W 2010 roku przed Bruno Fernandesem de Souzą, znanym szerzej po prostu jako Bruno, była świetlana przyszłość. 25-letni bramkarz był jednym z filarów Flamengo, które dopiero co sięgało po mistrzostwo kraju. Jego nazwisko wymieniano w kontekście transferu do europejskich potęg jak Milan, a także gry w reprezentacji narodowej.
Ostatecznie trafił na czołówki największych gazet całego świata nie ze względu na fantastyczne interwencje, a z powodu makabrycznego mordu. Ofiarą padła jego kochanka, 25-letnia Eliza Samudio. Motyw? Kobieta zaszła w ciążę.
Była Ronaldo
Już sam początek znajomości Bruno i Elizy Samudio był kontrowersyjny. Miało to miejsce w 2009 roku. Bramkarz już wówczas był żonaty i miał dwójkę dzieci. Nie przeszkadzało mu to jednak brać udziału w regularnych 24-godzinnych orgiach. Właśnie na jednej z takich imprez poznał Elizę, która niedługo wcześniej zaliczyła romans z Cristiano Ronaldo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bramkarz popełnił błąd. Padł super gol
Szczęśliwy związek Bruno i Elizy trwał 3 miesiące - do czasu, aż kobieta zaszła w ciążę. Pomimo nacisków piłkarza, Samudio nie zdecydowała się na aborcję. Doszło nawet do tego, że miała ona zostać porwana przez znajomych zawodnika, którzy zmusili ją do zażycia tabletek na poronienie. Ostatecznie jednak, w lutym 2010 roku, na świat przyszedł mały Bruninho.
Kobieta zdążyła jeszcze złożyć pozew przeciwko Bruno o udowodnienie jego ojcostwa i alimenty, a kilka miesięcy później zniknęła wraz z synem.
Rzucona psom
Sprawa zniknięcia Samudio od początku budziła sporo kontrowersji wokół piłkarza. W międzyczasie został on skazany za uprowadzenie dziewczyny w trakcie jej ciąży. Co się jednak stało z kobietą i jej synem już po porodzie - nikt nie potrafił ustalić.
Prawda wyszła na jaw, gdy do wszystkiego zdecydował przyznać się jeden ze wspólników Bruna - jego nastoletni kuzyn. - Popełnione przez niego czyny były prawie niemożliwe do opisania. Obrazy z najgorszego koszmaru, jaki możesz sobie wyobrazić - relacjonował detektyw śledczy Edson Moreira.
Kobieta podstępem została zwabiona do domu piłkarza, w którym przez sześć dni, przywiązana do krzesła, była bita przez bliskich Bruna. Media donosiły, że wśród oprawców była m.in. jego żona, inna była kochanka, nastoletni kuzyn czy były oficer policji. Sam Bruno natomiast miał być jedynie obserwatorem i zagłuszać krzyki ofiary muzyką.
Gdy kobieta zmarła, jej ciało poćwiartowano, a szczątki rzucono na pożarcie rottweilerom. Kości natomiast zakopano i zalano betonem. Nieco więcej szczęścia miał mały Bruninho, którego mordercy jego matki porzucili w jednej z biedniejszych dzielnic miasta.
"Zdarza się"
Po głośnym procesie de Souza został skazany na 22 lata więzienia. Odbył nieco ponad 1/4 kary. Podczas procesu twierdził, że to nie on kazał zabić Samudio, ale "zaakceptował ten pomysł".
Jakim cudem mężczyzna jednak tak szybko wrócił na wolność? W skrócie - była to zasługa sprytnych zagrywek prawników, którzy złożyli wniosek o bezprawne przetrzymywanie de Souzy, gdyż brazylijskie sądy przez lata nie rozstrzygnęły ich apelacji. Rzecz w tym, że to właśnie oni mieli stać za przedłużającymi się terminami.
Piłkarz, po wyjściu na wolność... wrócił do zawodu. Początkowo zakotwiczył w drugoligowym Boa Esporte, by z czasem trafiać do coraz niższych lig. Ostatni klubem 37-latka był Araguacema FC, z którym był związany od kwietnia do maja.
Najbardziej szokować w tym wszystkim może jednak totalny brak skruchy.
- Co się stało to się nie odstanie. Popełniłem błąd, poważny błąd, ale to się zdarza. Próbowano zniszczyć moje marzenia, ale poprosiłem Boga o wybaczenie i teraz kontynuuję swoją karierę - mówił w wywiadzie udzielonym chwilę po odzyskaniu wolności.
Przed rokiem w Brazylii głośno było o tym, że tamtejsza stacja telewizyjna - "Globo" - zamierza nakręcić serial o Bruno. Po serii protestów stacja zrezygnowała z tego pomysłu.
Czytaj także:
- Niesamowite sceny podczas meczu Liverpoolu! To nagranie z trybun chwyta za serce
- Tomas Podstawski ma nowego pracodawcę. Niespodziewany wybór