Przedstawiciele Legii Warszawa uaktywnili się na rynku w ostatnich dniach okienka transferowego. Stołeczny klub najwięcej środków przeznaczył na transfer Lirima Kastratiego z Dinama Zagrzeb. "Wojskowi" zapłacili 1,3 mln euro za skrzydłowego, który podpisał czteroletni kontrakt.
Czesław Michniewicz wpuścił 22-latka na boisko w drugiej połowie meczu ze Spartakiem Moskwa. Kastrati nie potrzebował dużo czasu, w samej końcówce znalazł drogę do siatki i zapewnił komplet punktów warszawskiej Legii. Dzięki niemu mistrzowie Polski zainkasowali 630 tys. euro - tyle UEFA płaci klubom za zwycięstwo w fazie grupowej Ligi Europy.
W programie "Liga+ Extra" sam zawodnik przyznał, że w Zagrzebiu postawiono na nim krzyżyk. - Legia we mnie uwierzyła, Dinamo tego nie robiło. Ostatnie miesiące były dla mnie szczególnie intensywne. Teraz chcę dać z siebie wszystko dla zespołu - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie można się nie wzruszyć. Reakcja ojca znanego piłkarza mówi wszystko
Kastrati 1 września dołączył do drużyny trenera Michniewicza. - Zadzwonił do mnie agent i powiedział, że Legia jest zainteresowana transferem. Nie zastanawiałem się długo. Po 10 minutach oddzwoniłem i przekazałem, że chcę tam grać. Wszyscy dobrze wiemy, że to duży klub - dodał.
- Zawsze dedykuję bramki klubowi i kibicom. Ciężko mi było uwierzyć w to, jak dobra atmosfera panuje w Warszawie - podkreślił. Reprezentant Kosowa w meczu z Górnikiem Łęczna (3:1) rozegrał 45 minut w roli wahadłowego.
Czytaj także:
PKO Ekstraklasa: zobacz tabelę po wygranej Legii Warszawa z Górnikiem Łęczna
PKO Ekstraklasa: prezenty Górnika Łęczna, Legia Warszawa nie zachwyciła