To trzecie spotkanie polskiej kadry w eliminacjach do mistrzostw świata, które w 2023 roku odbędą się w Australii i Nowej Zelandii. Po dwóch kolejkach drużyna trener Niny Patalon ma na koncie cztery punkty za remis 1:1 z Belgią i wygraną 1:0 z Armenią.
- Jak mantrę powtarzam, że jesteśmy w pewnym procesie, który buduje zespół. Mamy swoją filozofię gry i filozofię pracy. Chcemy być skuteczniejsi i lepsi. Nie dostosowujemy się do przeciwnika. Mamy swoje cele i swoje zadania, które chcemy w każdym meczu realizować. Oczywiście raz wyglądamy lepiej, a raz słabiej, w zależności od przeciwnika, z którym się mierzymy. Ale nie zmienimy tego, że próbujemy walczyć o dominację - tłumaczyła selekcjonerka reprezentacji Polski kobiet na przedmeczowej konferencji prasowej.
Jednak najbliższy rywal Biało-Czerwonych, reprezentacja Norwegii, to zdecydowanie bardziej zaprawiona w bojach ekipa niż Polska. Nawet jeden punkt w czwartkowym starciu można będzie uznać za sukces.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jedna patrzyła na drugą. Kuriozalna bramka w meczu pań
- Ja nie patrzę pod kątem tego, czy chcemy remisować czy wygrywać. Nastawiamy się na zadania. Naszym celem jest dobrze grać w piłkę. Jeśli to się udaje realizować na boisku, efekt w postaci wyniku się pojawia. Koncentrujemy się na pojedynczych działaniach - ripostuje Patalon.
W kadrze na październikowe mecze z Norwegią i Albanią zabrakło przede wszystkim Ewy Pajor zmagającej się z kontuzją kolana i Katarzyny Kiedrzynek, która przeszła zabieg palca w lewej dłoni (więcej tutaj). Czy mamy zatem kim straszyć?
- Naszą siłą od samego początku był zespół. Wiadomo, że Ewa i Kasia to bardzo poważne ogniwa tego zespołu, ale powtarzam: bez względu z kim przychodzi nam się zmierzyć i w jakim zestawieniu, każda z zawodniczek bierze odpowiedzialność za grę - niezależnie od tego, czy jest pierwsza, osiemnasta, dwudziesta trzecia czy nawet trzydziesta w szerokiej kadrze - odpowiada trener polskich piłkarek.
- Oczywiście czegoś innego oczekujemy od typowych liderek, która ma sto występów w reprezentacji, a inaczej jest, gdy ktoś ma ich kilka. Wychodząc na boisko robimy wszystko, by zespół grał jak najlepiej. Pewnie, że chcielibyśmy wszyscy, żeby było łatwiej. Z Ewą i Kasią by tak było, ale dziś ich nie ma, więc nie ma co się zastanawiać nad tym, co by było - dodaje.
Jednocześnie Nina Patalon podkreśliła wartość spotkań z wyżej notowanymi rywalkami. Tylko w ten sposób można niwelować do nich dystans.
- Droga, którą kroczymy, jest bogata w doświadczenia. Mamy bardzo mało meczów rozegranych z rywalkami pokroju Norwegii - zagrałyśmy ze Szwecją, brązowymi medalistami olimpijskimi, potem z Finlandią i Czechami, a następnie przyszły Belgia i Armenia. Norweżki to faworytki tej grupy, ale musimy meczów z takimi rywalkami zagrać jak najwięcej właśnie po to, by nasze przygotowanie sportowe i mentalne było optymalne. Kluczowe będzie też czerpanie radości z tego, co robimy - podkreśliła Patalon.
Mecz Polska - Norwegia odbędzie się na Stadion Miejskim przy al. Piłsudskiego w Łodzi, który jeszcze 2-3 lata temu był domem reprezentacji Polski do lat 20 biorącej udział w mistrzostwach świata.
- Liczymy na kibiców. Nie ukrywam, że zawodniczki były przeszczęśliwe po tym, co wydarzyło się w Gdańsku. Ale rekord 8011 kibiców jest do poprawienia i liczę, że tych ludzi wspierających naszą kadrę będzie więcej. W Łodzi macie wspaniały klub walczący o mistrzostwo kraju i posiadający wiele reprezentantek (TME SMS Łódź - przyp. red.). Nas ten doping niesie. Po meczu z Belgią zawodniczki mówiły, że tylko takie mecze chciałyby grać i na takich obiektach - zdradziła trener reprezentacji Polski.
Pierwszy gwizdek w meczu Polska - Norwegia zabrzmi o godzinie 19:15. Transmisja w TVP Sport.
Zobacz także: Idzie w ślady sławnych wujków. Dzięki niej rodzina może przejść do historii