Latem Mahir Emreli trafił do Legii na zasadzie wolnego transferu z Karabachu Agdam i wszedł do zespołu Czesława Michniewicza z drzwiami i futryną. Z ośmioma bramkami jest najskuteczniejszym graczem Wojskowych, a jego trafienia dały klubowi awans do fazy grupowej Ligi Europy.
- Karabach zdominowałby polską ligę, ale polska liga ma wyższą renomę od azerskiej. Jest witryną wystawową, na którą patrzy większa liczba potencjalnych kupców. To pierwszy powód, dla którego zdecydowałem się na transfer do Legii - tłumaczy.
Paweł Gołaszewski, "Piłka Nożna": Jak ci się podoba Polska?
Mahir Emreli: Klub jest na topowym poziomie, mamy bazę treningową o najwyższym standardzie, gramy w fazie grupowej Ligi Europy, nie mogę na nic narzekać. Oczywiście tęsknię za rodziną i przyjaciółmi, to normalne, pierwszy raz wyjechałem z kraju na tak długo. Ale proces aklimatyzacji w Warszawie mam już za sobą, czuję się jak w domu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się stało?! Po trzech sekundach prowadzili 1:0
Widziałem na meczach przy Łazienkowskiej kibiców z twoim nazwiskiem na koszulkach.
Serio? Nie zwróciłem uwagi. Żartuję. Też to zauważyłem, ale nie znam tych ludzi, naprawdę. Może to Azerowie, którzy na co dzień mieszkają w Warszawie? Na trybunach przy Łazienkowskiej była moja siostra i to tylko raz, ale ona obecnie przebywa w Azerbejdżanie. Niedługo znowu przyleci do Polski, mama również się wybiera na mój mecz.
Azerowie, którzy mieszkają w Warszawie kontaktowali się z tobą po transferze?
Dostałem kilka wiadomości od nich z gratulacjami i wsparciem. Sam też staram się dbać o relacje z nimi, odwiedziłem kilka razy azerską restaurację, gdzie mogłem zjeść tradycyjne potrawy z mojego kraju i porozmawiać z rodakami.
Czujesz się dzisiaj najpopularniejszym Azerem w Polsce?
Nie mam chyba zbyt dużej konkurencji w tym plebiscycie, bo w polskiej lidze gra tylko dwóch piłkarzy z Azerbejdżanu - jestem ja i w Wiśle Płock Anton Krywociuk, którego znam z reprezentacji i ligi azerskiej. Nigdy nie myślałem o sobie w kontekście popularności. Gram w piłkę, bo ją kocham od dziecka i zawsze chciałem zostać piłkarzem. Zdaję sobie sprawę, że moja popularność rośnie, coraz więcej ludzi mnie docenia. Daj mi chwilę, a znajdę jeszcze z tysiąc innych zalet bycia profesjonalnym zawodnikiem. To, że możesz rozgrywać mecze, codziennie trenować i z tego żyć, jest naprawdę świetną sprawą.
Mam najlepszą pracę na świecie! Sam to doceniłem dopiero kilka lat temu, kiedy dostałem powołanie do pierwszej reprezentacji Azerbejdżanu. Miałem 19 lat, selekcjoner Robert Prosinecki zaprosił mnie na rozmowę przed pierwszymi meczami w eliminacjach mistrzostw świata 2018. Zauważył, że jestem trochę spięty, chciał mi pomóc, więc zapytał, czym się stresuję. Powiedziałem prawdę, że czuję się stremowany, ponieważ jestem pierwszy raz na zgrupowaniu. Selekcjoner powiedział wtedy właśnie to zdanie: nie ma na świecie lepszej pracy, niż granie w piłkę. Te słowa zapadły mi w pamięci. Od tamtej pory nigdy nie czuję tremy przed wyjściem na boisko. Jedna rozmowa zmieniła kompletnie moje podejście, myślenie. Jestem przekonany, że dzięki niej idę cały czas do przodu.
Czujesz się gwiazdą Legii? Świetnie wprowadziłeś się do zespołu, strzeliłeś ważne gole w eliminacjach Ligi Mistrzów i Ligi Europy.
Kiedy połączysz te fakty, możesz pomyśleć, że jestem gwiazdą drużyny. Ale to twoje zdanie. Ja mam w głowie zupełnie coś innego. Najważniejsza jest drużyna. Oczywiście to super uczucie, kiedy czujesz wielkie wsparcie kibiców, że cię doceniają, ale wiem, że ciągle mogę być lepszy i się rozwijać. Nie mam czasu, aby myśleć o sobie jak o gwieździe. Szczyt kariery jeszcze przede mną, dlatego nie powiem dzisiaj, że czuję się gwiazdą. Takie myślenie byłoby zgubne, mógłbym spocząć na laurach, a to ostatnia rzecz, która jest mi potrzebna. Chcę się rozwijać, być codziennie lepszym piłkarzem. Rozmawiam często z rodziną o futbolu, wiem, że cały czas muszę iść do przodu.
Czyli opinie, że liga polska jest dla ciebie tylko przystankiem w karierze są prawdziwe?
Tak, nie ukrywam tego.
Na jak długo?
Nie wiem, po prostu na tak długo, jak będzie potrzeba. Mam ambicje, które chcę realizować. Chciałbym być pierwszym Azerem w lidze z europejskiego topu. Codziennie ciężko na to pracuję.
Liga polska jest lepszym miejscem do rozwoju niż azerska?
Jeśli porównasz obie ligi jako całość, Ekstraklasa jest lepsza. W lidze azerskiej gra osiem zespołów, w polskiej osiemnaście - tutaj każdy jest w stanie wygrać z każdym. To sprawia, że rozgrywki są atrakcyjniejsze dla kibiców i przyjemniej ogląda się mecze. W Azerbejdżanie mamy bardzo silny Karabach, który góruje nad innymi zespołami, regularnie gra w fazie grupowej europejskich pucharów. To sprawia, że mistrz kraju jest na wysokim poziomie, ale reszta drużyn niekoniecznie.
Karabach zdominowałby ligę polską?
Jest to bardzo prawdopodobne. Zobacz, co działo się rok temu, kiedy Karabach grał z Legią. Mistrz Azerbejdżanu był w trudnej sytuacji, bo odbyło się tylko jedno spotkanie i to w Polsce. Mimo to mieliśmy plan na ten mecz i zrealizowaliśmy go w stu procentach. Chcieliśmy otworzyć wynik, aby Legia grała bardziej otwarty futbol. Wygraliśmy 3:0. Wynik i statystyki z tego spotkania mówiły same za siebie. Zresztą, to nie był pierwszy raz, kiedy Karabach wyeliminował polski zespół w europejskich pucharach. Kilka lat temu to samo było z Piastem Gliwice, a jeszcze wcześniej z Wisłą Kraków.
Mimo wszystko liga azerska nie jest w Polsce zbyt ceniona.
Liga może nie być ceniona, ale mistrz powinien być doceniony. Taka sytuacja, jak w Azerbejdżanie, jest w wielu innych krajach. W Bułgarii liga jest pewnie słabsza niż polska, ale czy Łudogorec jest słabym zespołem? Szósty rok z rzędu awansował do fazy grupowej europejskich pucharów. W Austrii też mistrz ma sporą przewagę nad resztą stawki. Takich przykładów można podać sporo. Powtórzę jeszcze raz: to, że mistrz kraju jest lepszy, nie oznacza, że liga stoi na wyższym poziomie. Możemy porównywać oddzielnie rozgrywki i oddzielnie zespoły, które zajmują pierwsze miejsca. Łączenie tego nie ma sensu.
Legia jest lepszym miejscem do promocji niż Karabach?
Więcej osób patrzy na ligę polską niż azerską. Ekstraklasa jest bardzo dobrze opakowana, w każdym oknie transferowym oddaje do najlepszych lig kilku piłkarzy, dzięki czemu ma wyższą renomę od ligi azerskiej. Jest witryną wystawową, na którą patrzy większa liczba potencjalnych kupców. To pierwszy powód, dla którego zdecydowałem się na transfer do Legii. Każdy z nas ma marzenia, które chce spełnić, ale najpierw trzeba wykonać ruch, aby rozpocząć ten proces. Dla mnie tym ruchem było podpisanie kontraktu w Polsce, gdzie mogę wejść na wyższy poziom. Analizowałem różne opcje z moimi najbliższymi, nawet z trenerem Karabachu, gdzie powinienem pójść dalej. Uznaliśmy, że Legia wpisuje się w schemat stworzony przez nas najlepiej. Drużyna dominuje w każdym spotkaniu, kreuje sporo sytuacji, a to dla napastnika jest bardzo ważne.
Gdzie mogłeś trafić latem?
Mogę jedynie powiedzieć, że było poważne zainteresowanie klubów z Belgii, Austrii, Portugalii, Węgier.
Lepsze ligi niż polska...
Nie wiem, czy węgierska jest lepsza niż polska. Poza tym ligi belgijska, austriacka czy portugalska może są na wyższym poziomie, ale drużyny, które mnie chciały, nie były lepsze niż Legia.
Legię stać na to, aby zdominować na lata rozgrywki krajowe i regularnie grać w europejskich pucharach?
Robimy wszystko, aby ten rok był początkiem kolejnego pięknego rozdziału w historii klubu. Mamy dobrą drużynę z jakościowymi piłkarzami, co udowodniliśmy w eliminacjach europejskich pucharów.
Ponoć każdy napastnik marzy o zdobyciu korony króla strzelców.
Ja marzę o mistrzostwie Polski. Jeśli będę najlepszym strzelcem w Ekstraklasie albo najlepszym piłkarzem całej ligi, a nie zdobędziemy tytułu, to co mi z tych wyróżnień indywidualnych? Wszyscy będziemy przegranymi. Wolę mieć złoty medal za mistrzostwo i nie zdobyć statuetek za osiągnięcia indywidualne niż odwrotnie.
Korona króla strzelców pomogłaby w promocji do lepszego klubu.
Pewnie tak, ale przede wszystkim jestem tutaj po to, aby pomóc Legii sięgać po trofea i wygrywać mecze. Legia dała mi szansę i muszę się jej odwdzięczyć. Nie będę stawiał własnych ambicji nad ambicjami drużyny.
Na pewno taką witryną wystawową będą występy w Lidze Europy.
Kiedy spojrzałem na grupę, którą wylosowaliśmy, pomyślałem, że chyba przeszliśmy eliminacje Ligi Mistrzów, bo drużyny są z absolutnego topu. Na pewno w Champions League taka grupa byłaby możliwa. Dla każdego piłkarza występy z silnymi rywalami są jednym z celów. Mamy przeciwników najtrudniejszych z trudnych, dzięki temu możemy rozwijać się, zbierając doświadczenie w takich spotkaniach.
Nie wolałbyś zagrać z kimś słabszym, aby zdobyć punkty i awansować do fazy pucharowej?
Kiedy byłem dzieckiem, trener powiedział mi, że kiedy jest mecz, to jest wielkie święto. Ja w ten sposób traktuję występy w fazie grupowej Ligi Europy - to będzie znakomite przyjęcie, na które sami wywalczyliśmy zaproszenie.