następców Portugalczyka. Jego ludzie sprawdzali, czy chęć poprowadzenia polskiej reprezentacji miałby Stanisław Czerczesow i spotkali się z pozytywnym nastawieniem byłego trenera Legii Warszawa i kadry Rosji. Kulesza na swojej liście miał, a raczej dalej ma, obecnego szkoleniowca mistrzów Polski - Czesława Michniewicza. Z tym, że te dwa nazwiska musi na razie włożyć do zamrażarki. Sousa po słabym starcie eliminacji MŚ i jeszcze gorszym Euro 2020 w końcu "zaskoczył". W trzech wrześniowych meczach spełnił plan minimum (zdobycie 6 punktów) i dorzucił bonus - remis z Anglią.

- Nie znam dokładnie zapisów w umowie Sousy. Wiem jedynie, że w przypadku braku awansu na mundial jego umowa zostanie rozwiązana, a w momencie, gdy zakwalifikuje się na mistrzostwa, kontrakt automatycznie się wydłuży - powtarzał Kulesza. Na razie pozycja portugalskiego trenera, którego wymyślił poprzedni prezes PZPN Zbigniew Boniek, jest mocniejsza, niż kiedykolwiek wcześniej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie można się nie wzruszyć. Reakcja ojca znanego piłkarza mówi wszystko

Polska kadra ograła wysoko Albanię (4:1), nie zawiodła z San Marino (7:1) i porwała tłumy z wicemistrzem Europy - Anglią (1:1). Sousa kupił nie tylko czas, ale być może znacznie więcej - większe zaufanie kibiców, mediów i całego środowiska. Po remisie z faworytem naszej grupy eliminacyjnej, wywalczonym po heroicznym boju i świetnym zaangażowaniu, jest duża szansa, że odżyje także drużyna. Być może jesteśmy świadkami przeistaczania się brzydkiego kaczątka w łabędzia.

W takich okolicznościach zmiany byłyby niezrozumiałe. Ale spokój Sousy nie będzie trwał długo. W październiku kolejne mecze kwalifikacji do mistrzostw świata. Biało-Czerwonych czeka jeden z ważniejszych meczów - z Albanią na wyjeździe. Polacy są w tabeli punkt za Albanią i punkt przed Węgrami. Co prawda w zanadrzu drużyna Sousy ma jeszcze spotkania z outsiderami (San Marino i Andorą), ale i tak może być jeszcze gorąco.

Polska to nie tylko Lewandowski! Brawo, drużyna

To może być ten moment! Niech ten ogień nie zgaśnie

Czy reprezentacja Polski rozwija się za kadencji Paulo Sousy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×