Artur Boruc nie zagrał w sobotnim meczu z Rakowem Częstochowa (2:3) w ramach 9. kolejki PKO Ekstraklasy. Oficjalna wersja brzmi, że powodem absencji golkipera Legii Warszawa był uraz pleców.
Co ciekawe, żona piłkarza - Sara Boruc - w sobotę pochwaliła się w mediach społecznościowych wspólnym zdjęciem z małżonkiem (patrz poniżej) zrobionym na greckiej wyspie Mykonos. To wywołało konsternację u fanów Legii, a także Piotra Wołosika z "Przeglądu Sportowego".
"Kontuzjowany Artur Boruc w trakcie sezonu leci sobie do Grecji, w perspektywie mecz Ligi Europy itd. Albo w Grecji wybitnych specjalistów od dolegliwości pleców mają albo Legia ma tak liberalne podejście, że pracownicy mogą ucinać sobie wczasy, kiedy chcą" - skomentował Wołosik na Twitterze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co wyczyniał piłkarz PSG? Trening "na Neymara"
20 godzin później na tweeta odpowiedział sam Boruc. "Sprawdź wcześniej swoje info i dopiero coś pisz… kwintesencja polskiego dziennikarstwa sportowego. Albo mówi to samo albo wymyśla na poczekaniu…" - skwitował gwiazdor Legii.
Dziennikarz nie pozostał jednak dłużny i zarzucił 41-letniemu Borucowi, że dobę czekał, by cokolwiek odpowiedzieć i niczego nie wyjaśnić. W tym momencie bramkarzowi puściły nerwy. "Życie by mi wystygło pajacu. Ty się poć pod serduszka…" - podsumował twitterową sprzeczkę.
Życie by mi wystygło pajacu. Ty się poć pod serduszka…
— Artur Boruc (@ArturBoruc) September 27, 2021
Zobacz:
Artur Boruc - złota inwestycja, która zwróciła się z nawiązką
Złe informacje dla Legii Warszawa! Michniewicz ukarany, Boruc na "dywaniku"