Wyścig o Erlinga Haalanda nabiera rozpędu. Borussia Dortmund - obecny pracodawca 21-letniego napastnika - nie chce oddawać swojego gwiazdora bez walki, ale chyba muszą pogodzić się z tym, że szanse na jego pozostanie są tylko iluzoryczne.
- Trudno będzie utrzymać Haalanda. Zrobimy wszystko, co możliwe - przyznał szczerze dyrektor generalny niemieckiego Hans-Joachim Watzke cytowany przez "Marce".
Norweg w niemieckim klubie nie zawodzi. Gole strzela jak na zawołanie. Nic więc dziwnego, że najwięksi i najbogatsi ustawiają się w kolejce po niego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!
Na liście chętnych: Paris Saint-Germain, Real Madryt i Bayern Monachium. Norweg do tej pory jednak milczał. Był uprzejmy dla wszystkich, którzy są mu bliscy, ale przede wszystkim szanował do maksimum swoją aktualną drużynę.
Teraz jednak Haaland zdaje sobie sprawę, że jego czas w Dortmundzie dobiega końca i chce ruszyć do jednego z gigantów. Dał też jasny sygnał swojemu agentowi. "Chcę być punktem odniesienia, graczem, za którym można podążać" - miał powiedzieć Norweg.
To niejako rodzi problem w Madrycie, gdzie celem numer jeden jest oczywiście Kylian Mbappe. I jasne jest, że tak Francuz, jak i Haaland nie odpuszczą, żeby być "w cieniu" tego drugiego.
Norweg po prostu chce być liderem, wspieranym przez potężny zespół. Liczy też na to, że dalej będzie w stanie osiągać takie wyniki, jak w Borussii - rozegrał w niej 67 oficjalnych meczów, strzelił w nich 68 bramek i miał 19 asyst.
Jego agent Mino Raiola nie ma łatwego zadania. Jego klient ma duże wymagania, ale podobnie mają się też ambicje właśnie Raioli. Wiadomo też, że jedynymi klubami, które mogłyby udźwignąć te żądania są Real i PSG.
Zobacz także:
Robert Lewandowski musi gonić rywali. Okazja do tego idealna
Kosmiczna wycena Erlinga Haalanda! W tle pojawił się... Krzysztof Piątek