W niedzielę o 20:45 dojdzie we Francji do starcia gigantów. Olympique Marsylia podejmie Paris Saint-Germain przy pełnych trybunach, bo wszystkie bilety zostały wyprzedane. Jednym z aktorów widowiska będzie Arkadiusz Milik, który wrócił do gry po kontuzji i w poprzedniej kolejce zdobył już bramkę dla OM.
Na francuski hit czeka wiele gwiazd, również byli zawodnicy tych klubów. W związku z tym ekscytującym meczem WP SportoweFakty rozmawiały z Abedim Pele, jednym z najlepszych afrykańskich graczy w historii, który z OM wygrał między innymi Ligę Mistrzów.
Czy 57-letni obecnie Pele wierzy w zwycięstwo gospodarzy? Jak ocenia Arkadiusza Milika? Czy nie jest rozczarowany początkami Leo Messiego w Ligue 1? Jak wspomina niedawno zmarłego Bernarda Tapie, twórcę potęgi OM? O tym wszystkim piłkarska legenda opowiedziała nam w specjalnym wywiadzie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jedna patrzyła na drugą. Kuriozalna bramka w meczu pań
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Jednym z piłkarzy Olympique Marsylia jest Arkadiusz Milik. Jak pan ocenia polskiego napastnika?
Abedi Pele, były gracz m.in Olympique Marsylia, Lille, Olympique Lyon, TSV 1860 Monachium, zwycięzca Ligi Mistrzów (1993), trzykrotnie uznany za najlepszego gracza Afryki (1991,1992,1993), 73 mecze dla Ghany i 33 gole: Oceniam go dobrze. Bardzo dobrze. Uważam, że... najgorsze już za nim. Musimy zdawać sobie sprawę, że nie mówimy tu o pierwszym lepszym klubie, mówimy o Olympique Marsylia! A tu presja jest ogromna. Również, a może nawet przede wszystkim ze strony kibiców. Wielu dobrych graczy przez to "spaliło się" już na samym początku. A Milik nie. Milik wytrzymał presję, strzelił już sporo goli. Dlatego mówię, że najgorsze za nim, bo już "otrzaskał się" z klubem, z kibicami, już jest częścią tego wszystkiego. A zatem wytrzymał nie tylko piłkarsko, ale i mentalnie. A to oznacza, że po niezłym początku będzie jeszcze lepiej. Według mnie Polak ma szansę stać się jednym z kluczowych graczy OM.
Coś szczególnie się panu podoba w jego umiejętnościach?
Wiadomo, że lewa noga. Wygląda jakby to był dar dla niego. Ten strzał, ta precyzja... To niesamowity atut.
A co pan sądzi o PSG? Są "uzbrojeni" po zęby, wygrywają w lidze, ale… Czasem nieprzekonywająco, czasem kontrowersyjnie. W którą stronę to pójdzie?
Według mnie w dobrą dla nich. Potrzebują tylko trochę czasu. Tam jest wszystko, aby wygrywać z każdym w Europie. Mają pieniądze, wspaniałych piłkarzy... Na razie jednak nie są jeszcze perfekcyjni, zwłaszcza w obronie. Zbyt łatwo tracą gole. I to jest obecnie szansa rywali, również OM. Natomiast według mnie będą się zgrywać, rozumieć coraz lepiej i tak jak powiedziałem: zagrożą każdemu w Europie. Dlatego nie mogę powiedzieć, że mnie w jakiś sposób rozczarowują na początku tego sezonu. Jak mówię, czas działa na ich korzyść.
Nie rozczarował pana początek Messiego? Nie ma jeszcze bramki w Ligue 1.
Nie, nie rozczarował mnie. Messi jest najlepszym piłkarzem świata. I w PSG też to "wyjdzie". Oni po prostu muszą się nauczyć z nim grać. W Barcelonie, nawet gdy Leo był w otoczeniu trzech rywali, to i tak piłka szła do niego, bo koledzy wiedzieli, że da sobie radę. Natomiast w PSG nie ma jeszcze takiego automatyzmu. Tych piłek Messi w trudnych sytuacjach dostaje mniej. Ale to kwestia czasu, kiedy gracze PSG zaczną go traktować jak koledzy z Barcelony. Natomiast co do bramek... To, że nie strzelił jeszcze w Ligue 1, nie ma znaczenia. Przecież wszyscy wiemy, że te gole i tak przyjdą. A w barwach PSG już trafiał przeciw najlepszym, bo w Lidze Mistrzów.
Wracając do OM. Są w stanie zatrzymać PSG?
Jak najbardziej! Nie mam pretensji do OM za ten sezon. Wygląda to nieźle, a myślę, że będzie jeszcze lepiej. Mają szansę zatrzymać PSG, bo też mają wielkie umiejętności. Jeśli mentalnie dadzą radę, to mogą zgarnąć trzy punkty.
Przewaga PSG w tabeli jest jednak spora. Czy w Ligue 1 walczy się w tym sezonie już tylko o drugie miejsce?
Nie. Za wcześnie na takie stwierdzenia. Wiadomo, że PSG jest i będzie zdecydowanym faworytem, ale są we Francji kluby, które nie chcą, aby paryżanie byli mistrzami. W tym gronie jest również OM.
Niedawno Marsylia opłakiwała odejście Bernarda Tapie, twórcy potęgi Olympique. Jak pan go wspomina?
Tylko dobrze! Był najlepszym prezesem jakiego miałem. Umiał świetnie dobierać i trenerów, i piłkarzy. Pod kątem mentalności zwycięzców. Dla mnie był nie tylko prezesem. Tyle mnie nauczył, że mogę powiedzieć wprost: był dla mnie jak ojciec. Mam nadzieję, że Allah znalazł mu dobre miejsce...
Rozumiem, że pan świetnie go wspomina… Natomiast wiadomo, że był kontrowersyjną postacią. Pamięta pan mecze OM z Lechem Poznań?
Szczerze mówiąc, nie. Może mnie wtedy nie było w klubie? Kiedy to było?
W 1990 roku.
A to byłem!
Tak, grał pan w tym drugim meczu, gdy pokonaliście Lecha 6:1. Problem polega na tym, że w Polsce krążą do dziś pogłoski, że piłkarze Lecha zostali podtruci…
Że co się stało?!
Że Polacy zostali podtruci. Pytałem o to Jean-Pierre’a Papina, ale...
Nie wiem, co panu powiedział Papin, ale mogę się tylko zaśmiać. Oskarżano nas wtedy o różne rzeczy. No, ale przecież byliśmy mocnym zespołem. Że w rewanżu, u siebie, z nawiązką odrobiliśmy straty? To się zdarzało w naszym przypadku. A te wszystkie oskarżenia często wynikały z zazdrości. Nie każdy nas kochał. To oczywiste.
Wygrał pan w karierze wiele nagród indywidualnych, wiele trofeów z drużynami. Choć domyślam się, co pan wskaże jako najbardziej wyjątkowy moment w karierze. Był pan zresztą uznany za najlepszego gracza tego meczu…
Myślimy w takim razie o tym samym. Tak, finał Ligi Mistrzów, 1993 rok i nasza wygrana z AC Milan. Faktycznie, smakowała wyjątkowo, bo pokonaliśmy bardzo silnego rywala. Zresztą, z Milanem potrafiliśmy sobie radzić. Kiedyś zremisowaliśmy z nimi na San Siro. W jakimś sensie ten rywal nam więc leżał.
Miał pan w trakcie kariery dwa przydomki. Pierwszy wiadomo - Pele, a drugi "Afrykański Maradona". Który pan woli?
Hahaha! Cóż za przyjemny wybór. Ale chyba zrozumiesz, gdy odpowiem, że oba są wspaniałe. Zresztą, poznałem i Pelego, i Maradonę. Diego to się nawet trochę dziwił. Mówi do mnie: "Ty, ale dlaczego właściwie mówią na ciebie Pele? Przecież ty jesteś lewonożny tak jak ja, twój styl gry bardziej przypomina mój niż Pelego". Wytłumaczyłem mu, że tak zdecydowali ludzie w Ghanie, którzy widzieli moje początki. Wtedy, gdy byłem dzieckiem i zaczynałem kopać piłkę, popularność Pelego, również w moim kraju, była ogromna. A że "coś tam" potrafiłem, to nazwali mnie Pele. Ale porównania z Maradoną są dla mnie równie przyjemne.
W 1996 roku otrzymał pan order "Volta", najwyższe odznaczenie nadawane przez ghańskie władze za wyjątkowe osiągnięcia. Jak się plasuje wśród pańskich trofeów?
Jest dla mnie bardzo cenne. Bo pokazuje, że to, czego dokonałem, było dla moich rodaków bardzo ważne. A docenienie przez własny kraj zawsze sprawia wielką satysfakcję. Przede mną tego orderu nie dostał żaden sportowiec z Ghany.
A nie myślał pan o tym, aby iść śladem innego wspaniałego piłkarza z Afryki, George'a Weaha, który został prezydentem Liberii?
(śmiech) Nie, nie myślałem. Politykę zostawiam jednak politykom.
Czyli wystarczy panu bycie prezydentem... piłkarskiego klubu? Bo od pewnego czasu ma pan swój własny - Nania FC. Jaki jest pański cel w tym? Co pan chce z tym klubem osiągnąć?
Moja filozofia w tym względzie jest prosta. Chcę "produkować" piłkarzy, którzy będą grali w reprezentacji Ghany, piłkarzy zasilających czołowe kluby Europy jak Barcelona, Manchester, Olympique Marsylia itd. Chcę, aby młodzi ludzie pokonali drogę znikąd dokądś. Wiesz o co mi chodzi?
Wydaje mi się, że tak. Że chce pan, aby futbol był szansą…
Dokładnie. W Afryce jest dużo biedy, a piłka nożna może być szansą, tak jak była dla wielu z nas. I chodzi o to, aby inni też poszli tą drogą.
Tą drogą poszło trzech pańskich synów, Jordan, Andre i Ibrahim. Każdy z nich zagrał w reprezentacji Ghany. Jest pan zadowolony z ich karier?
Tak, zdecydowanie tak. Cieszę się tym co już osiągnęli i tym, co robią teraz.
Przed nami wybór najlepszego piłkarza roku na świecie. Ma pan swojego kandydata?
Szczerze mówiąc, nie mam. W tym roku nie ma zdecydowanego lidera, kogoś kto zdecydowanie "odjechałby" innym. Dlatego według mnie ktokolwiek wygra z tych, o których najczęściej się mówi, to ten wybór się obroni.
Polscy kibice mają nadzieję, że wygra Robert Lewandowski...
Oczywiście, znam Lewandowskiego. Już wcześniej udowodnił, że zasługuje na Złotą Piłkę. Gdyby wygrał w tym roku, nie byłoby powodu, aby kłócić się z takim wyborem.
Jeśli chodzi o Polaków, to w Monachium, choć w innym klubie, grał pan z Piotrem Nowakiem.
Tak było. Choć krótko. Ale Nowak to był bardzo dobry piłkarz. Co teraz porabia? O ile się orientuję, mieszka w USA...
Dokładnie tak. Bywa też w Polsce, udziela się jako komentator. A kończąc rozmowę i wracając do niedzielnego meczu, to jeszcze poproszę o wytypowanie wyniku OM - PSG...
Stawiam na 2:1 dla OM. Z jedną bramką Milika.
Pudło za pudłem i fantastyczny gol Lewandowskiego
Sousa spotkał się z Cashem. Znamy szczegóły
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)