Polki w dwóch pierwszych spotkaniach grupy F zremisowały z Belgijkami 1:1 i pokonały na wyjeździe Armenię 1:0. Po obu tych spotkaniach Biało-Czerwone nie mogły być w pełni zadowolone (więcej TUTAJ).
- Po pierwszym meczu, w którym zremisowałyśmy z faworytem, czułam niedosyt, bo dla mnie był to przegrany, a nie zwycięski remis. Zagrałyśmy świetne spotkanie i powinnyśmy je wygrać. Raczej żadna z nas nie była po tym remisie w stu procentach zadowolona. W starciu z Armenią zawiódł nasz styl, ale w końcowym rozrachunku liczą się punkty. Mogę powiedzieć, że wymazałam ten mecz z pamięci - podkreśla w wywiadzie dla "Łączy Nas Piłka" Sylwia Matysik.
W czwartek reprezentacja Polski kobiet zmierzy się w Łodzi z liderem grupy, Norwegią. Zespół ten jest dużo bardziej doświadczony i ograny na arenie międzynarodowej w stosunku do ekipy trener Niny Patalon i będzie zdecydowanym faworytem meczu na Stadion Miejskim przy al. Piłsudskiego w Łodzi.
- Nie będziemy pewniakiem do zwycięstwa, ale nie można nas też skreślać. Mamy swoje marzenia, cele i ambicje. Jesteśmy kolektywem, grupą fajnych ludzi, którzy na pewno pokażą wielki charakter i chęć zwycięstwa. Nie pozwolimy na to, by Norweżki się po nas przejechały. Gramy u siebie, liczymy na wsparcie trybun, a futbol pisał różne scenariusze. Norwegia może być uznawana za faworyta, ale musi to udowodnić na boisku. Na pewno sprawimy im trochę problemów - zapowiada pomocniczka Bayeru 04 Leverkusen.
Jednakże Polki przystąpią do tego spotkania osłabione. Zabraknie czołowej napastniczki i kapitan Ewy Pajor, a także podstawowej bramkarki Katarzyny Kiedrzynek. Czy to oznacza, że liderką naszej kadry zostanie właśnie Sylwia Matysik?
- "Liderka" to nie do końca dobre słowo. Nie za bardzo lubię to określenie. Na pewno czuję się odpowiedzialna za drużynę. Mamy jednak tak dobrze zbudowany zespół i tak duży potencjał, że możemy zaskakiwać silniejszych na papierze przeciwników. Co najważniejsze, naszą siłą jest szatnia, bo wszystkie jesteśmy ze sobą zżyte - odpowiedziała pomocniczka.
- W mojej karierze, spotykałam się już z tym, że w drużynie były dobre zawodniczki, ale nie było szatni. W tej reprezentacji to mamy i wszystkie bierzemy na siebie odpowiedzialność, niezależnie od tego, czy któraś zawodniczka jest młodsza, starsza, czy ma jeden lub 50 występów w kadrze. Dzięki temu będziemy mogły spełniać swoje marzenia - dodała.
Mecz Polska - Norwegia zaplanowano na godzinę 19:15 w czwartek, 21 października. Pięć dni później Biało-Czerwone zmierzą się w Tychach z Albanią.
Sprawdź także: Reprezentacja Polski poważnie osłabiona. Zabraknie nie tylko kapitana