[tag=2747]
Jerzy Brzęczek[/tag] postanowił opowiedzieć o kulisach rozstania z PZPN w programie "Niech gadają" Małgorzaty Domagalik w Kanale Sportowym. Przypomnijmy, 18 stycznia tego roku federacja poinformowała o zwolnieniu selekcjonera, choć ten wprowadził reprezentację na Euro 2020.
Decyzja Zbigniewa Bońka była zaskoczeniem też ze względu na termin. Prezes PZPN postanowił zmienić opiekuna drużyny narodowej 144 dni przed mistrzostwami Europy. Następnie powierzył zespół Paulo Sousie.
- Zwolnienie, akurat w tym momencie, było dla mnie zaskoczeniem. Ale jako trener zawsze musisz być na to przygotowany. Patrząc obiektywnie, zrealizowałem wszystkie cele. Byłem rozczarowany. Skradziono mi marzenia związane z mistrzostwami Europy - przyznał Brzęczek. Cele, o których wspomniał, to awans do Euro 2020, utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów i odmłodzenie zespołu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się stało?! Po trzech sekundach prowadzili 1:0
Jak wspomina spotkanie, podczas którego Boniek przekazał mu informację o zwolnieniu? - To była krótka rozmowa. Wchodząc na nią, nie spodziewałem się tego, ale kiedy zobaczyłem też Maćka Sawickiego, pomyślałem, że "coś" się może wydarzyć. Prezes przekazał, że po przemyśleniach podjął taką decyzję. Uszanowałem to, ale powiedziałem mu, że jestem zaskoczony. Powiedziałem też, że zrealizowałem wszystkie oczekiwania.
Telefon od "trudnego" kapitana
Do zwolnienia Brzęczka miał przyczynić się m.in. Robert Lewandowski, który po listopadowym meczu Ligi Narodów z Włochami udzielił słynnego wywiadu TVP Sport. Więcej TUTAJ i TUTAJ. Były selekcjoner zdradził, jak zachował się "Lewy" po jego odejściu: - Po tym jak zostałem zwolniony, Robert zadzwonił do mnie. Często z Robertem rozmawiałem, często jeździłem do Niemiec. Mieliśmy odmienne zdania, ale to normalne.
- Mogę też wyjaśnić sprawę naszego niedoszłego spotkania po meczu z Włochami. Byliśmy umówieni na grudzień, ale po rozmowie z Hansim Flickiem przesunęliśmy to spotkanie na styczeń. Dzięki temu mógłbym uczestniczyć w paru treningach Bayernu. Ale tego już nie doczekałem - przyznał trener.
Zapytany przez jednego z telewidzów o to, co miał na myśli, nazywając w swojej książce Lewandowskiego "trudnym", odparł: - Piłkarze, którzy strzelają gole, są wybitni, genialni, mają swoje zdanie. Kiedy nie strzelają, bo partnerzy nie stwarzają sytuacji, są mocno rozżaleni. Tak jest zawsze i w każdej drużynie.
Wyrok odroczony
Brzęczek przyznał, że choć był zaskoczony zwolnieniem w styczniu, to już dwa miesiące wcześniej przeczuwał, że Boniek może mu podziękować. - Bardziej spodziewałem się zwolnienia po ostatnim meczu, w listopadzie. Pamiętam, że przyjechałem do domu i mówię do Marzeny [żony - przyp. red.]: "Wiesz co, prezes Boniek się dziwnie zachowywał po meczu w szatni". Myślę, że prezes podjął tę decyzję już wtedy, ale przekazał ją dopiero w styczniu - stwierdził 50-latek.
Jak przyjął decyzję Bońka? - Byłem zaskoczony i rozczarowany. Nie zadawałem prezesowi pytań. To była jego decyzja. To jest taki biznes. Wielu trenerów to przeżywało. Musisz być zahartowany, bo inaczej sobie nie poradzisz. Czy bolało? Trochę bolało. Najgorzej było, kiedy zaczęły się mistrzostwa Europy. Z jednej strony myślisz, że powinieneś tam być. Z drugiej, kibicujesz przed telewizorem.
Szpilka w Lewandowskiego
Z Euro 2020 Polska pożegnała się już po fazie grupowej. Przegrała ze Słowacją (1:2), zremisowała z Hiszpanią (1:1) i uległa Szwecji (2:3). Pod względem punktowym, był to najgorszy w historii występ Biało-Czerwonych na imprezie rangi mistrzowskiej. Więcej TUTAJ.
- Nie wyszliśmy z grupy, zdobyliśmy jeden punkt, zajęliśmy ostatnie miejsce, przegraliśmy ze Słowacją. Co byłoby, gdybym nadal był selekcjonerem? Czy w ogóle miałbym powrót do kraju? - spytał retorycznie Brzęczek.
Czy jest zadowolony z tego, jak grała reprezentacja za jego kadencji? - Nie uważam, by po mnie trzeba było odgruzowywać reprezentację. Prowadziłem kadrę w 24 meczach - połowę z nich wygraliśmy. Zrealizowałem wszystkie cele, a z tego trener jest rozliczany.
Wbił też szpileczkę w Lewandowskiego, któremu nie podobał się prezentowany za jego kadencji styl gry reprezentacji: - Wynik jest najważniejszy. Byłem krytykowany za brak stylu, ale po ostatnim meczu z Albanią Robert Lewandowski przyznał, że styl jest nieważny, bo liczy się wynik, więc potwierdził to.
Dumny wujek
Brzęczek-selekcjoner był tez krytykowany za to, że powołuje do reprezentacji mającego najlepsze lata za sobą Jakuba Błaszczykowskiego, prywatnie swojego siostrzeńca. Był przez to nazywany pogardliwie "wują".
- Wbrew temu, co wielu stworzyło wokół mnie, mam dużo dystansu i poczucia humoru. Dla mnie to jest wielki zaszczyt, że mogę być wujkiem jednego z najlepszych reprezentantów Polski w historii. Żyjemy w takich czasach, że trzeba hejtować, krytykować, ale ja nie mam z tym problemu - stwierdził.
Za powoływanie Błaszczykowskiego pretensje do niego mieli nie tylko kibice czy eksperci, ale też Zbigniew Boniek. - Nigdy nie patrzyłem na to, jak to będzie oceniane. Jak ktoś będzie mówił o naszych koneksjach. Nigdy nie powołałbym Kuby tylko dlatego, że jesteśmy rodziną. Nie powołałbym, gdybym nie wiedział, że jest potrzebny tej drużynie - zapewnił.
Jerzy Brzęczek był selekcjonerem reprezentacji Polski od lipca 2018 do stycznia 2021 roku. Za jego kadencji Biało-Czerwoni wygrali 12 spotkań, 5 zremisowali, a 7 przegrali. Zdobyli w nich 36 bramek, a stracili 20. Z drugiej strony, nie wygrali ani jednego spotkania z wyżej notowanym rywalem. Bilans tych gier to dwa remisy i cztery przegrane.