W miniony weekend Robert Lewandowski pobił klubowy rekord, który w sezonie 1969/70 ustanowił legendarny Gerd Mueller. "Bomber" trafiał wtedy w 16 kolejnych występach w barwach Bayernu.
Przez ponad pół wieku nie było nikogo, kto mógłby przebić jego wyczyn, ale dla "Lewego" nie ma rzeczy niemożliwych - sobotni mecz z RB Lipsk (4:1) był jego 17. z rzędu z golem dla Bayernu.
Kapitan reprezentacji Polski nie spoczywa na laurach i śrubuje rekord. Wtorkowy mecz 1. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów z Barceloną (3:0) był już 18. (!) z rzędu Bayernu, w którym Lewandowski zdobył bramkę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramka-marzenie! Można oglądać do znudzenia
By znaleźć ostatni klubowy występ Lewandowskiego z pustym przebiegiem, trzeba się cofnąć aż o 215 dni - do 11 lutego i finału Klubowych Mistrzostw Świata z UANL Tigres (1:0). Cztery dni później Polak pokonał bramkarza Arminii Bielefeld (3:3) i rozpoczął serię, która trwa do dziś.
"Lewy" nie potrafi przestać strzelać już od 211 dni. W trakcie tej rekordowej passy strzelił łącznie 29 goli: 23 w 14 meczach Bundesligi, cztery w trzech spotkaniach Ligi Mistrzów i dwa w starciu o Superpuchar Niemiec.
Nie zagrał w tym czasie jednak w każdym możliwym meczu Bayernu. W minionym sezonie z powodu urazu kolana, którego doznał w spotkaniu eliminacji MŚ 2022 z Andorą (3:0) opuścił sześć spotkań mistrza Niemiec.
A od meczu z Tigres nie zdobył bramki tylko w trzech z dziewięciu spotkań reprezentacji Polski, w których wystąpił. Zatrzymać go potrafili jedynie bramkarze Islandii, Słowacji i Anglii.
Szansę na utrzymanie rekordowej passy Lewandowski będzie miał już w sobotę, gdy Bayern w 5. kolejce Bundesligi podejmie VfL Bochum.