Robert Lewandowski jest prawdziwą maszyną do zdobywania bramek. W ostatniej kolejce, dopiero po raz pierwszy od 5 lutego, kapitanowi reprezentacji Polski nie udało się strzelić gola w Bundeslidze.
"Lewy" nie wyrównał także polskiego rekordu Teodora Peterka z lat 1937-38 i rekordu Bundesligi Gerda Muellera z sezonu 1969/70, którzy strzelali gole w szesnastu kolejnych ligowych spotkaniach.
Przed Lewandowskim kolejne wyzwanie, czyli odebranie korony króla strzelców Ligi Mistrzów. W poprzednim Polak nie znalazł się nawet w pierwszej "dziesiątce" najskuteczniejszych napastników (pięć bramek). Najlepszy okazał się wówczas Erling Haaland.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sędzia znokautowany. Polała się krew!
Nową edycję Champions League Lewandowski zaczął od mocnego uderzenia. 33-latek w prestiżowym spotkaniu z Barceloną (3:0) zdobył dwie bramki na Camp Nou. Świetny mecz nie pozwolił jednak "Lewemu" wskoczyć na fotel lidera klasyfikacji strzelców.
Reprezentant Polski musi gonić dwóch innych graczy. Napastnika Bayernu wyprzedzają obecnie Christopher Nkunku z RB Lipsk (3 bramki) oraz Sebastien Haller z Ajaksu Amsterdam (4 gole). Kolejne miejsce zajmuje Lewandowski, a pozostali piłkarze strzelili po jednej bramce.
Lewandowski może znacząco poprawić swój wynik. W środę mistrzowie Niemiec zagrają u siebie z Dynamem Kijów i będą zdecydowanym faworytem. Początek meczu na Alianz Arenie o godz. 21:00.
Zobacz także:
Paryski gwiazdozbiór może błysnąć. Liga Mistrzów powraca z hitem
Zemsta pchnęła go do zabójstwa. Przeszłość dopadła go w nowym życiu