Objęcie młodzieżowej kadry przez Macieja Stolarczyka wprowadziło małą rewolucję w składzie Biało-Czerwonych. Dotknęła ona m.in. wspomnianego Kamila Grabarę.
- Wysłałem powołania zagraniczne i ja ciebie nie powołam - taką informację usłyszał przez telefon bramkarz. Kulisy tej rozmowy ze Stolarczykiem wyjawił w programie "Foot Truck".
22-latek zdawał sobie sprawę, że to koniec jego przygody z młodzieżówką. Dodał też, że rozmowa ewidentnie się "nie kleiła" i była ciągnięta nieco na siłę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się stało?! Po trzech sekundach prowadzili 1:0
- Wjechał taki shit talk. Trener użył argumentu, że chce powołać młodych. I faktycznie powołał młodych z mojego rocznika. Ja się może nie, że się zagrzałem, ale trochę kąśliwie odpowiedziałem, że i tak nie chciałem przyjeżdżać, bo i tak się nie da awansować - wyjawił bramkarz, który aktualnie reprezentuje barwy duńskiego klubu FC Kopenhaga.
Zaczął się jednak zastanawiać skąd mogła się wziąć akurat taka decyzja nowego szkoleniowca. Po czasie doszedł do wniosku, że jedynym powodem braku powołania była po prostu jego osoba, bowiem nie padł żaden argument dotyczący formy.
- Nie mam problemu z tym, że mnie nie chciał, bo mógł mnie nie chcieć. Tylko, że faktycznie byłem kapitanem. Wystarczyło zadzwonić i powiedzieć: Kamil ja nie widzę ciebie jako bramkarza tej reprezentacji - skomentował sytuację.
- Gdyby mi powiedział po prostu, że nie pasuję mu jako osoba, to spoko. Bo ja nie będę się zmieniał, a trener też nie musi mnie na zmieniać na siłę na zgrupowaniu - dodał, przyznając jednocześnie, że nie czuje się w żaden sposób urażony.
Zobacz także:
Zapytał, czy Michniewicz jest przereklamowany. Odpowiedź syna wywołała burzę
Zuchwała kradzież w hotelu, w którym mieszka Leo Messi