Legia go odrzuciła, a on strzelił Realowi. Michniewicz odsłania kulisy

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Jasur Jakszibojew
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Jasur Jakszibojew

Często Filip Mladenović zwracał się do niego "El Profesor". Potrafi naprawdę dużo. Jednak splot różnych nieszczęść sprawił, że u nas nie zaistniał - tak o przygodzie Jasura Jakszibojewa w Legii mówi Czesław Michniewicz.

Miesiąc temu Jasur Jakszibojew grał w trzecioligowych rezerwach Legii Warszawa (3:1 z Bronią Radom) i nic nie wskazywało na to, że jego kariera tak szybko nabierze tempa. Uzbek nie miał żadnych szans na regularną grę w pierwszej drużynie "Wojskowych", mimo że był ściągany jako zawodnik z wielkim potencjałem.

W Polsce miał się rozwinąć i stanowić o sile stołecznego zespołu. Nie wyszło, więc bez żadnego żalu oddano go na wypożyczenie. Ten - ku zaskoczeniu wielu obserwatorów - trafił do... uczestnika Ligi Mistrzów, Sheriffa Tyraspol i co więcej, od razu wskoczył do pierwszej "jedenastki".

Głośno się o nim zrobiło we wtorek, gdy Uzbek w meczu LM z Realem Madryt strzałem głową pokonał Thibauta Courtois. Piłka była poza zasięgiem bramkarza, chwilę później 24-latek oszalał z radości. Podopieczni Jurija Wernyduba sprawili ogromną sensację i wygrali 2:1.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co wyczyniał piłkarz PSG? Trening "na Neymara"

Czesław Michniewicz na konferencji prasowej przed meczem z Leicester zdradził, że w klubie było duże poruszenie w związku z bramką Jakszibojewa. - Nie jest tak, że się martwimy tym, że strzelił gola na Santiago Bernabeu. Wręcz przeciwnie. Obserwowałem asystentów i zawodników - wszyscy się cieszyli - mówił trener Legii, którego cytuje serwis legia.net. Opowiadał o różnych nieszczęściach, które Uzbeka dotknęły w Warszawie.

- Gdy do nas przyszedł miał problemy z fizycznością, bo przez trzy miesiące nie trenował z żadnym zespołem. Kiedy zaczął nadrabiać zaległości, to przytrafiła się kontuzja. Jak z niej wyszedł, to przytrafił się ramadan, co bardzo mu przeszkadzało w optymalnym trenowaniu. Skończył się ramadan, to skończył się sezon. Miał zagrać w trzech ostatnich meczach, ale nie był jeszcze gotowy. Szykowaliśmy go na spotkanie z Podbeskidziem. Wyglądał naprawdę świetnie, to był jego najlepszy okres. Ale dzień przed meczem zgłosił uraz. Gdy wrócił z urlopu, złapał koronawirusa. Cały czas coś - tłumaczył trener Legii.

Michniewicz zaznaczył, że wszyscy byli i są przekonani, że Uzbek posiada wielkie umiejętności piłkarskie. Ma ogromny talent, który właśnie pokazuje w zespole Sheriffa Tyraspol. Szkoleniowiec warszawskiej ekipy tłumaczy, dlaczego tam Jakszibojew odpalił.

- To nie jest tak, że nie wiedzieliśmy, że potrafi grać w piłkę. Bardzo się cieszę, że jest w miejscu, gdzie swobodnie się rozmawia. Wiadomo, mówi tylko po rosyjsku, i to nie za wiele, był bardzo wycofanym zawodnikiem. Ale wszyscy widzieli, że potrafił grać w piłkę. Jest tam z dzieckiem, z żoną, ma bezpośrednie wsparcie. Jesteśmy z tego zadowoleni - skomentował.

W lutym działacze Legii zapłacili 300 tys. euro za piłkarza Pakthatora Taszkient. Zdążył rozegrać tylko jeden mecz w PKO Ekstraklasie. Po sezonie zakończeniu sezonu Jakszibojew prawdopodobnie wróci warszawskiej Legii. W umowie gracza nie ma klauzuli wykupu. W Warszawie nadal na niego liczą.

- Jak następowała zwyżka formy, to często Filip Mladenović zwracał się do niego "El Profesor". Potrafi naprawdę dużo. To, że gra dzisiaj w Lidze Mistrzów, pokazuje jaka piłka potrafi być przewrotna. W dalszym ciągu jest naszym zawodnikiem. Cieszymy się, że nasz piłkarz strzelił gola Realowi - przyznał Michniewicz.

Zobacz także: Lewandowski musi goinić rywali. Niespodziewany lider klasyfikacji strzelców LM
Zobacz także: Krótkie krycie? Żaden problem. Lewandowski oszukał obrońców i bramkarza [WIDEO]

Źródło artykułu: