El. MŚ: Anglicy wypełnili powinność. Andora rozbita na własnym terenie

PAP/EPA / ALEJANDRO GARCIA / Na zdjęciu: Reprezentacja Anglii
PAP/EPA / ALEJANDRO GARCIA / Na zdjęciu: Reprezentacja Anglii

W siódmej kolejce eliminacji do Mistrzostw Świata w grupie I zaskoczenia nie było i Anglia pewnie pokonała Andorę na jej boisku. Każdego z pięciu goli strzelił inny zawodnik z kadry Garetha Southgate'a.

Andora nie była zupełnie stłamszona, ale przewaga Synów Albionu była bardzo wyraźna. Było to widać nie tylko po bramkach, ale też po procencie posiadania piłki. Zdecydowaną większość czasu przy nodze mieli ją Anglicy. Gospodarze nie mieli za wiele do powiedzenia, choć jakieś sytuacje mieli.

To jednak goście nadawali ton tej rywalizacji i na prowadzenie wyszli w 19. minucie, choć potrzeba była weryfikacja wideo. Początkowo wydawało się, że na spalonym był Jadon Sancho. Gracz Manchesteru United w tempo jednak wybiegł do podania, ale musiał je przyjąć tyłem do bramki. Dostrzegł jednak z tyłu Bena Chilwella, który mocnym strzałem pokonał Josepa Gomesa.

Jeszcze przed przerwą golkiper z Andory skapitulował po raz drugi. Phil Foden świetnie wypatrzył Bukayo Sakę i z własnej linii obrony od razu podał do napastnika, który w niełatwej sytuacji, z ostrego kąta, wcisnął piłkę do siatki.

ZOBACZ WIDEO: Burza w kadrze w przypadku przegranej w eliminacjach? Prezes PZPN zdradza swoje plany

Na kolejną bramkę czekaliśmy przez niemal kwadrans drugiej połowy. To była druga asysta Sancho, który podawał w pole bramkowe. Tam już czekał Josep Gomez, ale przed niego wbiegł Tammy Abraham i zepsuł humor golkiperowi miejscowych.

W kolejnych dwóch bramkach udział miał wprowadzony w 72. minucie Jack Grealish. Kilka minut po jego wejściu został sfaulowany w polu karnym. "Jedenastki" nie wykorzystał James Ward-Prowse, ale dobitka była już skuteczna. Niedługo przed końcem sam Grealish wpisał się na listę strzelców, doskonale wybiegając do podania. Zauważył go Sam Johnstone i rzucił piłkę przez całą swoją połowę. Potem była już magia angielskiego napastnika i wykończenie akcji.

Anglia pozostaje niepokonana w grupie I i ma już 19 punktów na swoim koncie. We wtorek zagra z Węgrami. Andora natomiast stanie przed szansą wygrania drugiego swojego meczu, ponieważ zagra z San Marino, nad którym triumfowała we wrześniu 2:0.

Andora - Anglia 0:5 (0:2)
0:1 Ben Chilwell 19'
0:2 Bukayo Saka 40'
0:3 Tammy Abraham 59'
0:4 James Ward-Prowse 79'
0:5 Jack Grealish 86'

Andora: Josep Gomez - Chus Rubio, Christian Garcia (31' Ildefons Lima, 64' Emili Garcia), Max Llovera, Marc Garcia - Jordi Rubio (82' Joan Cervos), Marc Rebes, Marc Vales, Marcio Vieira - Cristiano Martinez Alejo (64' Jordi Alaez), Aaron Sanchez (64' Ricard Fernandez Betriu).

Anglia: Sam Johnstone - Kieran Trippier, John Stones (60' Fikayo Tomori), Conor Coady, Ben Chilwell - Jesse Lingard (73' Mason Mount), James Ward-Prowse, Phil Foden - Bukayo Saka, Tammy Abraham (80' Ollie Watkins), Jadon Sancho (72' Jack Grealish).

Żółte kartki: Cristiano Martinez Alejo, Marc Rebes - John Stones, Jadon Sancho, Conor Coady

Sędzia: Kateryna Monzul (Ukraina)

Czytaj także:
Grali rywale Polaków. Albania nam nie odpuszcza
Zastanawiające słowa Xaviego. Wielki powrót nie jest wykluczony

Komentarze (1)
avatar
Gekon
10.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Walczą z rasizmem a grają w białych strojach? J..... hipokryci:) powinni też grać tylko w nocy bez oświetlenia no i niech nie myją zębów bo nie mogą być białe.