Siedzi już w areszcie, a to początek problemów

Getty Images / James Williamson - AMA / Na zdjęciu: Benjamin Mendy
Getty Images / James Williamson - AMA / Na zdjęciu: Benjamin Mendy

Sytuacja, gdy przy nazwisku piłkarza, jako powód absencji pojawia się "więzienie", nie należy do najczęstszych. Tak właśnie jest jednak w przypadku Benjamina Mendy'ego, który oskarżony jest o cztery gwałty.

Pod koniec sierpnia piłkarską Anglią wstrząsnęła informacja o aresztowaniu Benjamina Mendy'ego. 27-latek został oskarżony o cztery gwałty, a także jeden przypadek napaści seksualnej na trzech różnych osobach.

Klub milczał

Dochodzenie dotyczące Mendy'ego rozpoczęło się jednak kilka miesięcy wcześniej. Pierwszego z gwałtów, według wersji "The Athletic" miał dopuścić się już w styczniu. Ostatniego - w tygodniu, w którym został zatrzymany.

Już wcześniej jednak, jeszcze w listopadzie ubiegłego roku, miał zostać aresztowany za napaść seksualną. Wówczas jednak informacja ta nie przedostała się do mediów. W angielskiej prasie można było jedynie wyczytać wzmianki o zatrzymanej "gwieździe Premier League".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bramkarz popełnił błąd. Padł super gol

Doskonale o wszystkim wiedzieli jednak w Manchesterze City. Klub jednak, pomimo poważnych oskarżeń, nie zdecydował się zawiesić piłkarza. Mendy pozostawał członkiem zespołu, a swój ostatni mecz rozegrał jeszcze w tym sezonie wybiegając na 79 minut w pierwszej kolejce Premier League.

Sprawy nabrały tempa dopiero, gdy policja w Cheshire ogłosiła, że zawodnik wkrótce ma stanąć przed sądem.

"Manchester City może potwierdzić, że po tym, jak został oskarżony przez policję, Benjamin Mendy został zawieszony w oczekiwaniu na dochodzenie. Sprawa podlega procesowi prawnemu, w związku z czym klub nie może wypowiadać się dalej, dopóki  proces nie zostanie zakończony" - napisano w zwięzłym komunikacie.

Mendy? Kto?

Potwierdzenie kłopotów Mendy'ego było jednak dopiero pierwszym krokiem podjętym przez władze "The Citizens". Gdy "mleko się wylało", a wszystkie informacje przedostały się do opinii publicznej, "Obywatele" rozpoczęli zacieranie śladów obecności piłkarza w ich szeregach.

W klubowym sklepie nie można kupić już żadnych gadżetów z nazwiskiem "Mendy". Próba wyszukania jakiegokolwiek gadżetu z piłkarzem za pomocą wyszukiwarki odsyła do strony startowej.

Dziennikarze "The Telegraph" próbowali uzyskać od klubu komentarz w tej sprawie - bezskutecznie.

Cela prawie VIP

Sam piłkarz wydaje się natomiast mocno nie odnajdować, w nowo zaistniałej sytuacji. Jakiś czas temu internet obiegła ciekawostka, o dość nietypowej pomyłce gwiazdora. Mendy miał bowiem trafić na oddział VP. Gdy Francuz się o tym dowiedział, pierwsze co przyszło mu do głowy, to oddział VIP. Jak nietrudno się domyślić, zawodnik odebrał to ze sporą dozą radości.

VP nie ma jednak nic wspólnego ze skrótem VIP. VP to skrót od "vulnerable prisoners", czyli oddziału dla szczególnie narażonych więźniów. Odsyłani są tam najczęściej przestępcy skazani właśnie za czyny na tle seksualnym.

- Zdziwił się, kiedy zobaczył celę i zdał sobie sprawę, z kim będzie mieszkać. Nie był szczęśliwy i było to dla niego otrzeźwiające doświadczenie - mówił anonimowy informator cytowany przez "The Sun".

Przed Mendym najprawdopodobniej jeszcze sporo równie "otrzeźwiających" doświadczeń. Najbliższą przyszłość zawodnik oglądać będzie bowiem zza krat. Ustalono bowiem, że rozprawa Francuza odbędzie się 24 stycznia 2022 roku. Do tej pory zawodnik będzie musiał pozostać w areszcie, gdyż sąd nie wyraził zgody na zwolnienie go za kaucją.

Benjamin Mendy trafił do Manchesteru City latem 2017 roku za 57,5 mln euro z AS Monaco. Od tamtej pory w barwach angielskiego klubu rozegrał 75 spotkań. Mendy to także 10-krotny reprezentant Francji. Wraz z drużyną narodową sięgnął po mistrzostwo świata w 2018 roku.

Czytaj także:
Brazylijska legenda rozwiązała kontrakt. Co stanie się z karierą obrońcy?
Polacy się nim zachwycili, a Włosi nie dają mu szansy. Nicola Zalewski w zawieszeniu

Źródło artykułu: