Co za słowa Anglików o Lewandowskim. "Nie można go powstrzymać"

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Robert Lewandowski zaliczył asystę w meczu z Anglikami (1:1). Dziennikarze tamtejszego "Daily Mail" nie szczędzili komplementów pod jego adresem, choć podkreślili, że John Stones i Harry Maguire starali się "zakuć go w kajdany".

"Jeśli polskiemu 'asasynowi' nadarzy się okazja w polu karnym, są szanse, że piłka leci tylko w jednym kierunku - do bramki. Należy trzymać go poza strefą zagrożenia, a potencjał, by go uciszyć, znacząco wzrasta" - rozpoczęli swój tekst o Robercie Lewandowskim dziennikarze angielskiego "Daily Mail".

Podkreślili, że John Stones i Harry Maguire ograniczyli Roberta Lewandowskiego do strzałów z dystansu, a po stracie bramki "duchy Polaków wyglądały na słabnące". Zaznaczyli jednak, że kiedy w drużynie jest ktoś o takich umiejętnościach jak Robert Lewandowski, nigdy nie można się rozluźnić.

"To jeden z tych piłkarzy, na których zwraca się wzrok, nawet w momentach gdy nie ma piłki w pobliżu. To człowiek, o którym trzeba mówić z czcią zarezerwowaną dla takich graczy jak Gerd Mueller i Marco van Basten" - czytamy dalej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie można się nie wzruszyć. Reakcja ojca znanego piłkarza mówi wszystko

Dziennikarze "Daily Mail" stwierdzili, że napastnik reprezentacji Polski znajduje się o poziom wyżej niż Romelu Lukaku, z którym Anglicy mierzyli się w ubiegłym roku podczas Ligi Narodów.

Występ Lewandowskiego podsumowali słowami, że nie można go powstrzymać. Dobitnie przekonali się o tym w doliczonym czasie gry, kiedy napastnik asystował przy trafieniu Damiana Szymańskiego.

Reprezentacja Polski stała się pierwszą drużyną, która odebrała Anglikom punkty w trwających eliminacjach mistrzostw świata. Co więcej, tylko Biało-Czerwoni byli w stanie strzelić im bramkę, w dodatku dwukrotnie.

Czytaj także:
Paulo Sousa kupił czas. Na miesiąc
Zbigniew Boniek skomentował remis z Anglią. Zauważył świetną serię Polski

Źródło artykułu: